Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ

Błyskawiczny konkurs świąteczny „Latarni Morskiej” i „eleWatora”

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: środa, 23 grudzień 2020

Jak co roku o tej porze ogłaszamy - wspólnie z redakcją kwartalnika literacko-kulturalnego "eleWator" - błyskawiczny konkurs świąteczny. Cytujemy teksty (fragmenty) siedmiu autorów. Kto rozpozna przynajmniej cztery cytaty oraz poda nazwiska ich twórców, weźmie udział w losowaniu nagród.

Adres korespondencji: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Termin nadsyłania odpowiedzi mija 31 grudnia 2020 r. o północy.

Tradycyjnie już wśród spełniających warunki uczestników konkursu rozlosujemy archiwalne numery „Latarni Morskiej” i „eleWatora”, a także wydane przez „Latarnię Morską” i „eleWator” książki.

Prosimy o podawanie fizycznych adresów przy nadsyłanych odpowiedziach – by nagrody mogły trafić do rąk uczestników konkursu.

Prawidłowe odpowiedzi, a też listę nagrodzonych, podamy 1 lub 2 stycznia 2021 roku. Nagrody rozesłane zostaną w ciągu tygodnia.

 

1.
Bóg powołał zatem człowieka do istnienia, powierzając mu zadanie bycia twórcą. W „twórczości artystycznej” człowiek bardziej niż w jakikolwiek inny sposób objawia się jako „obraz Boży” i wypełnia to zadanie, przede wszystkim kształtując wspaniałą „materię” własnego człowieczeństwa, a z kolei także sprawując twórczą władzę nad otaczającym go światem. Boski Artysta, okazując artyści ludzkiemu łaskawą wyrozumiałość, użycza mu iskry swej transcendentnej mądrości i powołuje go do udziału w swej twórczej mocy.

Czytaj więcej: Błyskawiczny konkurs świąteczny „Latarni Morskiej” i „eleWatora”

„Kochanie” Aleksandry Dańczyszyn

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: wtorek, 22 grudzień 2020

Leszek Żuliński

UWAGA, DEBIUT!

 Rzadko mi się zdarza, że napotykam i recenzuję debiutantów. Tym razem jestem bardzo zadowolony…
 Na skrzydełku okładki czytam: Aleksandra Dańczyszyn – ur. 1991, absolwentka polonistyki UW, laureatka konkursów poetyckich. W 2015 roku reprezentowała Polskę na Międzynarodowym Festiwalu Poetyckim Transpoésie w Brukseli. Jej wiersze były tłumaczone na język francuski, flamandzki i angielski. Książka „Kochanie” jest jej debiutem poetyckim.
 No!, jak na debiutantkę to do pierwszej książki wniosła dobre wiano. Nie mam wątpliwości, że pojawiła się nowa poetka, która będzie „rozpoznawalna”.
 Przejdźmy ad rem…

 Zaskoczony tą lekturą byłem, bo w gruncie rzeczy natychmiast tomik erotyczny odkryty został.
 Tak, to są wiersze miłosne… Niby żadna niespodzianka, bo przecież poezja miłosna najprawdopodobniej króluje nad innymi. Sęk w tym, że to – wbrew mniemaniu – jest gatunek wielce trudny. Takie miłosne „pitu-pitu” to my już od zawsze znamy.

Czytaj więcej: „Kochanie” Aleksandry Dańczyszyn

„eleWator” nr 4 - 2020

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: poniedziałek, 21 grudzień 2020

I jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia mamy czwarty i ostatni  tegoroczny numer (4 [34] 2020) szczecińskiego kwartalnika literacko-kulturalnego „eleWator”, obejmujący październik, listopad i grudzień. Numer liczy 208 stron. Grafika na okładce autorstwa Rafała Babczyńskiego.  Zdjęcia w numerze Ryszarda Dąbrowskiego. Tematem wiodącym numeru jest twórczość Marka Nowakowskiego. Bieżące wydanie otwiera wiersz Moniki Maciasz „Tłusta ziemia”.
A co dalej między okładkami pisma?

