Marek Czuku „Igły i szpilki”, Wydawnictwo FORMA i Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin 2016, str. 58

Kategoria: port literacki Utworzono: poniedziałek, 11 kwiecień 2016 Opublikowano: poniedziałek, 11 kwiecień 2016 Drukuj E-mail


Anna Łozowska-Patynowska

OCALIĆ OD... NOWOCZESNOŚCI

Z posłowia do zbioru Czuku autorstwa Piotra Michałowskiego wynika, że właściwą ścieżką interpretacyjną jego tekstów jest strategia autobiograficzna i czytanie kontekstualne. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ale istnieje jeszcze kilka innych możliwych dróg lektury zbioru Igły i szpilki. Najważniejszą z nich jest śledzenie koncepcji człowieka w zbiorze i jego relacji ze światem, gruntowna analiza ludzkiego odczuwania, którą u poety można nazwać syndromem niewymuszonej nadwrażliwości wobec wszelkiego istnienia. Jeszcze innym tropem interpretacyjnym jest wirtualna ‘ona’ krążąca w jego tekście niczym zjawa, rozchodząca się w nim niczym trucizna.

Motto zbioru Igły i szpilki Marka Czuku brzmiące „dla Ewy, której nie było” wydaje się być wyrwane z kontekstu, z samego wnętrza zdania. Ale i ono otwiera opowieść o świecie niespójnego czasu, czasu, który się „rozwiera”, pochłaniając zdarzenia i o świecie utrwalanym ustawicznie przez czas. Ewa jest dla Czuku archetypem kobiety, wzorcem, do którego się powraca i jednocześnie kariotypem, który w pełni posiąść jest bardzo trudno. W pewnym sensie Ewa jest niemożliwością spełnienia się, wieczną tułaczką wzdłuż i w poprzek czasu.

Poeta pisze także o „głodzie” tradycji, pragnie ciągłej perforacji tekstów kultury. To równocześnie głód tożsamości, której trzeba ciągle poszukiwać, niemożliwości autoidentyfikacji w gąszczu kontekstów, lektur podobnych, lecz nietożsamych. Druga strona jego natury, jego ‘amina’ łączy się z modelem kobiety z wiersza „Wszystkie moje głody”. Kobieta jest jego lustrzanym odbiciem: „Mój głód ma twoje oczy w kolorze nieba”. Odbicie bohatera to odpowiedź na jego pytanie o tożsamość. Głód z utworu to także niedosyt tekstu rozumianego jako opowieść.

Tylko człowiek wypowiedziany poprzez słowo istnieje w pełni w rzeczywistości słownej. Świat, którego znamieniem jest słowo, ilustruje najlepiej wiersz „Słowem jesteś”. Tekstualny wymiar istnienia człowieka to zagadka, którą pragnie rozwikłać Czuku. Jego „Ewa” – wirtualna postać archetypowa wychodzi z przestrzeni wiersza, ożywa w momencie pisania. Bo poezja ma taką możliwość stwarzania rzeczy i osób nieistniejących i nadawania im znaczeń metaforycznych, jakiej nie mają inne rodzaje literackie. Ze słowa można powstać niczym feniks z popiołów i w słowie można się roztopić: „słowem jesteś/ i w słowo się obrócisz”. Jest to świadectwo inicjacji, którą według poety musi przejść człowiek. Może się ona dokonać poprzez powzięcie decyzji o wyruszenie w drogę i stanie się homo viator.

Bohater liryczny wiersza „Świat zawsze” wydaje się być wpisany w podróż-robinsonadę, która tocząc się w nieskończoność nie pozwala mu ukoić własnej samotności. Jest to bowiem człowiek osamotniony do tego stopnia, że obserwuje świat w sposób przenikliwy i drobiazgowy, a zapisy jego opowieści o rzeczywistości stają się fotografiami oglądami w przypadkowej kolejności. Natomiast w wierszu „Róża” obserwujemy początkową wędrówkę bohatera lirycznego, który istnieje poprzez pisanie. Pisanie to bowiem proces dojrzewania do istnienia, to nieustanne dochodzenie, dojeżdżanie do stacji docelowej. Swoja Ewę pragnie bohater liryczny odnaleźć poprzez tekst. We wspomnianym liryku podróż, tylko z pozoru linearna, jest spiralnym wejściem w świat, toczeniem się wokół tekstu i poprzez tekst, łagodnym schodzeniem z wersu na wers, który przybliża osobę mówiącą do tego spotkania. Ale wciąż jest to tylko podmiot liryczny, tkwiący w wirtualnym świecie potwierdzający swoją egzystencję tylko poprzez opowieść. Z tej przyczyny w taki sposób kończy swoją wędrówkę: „dlatego jadę do ciebie (….) do utraty tchu, do utraty sił”.

Wyprawa człowieka z wiersza okazuje się być sprowokowana tematyką utworu. Obraz dworca, pędzących wagonów, stukania, skrzypienia, nieustannych przesiadek, zmian na lepsze lub gorsze to wszystko zamknięte jest w kołowej strukturze wiersza. Czuku powątpiewa nie tylko w prostotę ludzkiego życia, ale i pragnie ukazać nam metafizyczny, o wiele głębszy kontakt z rzeczywistością: „bo dzielą nas setki/ kilometrów i miliardy ziarenek piasku na drogach, które/ przewędrowaliśmy w ciągu miliardów sekund, jakie nas łączą”.

