Zbigniew Jankowski "Zaraz przyjdzie", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2011, str. 56

Kategoria: port literacki Utworzono: wtorek, 16 sierpień 2011 Opublikowano: wtorek, 16 sierpień 2011 Drukuj E-mail

Zbigniew Jankowski - (rocznik 1931), jeden z najznamienitszych nestorów polskiej poezji, urodził się w Bydgoszczy. Obecnie mieszka w Sopocie. Inicjator i współzałożyciel kołobrzeskiej grupy plastyczno-poetyckiej "Reda", istniejącej na przełomie lat 60. i 70. ub. wieku. Debiutował miniaturami lirycznymi Dotyk popiołu w 1959 r., publikując później wiele zbiorów wierszy, m. in. Ciążenie morza (1970), Ostrzeżenie przed lądem (1977), Według Jonasza (1983), wybór Pełne morze (1987), Port macierzysty (1995), Ciernie wody (2003), Przypływ. Jednanie (2009), a też książki o charakterze pamiętnikowo-refleksyjnym i eseistycznym: Szkice do oceanu (1981), Pacyfik, dnia... (1993), Posłańcy żywiołu (2001). Teraz, w osiemdziesięciolecie swoich urodzin, opublikował tom nowy - Zaraz przyjdzie.

Poezja Zbigniewa Jankowskiego to rzadkie zjawisko w liryce krajowej. Rzadkie i cenne. Z racji głębokich przesłań, a także z przyczyny podejścia do materii poetyckiej. Pięć lat temu, przybliżając czytelnikom jego zbiór wierszy Odpływ. Sztuka ubywania (2005), pozwoliłam sobie napisać: "Gdyby ogłoszono wśród poetów konkurs na ascetę słowa, jedna z pierwszych nagród niewątpliwie przypadłaby Zbigniewowi Jankowskiemu. Jak mało kto potrafi oczyścić język do kości. Jasnym wydaje się cel tego zabiegu. Precyzja artykulacji. A jeśli takim językiem spróbuje się mówić o sprawach ostatecznych, uzyskujemy efekt wzmocnienia."
Teraz, w przypadku zbioru najnowszego - Zaraz przyjdzie, mogę to powtórzyć. W strofach autora Wielkiego tła nie ma przypadkowych wersów. Wszystko jest dopracowane w najdrobniejszym szczególe; każda fraza, każda metafora siedzi jak w siodle. Jak na dłoni widać tu czułe i uważne podejście do rzemiosła poetyckiego.

Niespełna czterdzieści utworów poetyckich omawianego zbioru autor podzielił na trzy części, opatrzone tytułami "Fala i cień", "Pieta morska" oraz "Światła ciszy", poprzedzając je wierszem "pilotem" "Światła ciszy" z mottem zaczerpniętym z Psalmów (51,9) "Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję." Czytamy na wejściu: (...) Ile trzeba,/ żeby się do niego doszło, docichło,/ ile trzeba wytłumić,/ wygasić w sobie/ aby się wyświetliło, objawiło/  i już całkiem Samo/ wyjrzało z oczu,/ wymilkło z ust,/ uwolnione ode mnie/ do Ciebie (...). Taka poetycka apostrofa, przy okazji budując określony klimat, z miejsca nadaje kierunek uwagi. Wzmaga lekturową czujność i ciekawość.

Schyłek biologicznego żywota w naturalny sposób wiąże się z odmianą podejścia do egzystencji. Człowieka dojrzałego, który na przestrzeni dziesiątków lat doświadczać musiał i doświadczył wiele, wypełniają rozważania popychające w kierunku pytań pierwszych, tyczących sensu istnienia, a też "powinowactw" z istotą wszechświata. Filozofia w jakiś sposób daje tu pociechę, lecz przede wszystkim - jak się wydaje - ważniejszą rolę pełni sfera pozarozumowa, oparta na duchowości.
W przypadku Z. Jankowskiego, co widać w ciągu całego zbioru (a też książek wcześniejszych, choć z rozmaitym natężeniem) ową przestrzeń pozafizyczną wypełnia pierwiastek boski. Przy czym Bóg (chrześcijański - zaznaczmy, by wątpliwości nie było) nie jest tu figurą retoryczną. To żywy (w znaczeniu teologicznym) Stwórca wszechrzeczy, godny "partner" poety.

