Piotr Oprzędek „Na skrzydłach porannych aniołów”, Wydawnictwo i Drukarnia Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2007, str. 32

Kategoria: port literacki Opublikowano: środa, 24 listopad 2010 Drukuj E-mail

Wanda Skalska


Piotr Oprzędek od 1996 roku, to jest od debiutu tomikiem „Wierszowisko”,  wydał sześć zbiorów wierszy. Najnowszy, siódmy, chudy jak portfel bezrobotnego, bo zawierający ledwie dwadzieścia jeden utworów, poprzedza nieco łopatologiczny wstęp pióra Eligiusza Dymowskiego „Wiersz jak wiara: olśnieniem!” W tymże wstępie napotkamy przytoczenie fragmentu listu do artystów Jana Pawła II (z 1994 r.). Może przytoczmy przytoczenie, bo sam w sobie ów pamiętny list nic nie stracił ze swego przesłania i wart jest przypomnienia:
Każda autentyczna inspiracja artystyczna wykracza bowiem poza to, co postrzegają zmysły, i przenikając rzeczywistość stara się wyjaśnić jej ukrytą tajemnicę. Ma swoje źródło w głębi ludzkiej duszy – tam, gdzie pragnienie nadania sensu własnemu życiu łączy się z nieuchwytnym doznaniem piękna i tajemniczej jedności rzeczy. Wszyscy artyści zdają sobie sprawę, jak głęboka przepaść istnieje między dziełem ich rąk, nawet najbardziej udanym, a olśniewającą doskonałością piękna, dostrzeżonego w chwili twórczego uniesienia: wszystko, co zdołają wyrazić malując, rzeźbiąc i tworząc, jest jedynie przebłyskiem owej światłości, która na kilka chwil zajaśniała oczom ich duszy.

Zaś autor wstępu wyraźnie sugeruje, iż właśnie P. Oprzędek znalazł miejsce w gronie tych poetów, dla których wiara w Boga, wiara w stwórcze piękno i drugiego człowieka jest tego świadectwem.

Tyle że świadectwo to mizerne raczej. Ubogie treściowo i artystycznie. A miejscami trywialne lub oparte na konstatacjach powszechnych, zgoła niepoetyckich. Przykład? Proszę bardzo. Pierwszy z brzegu. Weźmy utwór „Zło”:

dzisiaj
zło nie czai się
w ciemnej dolinie

biegnie ulicami miast
panosząc się
na pierwszych stronach gazet
jest solą wszystkich wiadomości

stworzone przez człowieka
przerosło stwórcę
stworzonego na obraz i podobieństwo

I z takimi lub podobnym wynurzeniami mamy do czynienia na przestrzeni całego zbiorku. Mogłabym teraz „poznęcać” się precyzyjniej nad autorem, ale po co. Zwłaszcza że utwory to superkrótkie i za wiele czasu na czytanie nie zmarnowałam.


Latarnia Morska 1-2 (11-12) 2009 / 1 (13) 2010