Marek Nowakowski’: „Bałem się jedynie tego, że stanę się pisarzem sensu stricte politycznym” – z Markiem Nowakowskim rozmawia Krzysztof Siemieński;
„Ja nie miałem prawa tego mówić ludziom na wilkim placu!” – z Januszem Drzewuckim rozmawia Karol Samsel;
Anna Frajlich: „Spotkanie z Markiem”;
Radek Bruch: „Epilog bardzo osobisty. O Dzienniku podróży w przeszłość Marka Nowakowskiego”;
„Połączyła nas miłość od pierwszego wejrzenia” – rozmowa Macieja Libicha z Wiesławem Uchańskim – wydawcą książek Marka Nowakowskiego;
Maciej Urbanowski: „Marek Nowakowski i Nagroda Literacka jego imienia – kilka uwag”;

Czytaj więcej: „eleWator” nr 4 - 2020

Święta i śnieg

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: niedziela, 20 grudzień 2020

Jerzy Żelazny        

                                                                                                         Żale Agatona

Do świąt Bożego Narodzenia jeszcze tydzień, gdy to piszę. Wyglądam rankiem przez okno - „ Za oknem szaro, smutno, a jeszcze przed miesiącem…” – przypomina mi się refren popularnej niegdyś piosenki. Przed miesiącem, no, może nieco wcześniej, było złociście, trwała złota polska jesień…
W prognozie pogody obiecywano śnieg, a tu ani jednego śnieżnego płatka. Jakież to będą te święta?  Czarne jak od kilku lat? Czyli smutne. A w tym roku jeszcze smutniejsze z powodu pandemii. Nie czuje się tego nastroju z powodu wyjazdu do rodziny lub oczekiwanego przyjazdu. Zawsze odczuwało się podniecającą radość, w tym roku nic z tego. Ludzie rezygnują z wyjazdów, święta będą obchodzone w gronie rodzinnym wspólnie mieszkającym, bez  odwiedzin krewnych z dalszych stron. Kto mieszka w większej rodzinie, czasem wielopokoleniowej, ma szczęście, inni mniej, zwłaszcza starzy, samotni… To przykre.

 Wracając do śniegu - mnie  święta Bożego Narodzenia kojarzą ze śniegiem, jazdą saniami, lepieniem bałwanów, łyżwami, ślizgawką… Z dzieciństwa nie pamiętam „czarnych” świąt, zawsze był śnieg. Może było inaczej, zdarzały się bezśnieżne, ja jednak pamiętam te śnieżne, gdy przed domem wiatr usypał zaspy, trzeba było przekopywać korytarze a nawet tunele, drogi zaśnieżone, zapadało się w śniegu po kolana, jeżdżono saniami, rozlegał się dźwięk dzwonków zawieszonych na końskich szyjach… Dzisiaj to widoki niewyobrażalne, a ja je pamiętam. Fakt, mieszkałem w rejonie kraju bardziej wysuniętym w kierunku północno-wschodnim, gdzie zimy nieco sroższe niż tu w środku Pomorza. Cała Polska niegdyś była położona bardziej na wschód, więc i zimy zdarzały się ostrzejsze. Powstało jednak przysłowie – gdy w Barbary po wodzie, w Gwiazdkę po lodzie. I odwrotnie. Powiada się, że przysłowia są mądrością narodów, musiało zatem być Boże Narodzenie raz mroźne, innym razem podczas odwilży lub mrozy  jeszcze nie nadeszły, bo przecież to porzekadło powstało na podstawie obserwacji aury.

Czytaj więcej: Święta i śnieg

„Choć nasze łodzie przeciekają… Notatki lipnickie” Krzysztofa Budziakowskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 19 grudzień 2020

Stanisław Szwarc

 

NIECH MNIE KTOŚ PRZYTULI

Można żyć bezrefleksyjnie jak jakiś Janusz mąż Grażyny, poprzestawać na codziennym siadaniu na kanapie z puszką piwa w jednej ręce i pilotem TV w drugiej.
Można nieustannie dręczyć się pytaniami o sens swojego bytowania, bo jak powiedział Sartre „wszyscy jesteśmy tutaj, aby jeść i pić dla zachowania naszego drogocennego istnienia, a nie ma nic, nic, żadnej racji istnienia.”
Można siedzieć pod czarnoleską lipą, popijać dojrzały półtorak i udawać, że nic nas nie obchodzi, bo choć „srebrne w głowie nici, / a ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.”
Można też siedzieć pod lipą – no bo pod jakim innym drzewem można siedzieć w podkrakowskiej Lipnicy – popijać bourbona i zwierzać się lipie – Gdy siądę pod Twym liściem, / jedząc smażoną, dojrzewającą szynkę z jelenia / na grzance z czosnkiem /…/ Chleb z wiejskiego pieca pachnie przypalonym zbożem. / Chrupiący. / Moczony w miodowej oliwie smakuje orzechowo.
Jedno drugiemu nie szkodzi, przecież – jak trafnie strawestował starożytną maksymę Stefan Żeromski – „Primum edere, deinde philosophari.”

Czytaj więcej: „Choć nasze łodzie przeciekają… Notatki lipnickie” Krzysztofa Budziakowskiego