I jak w poprzednich zbiorach, praktycznie w całej twórczości poetyckiej, osią i dramatycznym planem wierszy autora Żywiołu wszelkiego jest szeroko pojęta morskość. To punkt wyjścia tego pisania, "pole bitwy", a też kotwica refleksji niskich i wysokich. Czyli - jeśli można tak rzec - nadmetafora ludzkiej kondycji w kontekście Stworzyciela.

Osobnym wątkiem, wartym wyakcentowania, jest u Z. Jankowskiego nurt poświęcony pisaniu, warsztatowi, próbom językowego usidlenia stanów i zjawisk trudno uchwytnych - czyli "wierszowania" jako takiego. Owszem, powie ktoś z boku, lecz praktycznie każdy poeta do tego się odnosi. Przytaknę. Jednak nie każdy majster poetyckich słów radzi sobie z wyrazistą artykulacją. Zobaczmy, jak robi to nasz autor. Oto fragmenty "Rozmowy z poetą": Liczy się tylko,/ co zapiszę, utrwalę, pochwycę,/ ponazywam jak Adam,/ podam jak Ewa/ swoją szczerą nagość/ na widok publiczny./ Liczy się, abym był jak Pan Bóg/ bez fałszywego wstydu,/ jawny, objawiony/ nareszcie do syta.// (...) Gdybyś nawet na dysku/ twardym jak własne kości/ litera po literze/ spisał każdy łyk herbaty -/ i tak się zachłyśniesz/ tym jednym nieuchwytnym łykiem,/ co wskoczy do niewłaściwej dziurki/ i zadławi cały alfabet.

Co jeszcze? Jeszcze i to: zdarzający się dyskretny dystans do ważkich tematów, pewna domieszka humoru - dzięki czemu poetyckie menu staje się bardziej strawne. Jak na przykład w dwuwersowym "Erotyku na starość": Nie martw się, kochanie,/ jakoś pomrzemy.

Zbiór domyka słowo od redaktora tomu, Krzysztofa Kuczkowskiego. Czytamy tu między innymi: "Zbiorek Zaraz przyjdzie zawiera nowe wiersze Zbigniewa Jankowskiego, który w obecnym roku obchodzi swoje 80. urodziny, 55-lecie pracy twórczej oraz 55-lecie małżeństwa z poetką Teresą Ferenc. (...) Powiedzmy to jeszcze raz, tym razem bardziej dobitnie - pragnienia i idee obecne w poezji Zbigniewa Jankowskiego od kilku już dekad, w tomie Zaraz przyjdzie uzyskały nowy wymiar. Są wysubtelnione i podniesione na niespotykany we współczesnej poezji poziom doświadczenia duchowego, któremu dorównuje wysokiej próby obrazowanie poetyckie."
Cóż można rzec ponad to jeszcze? Bo zasadność recenzyjnego "dopieszczenia" - co częste w praktyce recenzenckiej przecież nie jest -  nie ulega wątpliwości.
Najlepiej będzie u końca oddać głos samemu poecie. Pod klawisze klawiatury komputera cisną się różne utwory, domagające się cytacji. Nie bez rozterek wybrałam "Dzieło":

Jeszcze pióro się krząta
zbyt głośno po kartce,
kartka kartkuje
nie biel idealną.

Jeszcze się wtrąca
ręka i oko
w to dzieło, co przecież
już dawno skończone.

Jeszcze nie umiem
obrócić go w proch,
z którego powstało
na chwilę wzajemną.

Nie ukrywam, że chciałoby się częściej omawiać takie książki. "Takie" - to znaczy jakie? Przemyślane konstrukcyjnie i dbające o strukturę, ze świeżym ładunkiem liryzmu, refleksyjne, krótko mówiąc wartościowe.

Wanda Skalska


Przeczytaj także na naszym portalu w dziale "eseje i szkice" tegoż autora "manifest programowy" kołobrzeskiej grupy poetycko-plastycznej REDA (za pierwodrukiem w "Węzłach" 1972), a w najnowszym numerze LM - 2 (14) 2010 / 1 (15) 2011 - recenzję wyboru wierszy
Biały delfin ("Co symbolizuje biały delfin?" pióra Stanisława Chyczyńskiego).