Piotr Bednarski "Całowanie generalskich butów", str. 85; "Gdyby nie miłość. Bracia", str. 172; Wirtualne Wydawnictwo GONETA Aneta Gonera, Warszawa 2013

Kategoria: port literacki Utworzono: środa, 03 kwiecień 2013 Opublikowano: środa, 03 kwiecień 2013 Drukuj E-mail


Wanda Skalska

DWIE WIRTUALNE KSIĄŻKI PIOTRA BEDNARSKIEGO 

Dotarły do naszej redakcji dwie książki prozatorskie Piotra Bednarskiego, opublikowane w internetowym wydawnictwie. Czyli nie na papierze, a w tak zwanym wirtualu. Całowanie generalskich butów oraz Gdyby nie miłość. Bracia. Obie opatrzone numerami ISBN, dostępne w sprzedaży bezpośrednio u wydawcy (www.goneta.net). Nie da się tego brać do ręki. Tylko do oczu. Chyba że ktoś sobie na własnej drukarce wydrukuje - uzyskując jakąś tam namiastkę tradycyjnej książki. Bo obie rzeczy mają zaprojektowane okładki, strony przedtytułowe, tytułowe i redakcyjne, paginację - słowem wszystko, co zawartościowo w papierowych wydaniach znaleźć można. I choć to dla wielu "fantom", nie rzecz "namacalna", trzeba powoli z tym się oswajać. Gdyż podobnych publikacji, w różnych postaciach elektronicznych, jest coraz więcej. I chyba odwrotu od tego zjawiska nie będzie.

Skupmy się teraz na samej prozie, nowych utworach P. Bednarskiego, kołobrzeżanina (rocznik 1938). Pisarza, o którego dziełach pisaliśmy niejednokrotnie.
Obie książki poprzedzone zostały wstępami wydawcy. Jako że trafnie oddają charakter próz, przytoczmy fragmenty.
Mikropowieść Całowanie generalskich butów wydawca opatrzył następującymi spostrzeżeniami:
"Zgadzamy się z bohaterami, że człowiek i jego wybory są najważniejsze, a właśnie wybory w tej historii kreują życie bohatera. Od ósmego roku życia, gdy wraca z wojny ojciec, napiętnowany i przesiąknięty ideą wojaczki, skrzywiony do tego stopnia, że nie widzi nic innego poza tym, przeraża swojego własnego syna, podobnego do matki — delikatnego i refleksyjnego, kochającego poezję i doceniającego piękno pod każdą postacią. Już wtedy bohater, któremu autor nadał imię Homer, podjął swoją pierwszą życiową decyzję. Uciekł od ojca, zamieszkał z siostrą swojej matki, która w czas wojny uciekła z rosyjskim żołnierzem, osierocając rodzinę. A potem ciągle ktoś na Homera próbuje wywrzeć presję. Jest to, rzecz oczywista, ojciec, a potem kobiety. To przez kobiety Homer zmuszony jest do kreowania swojego życia w taki, a nie inny sposób. Oczywiście przypadki, które są efektem tego kreowania jego życia, zaskakują Homera, ale udaje mu się zachować swoje człowieczeństwo. Przez kobietę trafia do wojska, przez kobietę trafia na oddział psychiatryczny i przez kobietę nagle znajduje się na prawie bezludnej wyspie, na której spotyka… niepełnosprawną kobietę. I w tej ostatniej wreszcie naprawdę się zakochuje, ale tę jedyną właśnie… o ironio losu… traci. Studium o tym, co w człowieku może być ważne, o tym, jak można porozumieć się samemu ze sobą i jak zachować siebie samego wśród wielu nie zawsze kierujących się obiektywną sprawiedliwością."

