Ewa Elżbieta Nowakowska „Trzy ołówki”, Wydawnictwo AUSTERIA, Kraków - Budapeszt 2013, str. 58
Anna Łozowska-Patynowska
KRÓLESTWO POD ZNAKIEM TAW
Nowakowska zbudowała sobie królestwo wielu światów równoległych, a to takie przestrzenie, które w wielu miejscach się przecinają, zahaczają o siebie bądź nakładają. Jest to świat trwających w jednoczesności: przeszłości, teraźniejszości a także przyszłości. Czas jest kluczem interpretacyjnym do poezji Nowakowskiej.
W wierszu „Nauczyciel robót ręcznych”, który otwiera tom poezji Trzy ołówki, czas odgrywa rolę kreatora świata, w którym istnieją poszczególne jego elementy. Ale świat Nowakowskiej, mimo wielu rozwidleń, to przestrzeń jedności, całości i pełni. „Opowiem wam bajkę”, to fragment pierwszego wersu otwierającego liryk. Nie wiemy tylko, jakiego rodzaju będzie to bajka, w jakim odbywać się będzie czasie, teraźniejszym, przeszłym czy przyszłym? Funkcja opowiadania, którą posługuje się Nowakowska, wskazuje na spontaniczność skonstruowanej przez nią wypowiedzi.
Jednocześnie każe nam spojrzeć na ten tom jako na zbiór mocno ukierunkowany na odbiorcę. Poetka mocno nas uwrażliwia, każe nam intensywniej przypatrywać się napotkanym przez nas śladom czasu. Można u niej znaleźć i sacrum i mistykę, choć bardzo subtelną. Nowakowska rezygnuje ze zbytniego patosu wypowiedzi na rzecz subtelności wyrazu. W prostym, wydawałoby się małym, czy wręcz „karłowatym” słowie kryje się cała tajemnica pełni, która jest głównym traktem jej poezji.
Opowiadamy zawsze i wszędzie i to jest część natury ludzkiej, a właściwie odwrotnie, natura ludzka mocno zanurzona jest w opowieści. Co jest opowieścią, stawia pytanie Nowakowska, i odpowiada, opowieścią jest sam człowiek. A jego historia będzie istniała tak długo, jak będzie istniał on sam. Bardzo istotna dla Nowakowskiej jest także aluzja poczyniona do bajki. Trzy ołówki wyruszają w wędrówkę, odświeżają zatem stary topos drogi. Tak jak w bajce, tak i tutaj, należy udać się dalej, do innej krainy, by odnaleźć zatraconego siebie. Dlatego „obrazy, jakie stworzyły, zostaną”, pisze Nowakowska, pozostaną do wydobycia. Poza tym są one przecież integralną częścią naszej pamięci, rzec można nawet pamięci zbiorowej.
Przyjęta przez poetkę konwencja bajki ma nam zatem ułatwić werbalizację niewyrażalnego doświadczenia, które odkrywamy w zbiorze Trzy ołówki. Ma nam także unaocznić historię metamorfozy człowieka, któremu dana jest wielokrotnie szansa na realizację. Opowiedziana przez Nowakowską historia to opowieść o zatajonej, ukrytej bądź pozornie niewidocznej, prawdziwej tożsamości człowieka.
Istnienie tego świata zależy od samego człowieka. Stworzona przestrzeń to obszar wewnętrzny istoty ludzkiej, to świat „w próżni między ołtarzami,/ w próżni między ołtarzami”. Człowiek przemierza drogę „próżni”, znajduje się w momencie zawieszenia, a jednocześnie pragnie je przezwyciężać. W niebycie można się nie tylko zgubić, tu można się także schronić, jak czyni to bohaterka liryczna niektórych wierszy z tego zbioru: „Drewniane ciało/ rzeźbiono ręcznie./ Haft krzyżykowy biegł przez serce./ Stoję w przedsionku”. Człowiek przebywa „drogę krwi” od komory serca do któregoś z przedsionków. Skazany jest na jej przebycie. Ten krwawy szlak zbudowany został w nim samym, aby codziennie, w każdej sekundzie człowiek przypominał sobie o celu, do którego zmierza. Rytm serca okazuje się jego jedyną rzeczywistością. Zatem Nowakowska „szpera” w człowieku po to, by odnaleźć w nim niewypowiedziane dotąd słowa, ożywia „niedopałki słowa”. Poetka szuka po prostu nowego wymiaru, w którym wszystko to, co minęło, okazuje się aktualne.
