Moja Profesor Michalska
Magdalena Tarasiuk
„Profesor Tubek”*: to mój licealny polonista // między mną a nim było więcej chemii / niż między mną a profesorem od chemii…
to początek wiersza Leszka Żulińskiego z nowego tomiku Suche Łany. Nie ośmielę się napisać recenzji, nie taki jest mój zamiar, ani rola. Nie potrafię oceniać, nie potrafię krytykować czegoś, co według mnie – na krytykę nie zasługuje. I to w przestrzeni ogólnej, szerszej a nie tylko w przypadku tego tomiku.
„Nie nadawałabyś się na nauczycielkę!” – usłyszałam cichy śmiech zza światów. I tak się zastanawiam, czyj to śmiech. Oczywiście udaję, że nie wiem.
To śmiech mojej nauczycielki języka polskiego z piątej klasy podstawówki na Twardej – przedwojennej nauczycielki, profesor Michalskiej. Przymiotnik „przedwojenna” dawał gwarancję jakości. To była znakomita nauczycielka – dzięki niej pokochałam gramatykę, nie mówię o literaturze, bo to rozumie się samo przez się. Odkryła przede mną zaczarowany świat słów, połączeń słownych, właściwiej odmiany – deklinacji, koniugacji, tajemnice składni, precyzji językowej, właściwej wymowy.
(…) tego samego dnia, wieczorem / napisałem mój pierwszy wiersz // Profesor chyba nie wie, że przestawił / zwrotnicę w moim życiu // być może niepotrzebnie (…)
Ja wiersza nie napisałam, ale prozę. Dalszy ciąg nowelki Kamizelka Aleksandra Głowackiego. To był mój prawdziwy debiut, o którym przypomniał mi Leszek swoim wierszem. Debiut, za który dostałam najwyższą nagrodę – „celujący”, co w czasach peerelowskiej skali ocen było niedopuszczalną „sanacyjną fanaberią”.
Kto wtedy otrzymywał piątki, czwórki, trójki i dwóje, ten wie, że „celujący” mógł narazić nauczyciela na nieprzyjemności. Profesor Michalska miała to gdzieś i wpisywała pięknym, dużym, kaligraficznym pismem: „CELUJĄCY”.
(…) mógłbym być teraz inżynierem, listonoszem, / lekarzem, biznesmenem – byle z dala od tekstu, / w którego wnykach tłukę się jak nietoperz / po strychu, słowo bez desygnatu / lub łza bez powodu
Nagrodzony oceną celującą musiał przeczytać wypracowanie na środku klasy. I wtedy, zupełnie nieświadomie, acz z osłupieniem skonstatowałam, że słowo przyklejone do słowa w konkretnej konfiguracji może wszystko, a przynajmniej wiele. Profesor Michalska płakała, ukradkiem ocierała łzy. Nie powiedziała „będziesz pisarką” ani nawet – „będziesz autorką”. Łamał się jej głos.
A ja byłam sekretarzem sądowym, sekretarką w Szkole Nauki Jazdy, pracownikiem PKN, rencistką, kioskarką, „byle z dala od tekstu”.
Ale nie udało się. Dziękuję, Leszku, za te wiersze. Otwierają tamę.
------------------------------------------------------------------
*fragment wiersza „Profesor Tubek” z tomiku Leszka Żulińskiego Suche Łany – Wyd. FORMA, Szczecin 2015 r.
Magdalena Tarasiuk
Przeczytaj też opowiadania M. Tarasiuk w dziale „proza”, a także omówienia jej książek prozatorskich Tara (2011) autorstwa Wandy Skalskiej oraz I nie mów do mnie Dżordżyk (2014) autorstwa Jolanty Szwarc (dział „port literacki”)