Drugą książkę poprzedzają między innymi takie uwagi:
"Dwa opowiadania w jednym. Oba mówiące o miłości. (...) W obu opowiadaniach miłość przychodzi nieoczekiwanie jako piękne, czyste uczucie, warte Stworzyciela, który daje nam je w największym z jego prezentów, jakie kiedykolwiek otrzymał człowiek od swojego Stwórcy.
W pierwszym opowiadaniu – Gdyby nie miłość, bohater właśnie opuścił więzienie, w którym odsiedział wyrok za niepopełniony przez niego czyn. Pierwszą osobą, którą spotyka w barze, jest dziewczyna, która właśnie uciekła z domu i sprzed ołtarza. Zakochują się w sobie od razu, wyczuwając bratnie dusze. Jednak nie dane jest im spokojnie konsumować związek. Ściga ich zły niedoszły teść niedoszłej panny młodej. (...) Opowiadanie jasne jak letni dzień, pełne ciepła, uczucia, ufności do człowieka i jego wrodzonego dobra.
Drugie opowiadanie – Bracia, jest innego rodzaju. Tu też człowiek wraca do domu, ale po dłuższej nieobecności. Mateo jest rybakiem, niezamożnym człowiekiem. Postanawia wyjechać do pracy na połów krabów na Morzu Barentsa. (...) Zaraz po przyjeździe udaje mu się okazyjnie kupić wymarzony dom z kutrem. Wraca więc z jakimś dorobkiem do pozostawionej tu ukochanej, opiekuńczej  i kochanej ciotki, ale sprawy już wymknęły się życiu spod kontroli, czynnik ludzki namieszał w planach mocarnego fizycznie i psychicznie młodzieńca. Los nie dał mu spokojnie odpocząć na łonie rodziny wśród swoich, a jego rodzony starszy brat nadal go nienawidził. Tu też uda się osiągnąć consensus losu człowieczego. Mateo odnajdzie wreszcie swoje miejsce, poukłada swoje sprawy, znajdzie swoje szczęście, którego tak bardzo poszukiwał.
We wszystkich historiach pana Bednarskiego zawsze pojawia się dobro i zło, a dobro zawsze zwycięża. (...) Na kartach książek pana Bednarskiego jest to takie proste i czyste, gdy człowiek jest ufny i głęboko wierzący czystą wiarą w Boga. To ta wiara daje im siłę i nadzieję w sytuacjach beznadziejnych."

Do powyższych refleksji warto dodać i to, że fabuły autora Błękitnych śniegów cechuje mocno zarysowana empatia - widoczna także w wielu wcześniejszych książkach. Mówię tu o empatii wobec rodzaju ludzkiego. Nawet człek nieprawy u P. Bednarskiego wyposażany bywa w cechy i odruchy dające szansę powrotu ku dobru (choć inną sprawą jest, czy z tej szansy korzysta). Wywodzi się to z etycznych kodeksów Biblii, której pisarz zawierzył - i na rozmaite sposoby przedstawia, analizuje. Używając literackich narzędzi.
Uderzająca jest też pozorna prostota opowiadanych historii. Bo w gruncie rzeczy w tych narracjach idzie o ustawiczną walkę piekła i nieba w każdym z nas, o prawo do miłości - której brak doprowadza do ontologicznego rozdźwięku, do egzystencjalnej rozpaczy.
Innymi słowy można omawiane rzeczy potraktować w kategoriach literackich moralitetów - gdy wejść w przesłania głębiej.

Zajrzałam też na stronę internetową wydawnictwa GONETA. Stąd wiem, że dostępne są w elektronicznej postaci jeszcze trzy inne prozy kołobrzeżanina, opublikowane w ostatnich latach: Drozdy, Zeus, Złoty list.

"Chyba odwrotu od tego zjawiska nie będzie" - napisałam we wstępie. Fakt. Wszak równolegle z tradycyjnymi formami publikacji książek ukazują się coraz częściej wydania internetowe. A ostatnio nierzadko tylko internetowe (z audiobookami i e-bookami włącznie). Mamy XXI wiek. I wciąż więcej do powiedzenia (a też zaoferowania) ma elektronika. Rodzą się niepokoje, nowa pytania. A wśród nich i takie: czy wirtualna książka może wyprzeć tradycyjną? Mam nadzieję, że nie. Że nie do końca. Wszystko zależy od odbiorcy, zapotrzebowania. Bo sama książka jako taka, będąca siedliskiem dzieł literackich, raczej nie zniknie. Tylko forma będzie ewoluowała.

Piotr Bednarski "Całowanie generalskich butów", str. 85; "Gdyby nie miłość. Bracia", str. 172; Wirtualne Wydawnictwo GONETA Aneta Gonera, Warszawa 2013

Wanda Skalska

 

Przeczytaj też na naszym portalu wiersze P. Bednarskiego (dział "poezja"), prozę (dział "proza), rozmowę z autorem (dział "rozmowy Latarni"), a też recenzje jego innych książek (w tym dziale)