Poszukiwanie istoty człowieka związane jest z odkrywaniem jego kulturowej tożsamości. Ona z kolei związana jest z przynależnością do danej tradycji. To właśnie tworzy od wewnątrz człowieka, chrześcijańskie, judaistyczne bądź jeszcze inne ideały. Nowakowska nie oddziela od siebie tradycji, ale także ich nie łączy. Splata je razem w niepojęte uniwersum, gdzie każdy znak ma znaczenie zależne od sąsiedztwa pozostałych śladów. Z chaosu świata, w którym wydaje się nam, że istniejemy, tworzy Nowakowska ład. Scalanie bez współprzenikania to cel, do którego zmierza ta poezja: „Jedną stronicę/ czytałeś od lewej do prawej,/ A drugą od prawej do lewej./ (…) Litery badawczo/ obwąchiwały się. Nic nie przenikało się z niczym”. Świat stworzony przez Nowakowską w dużej mierze podbudowany jest ideą wiecznego trwania, mieści się w nim cała struktura stworzenia. Wszystko ma tu swoje miejsce. A jeden człowiek może przejrzeć się w drugim człowieku.
Dlatego Nowakowska nie wartościuje żadnej z tradycji, ani judaistycznej ani chrześcijańskiej. Bo przecież wszystko i tak znajduje się w rękach Boga, który może odwrócić potop (jak w wierszu „Potop”). Poetka stwarza świat, w którym stare, wyblakłe nazwy otrzymują nowe znaczenia, ale tylko dla tych, którzy oryginał świata, jego rzeczywisty model, odkryją pod płachtą nieprawdziwego. No właśnie, czym jest dla niej świat nieprawdziwy? To taka przestrzeń, która zabija nas samych, zwraca się przeciwko swoim stworzycielom. Jako architekci świata jesteśmy winni temu, że „W katalogu/ nie ma żadnego/ oryginału”. Emblemat prawdy został skradziony i tylko ten, kto stanie się jego poszukiwaczem, odnajdzie i oryginał i prawdę i siebie. Tym oryginałem dla Nowakowskiej jest przecież tekst, świat liter, pierwsza zasada. W wierszu „Oryginał” artystka zwraca uwagę na „coś”, na „nic”, które jest podmiotem sacrum. To jest właśnie ten oryginał, zapisane kursywą słowo nie mające pozornie żadnego znaczenia. I żeby owo „nic” stało się czymś, musimy poskładać „rozbite litery”, a potem odnaleźć w „rozsypance rodzinę wyrazów”.
Już nie tylko niewyrażalne staje się przedmiotem rozważań Nowakowskiej. Ważniejsze jest chyba poszukiwanie zagubionej w jej świecie figury apofatyzmu, zgody na niewyrażalne: „Pasażerka wertuje gramatykę niemiecką, czasownik/ „znikać” sprawia jej duży kłopot w odmianie/ przez przystanki”, czytamy w wierszu „W autobusie. Mijając obóz Płaszów”. Powtórzyć należy zadawane od dawna pytanie, czy jesteśmy w stanie znaleźć taki język, który opowie wszystko to, czego opowiedzieć się nie da? I podąża za nim kolejne, czy nawet jeśli znajdziemy zbliżoną formułę przekazu niewyrażalnego, to uda nam się zwerbalizować to, co obecnie już nie istnieje?
Problem najistotniejszy poezji Nowakowskiej tkwi w tym, że poetka mówi o świecie, który minął, i paradoksalnie nadal trwa. Dlatego ciężko mówić w kilku językach jednocześnie, w języku przeszłości i teraźniejszości. Nad to wszystko nadpisuje artystka jeszcze jedno wyjście, zapis w czasie przyszłym, który okazuje się wyjściem chwilowym, rozwiązaniem na niby.
Mówi zatem, choć „opowiem ci bajkę”, która nie będzie miała morału ani końca, ale milion warstw znaczeniowych, które właśnie ty będziesz w stanie rozwikłać, musisz tylko się nad nią pochylić, wczytać się głębiej w „zalew liter”, ujrzeć więcej, nawet „turystkę, która pozuje do zdjęcia” wśród czterech ścian krematorium, masz za zadanie słuchać, by wychwycić „niedopałek słowa”, musisz także patrzeć, by dostrzec „boże ciało w liszajach egzemach”, „gruzełki krwi”. Mamy szukać świętego wymiaru człowieka, tam, gdzie wydają się leżeć tylko wyschnięte ciała, artefakty sumienia i liche dowody zbrodni.
Musimy ujrzeć sacrum również w profanum, twierdzi Nowakowska.
Ewa Elżbieta Nowakowska „Trzy ołówki”, Wydawnictwo AUSTERIA, Kraków - Budapeszt 2013, str. 58
Anna Łozowska-Patynowska
Przeczytaj też w „porcie literackim” naszego portalu recenzje książek E.E. Nowakowskiej Apero na moście (2010) oraz Merton Linneusz Artaud (2012) – pióra Wandy Skalskiej