Michał Kowalówka "Elementarz...", Towarzystwo Słowaków w Polsce, Kraków 2005, str. 60
Wanda Skalska
Inicjacyjne książki zawsze czytuję z niepokojem, ale i z ciekawością. Bo z debiutami bywa bardzo różnie. Zwłaszcza z tak wczesnymi debiutantami jak M. Kowalówka - autor w momencie ukazania się tomiku dopiera zdawał maturę. Nie należy zatem spodziewać się pogłębionej refleksji. Młody człowiek dopiero przygląda się życiu, obserwuje. Na wykształcenie wyrazistych poglądów i oryginalnego głosu przyjdzie jeszcze czas. Tymczasem poprzestać trzeba na (momentami wdzięcznym) brykaniu.
Na plus poecie zaliczyć trzeba biegłość warsztatową. Doskonale radzi sobie z budowaniem strof, potrafi użyć myślowego skrótu, podeprzeć się celnym neologizmem. Perspektywa młodości wyostrza widzenie. Na przykład utwór "W kolejce", przedstawiający prostą historię z życia, raptem staje się metaforą ludzkiej kondycji. Notuje poeta między innymi:
grali w pomidora
przeklinali
tonęli w łzach
jedni przepychali się do przodu
inni do tyłu
wszystkich jednak
łapano za uszy
i odstawiano na miejsce.
Sumując. To wiersze przekorne, ale sporo w tej przekorze rozbrajającej dziecięcości. Jak w karykaturze na okładce: gdzie autorowi na wydłużonym nosie powieszono dzwoneczek. Poeta bierze kurs na dojrzałość. Prawdziwa próba dopiero go czeka. Gdzieś za zakrętem kilku najbliższych lat.
Latarnia Morska 1/2006