Ślady piasku na drodze stanowią dla poety niewidzialny dowód ludzkiej tułaczki, wiążą go mocno z ziemią, łączą go z jej ciałem, które stanowi przecież podglebie dla wszystkich ludzkich istot. Stąd ziemia staje się spoiwem utraconych i ponownie nawiązanych relacji ludzkich. Perspektywa tekstualnej podróży, jaką przedstawia nam w swoim wierszu poeta, z jednej strony przybliża nas do zrozumienia kanonów kreowanych w jego świecie, z drugiej pozwala bez zbędnego dystansu pojąć tęsknotę człowieka za człowiekiem, który jest w stanie poświęcić swój własny tekstowy świat, by starać się nawiązać jakikolwiek kontakt z wyśnioną „Ewą”.

W wierszu „Jak” Czuku pisze o bólu codzienności, który jest tak przenikliwy, że zwykły człowiek, rozumiany przez poetę jako człowiek drążący rzeczywistość i brnący w jej labirynt, nie potrafi sobie z nim poradzić. Nie chce bądź nie umie uporać się z jarzmem cierpienia nie tyle własnego, co łkania całego świata. Utwór „Nocne taxi” mówi właśnie o takiej próbie integracji ze światem. To świat „łasząc się”, wchodzi do wnętrza człowieka, przenika go do głębin. Utwór rozpoczyna się i kończy znaczącymi sformułowaniami: „Otwieram okno. (…) Otwieram oczy”. Czytelnik może spodziewać się, że jest to opis snu albo też metaforyczna ilustracja ludzkiego życia, które okazuje się bytem udawanym, funkcjonowaniem na wpół ślepo, z ciągle zamkniętymi oczami. W efekcie niezgody na ten stan bohater liryczny „otwiera oczy”, pragnąc zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są naprawdę.

Dla Marka Czuku najważniejszy jest zatem postulat prawdziwości, niezakłamanej aktualności, niezakrytej niczym twardej realności, którą można rozmiękczyć, ułagodzić ludzkimi emocjami. Przestrzeń poetyckiej kreacji jest symptomem rozbudzającym ludzkie emocje, czego dowodem jest wiersz „Kraków jest smutny bez ciebie”. Utwór to nie tylko majstersztyk formalny, ale liryczna budowla („grób”) skrywająca prawdziwego człowieka. Smutek przepełniający ten liryk jest asumptem do tworzenia wyznania o sobie i jednocześnie brutalną konfrontacją z głęboko pochowanym w ciele bólem egzystencjalnym („a trzynasty grób głęboko/ trzymam w obie”). Wiersz-łza albo wiersz-mogiła, bo tak można nazwać ten utwór, to dokument człowieczego lęku skrywanego przez lata.

Tytuł zbioru oraz jednocześnie tytuł jednego z wierszy poety „Igły i szpilki” odnosi się do sytuacji człowieka bytującego w zużytym już świecie bez żadnego oparcia, funkcjonującego „za szybą”, tylko pozornie doświadczającego na sobie prawdziwego istnienia. Poeta mówi wielokrotnie o syndromie człowieka pozbawionego zmysłu dotyku, odseparowanego od naturalnej wrażliwości na ból, a jednocześnie rysuje szansę jego przezwyciężenia, co zauważyć można w wierszu pt. „Jak”. Wizja świata w lirykach Czuku jest spójna z naszkicowaną koncepcją człowieka. Wiersz „Najlepsza jest Metallica” oddaje charakter ludzkiego istnienia, które poeta traktuje jako przebudzenie między leżeniem na oddziale paliatywnym a mijaniem kolejnych szpitali.

Czuku zarysowuje cienką linię między istnieniem tu i teraz a trwaniem wiecznym poza realną przestrzenią i czasem. Rytm jego rozważań podkreślają kolejne teksty kultury, pomagające mu w zrozumieniu istoty przejścia z jednej na drugą stronę. Rozważania poety dotyczące otaczającej nas rzeczywistości nie dotyczą tego, o ile świat mógłby być lepszy czy gorszy. Dotykają one przede wszystkim chybotliwej aksjologii istnienia. Bo byt według Marka Czuku ma charakter dwuwartościowy, „przemysłowa planeta” z wiersza „Świat zawsze” kusi istnieniem w pełni, tymczasem holizm świata zostaje zdegradowany do „mirażu harmonii i prostoty w opakowaniu/ à la mcdonald”. Pokusy nowoczesnej rzeczywistości ograniczają człowieka tylko do bycia wiecznym nomadą, badaczem realności, która wydaje mu się aż nadto realna, niczym tkwiąca przed nim bariera uniemożliwiająca dalszą wędrówkę.

Marek Czuku „Igły i szpilki”, Wydawnictwo FORMA i Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin 2016, str. 58

Anna Łozowska-Patynowska

 

 

Przeczytaj także w 'porcie literackim' naszego portalu recenzje zbiorów wierszy M. Czuku Inny wybór wierszy (2007) i Forever (2010) Facet z szybą (2012) pióra W. Skalskiej, a też utwory poety (dział 'poezja')