„Noc amerykańska” Roberta Kani

Category: z dnia na dzień Published: Friday, 23 April 2021 Print Email

Leszek Żuliński

 

POLSKI POETA AMERYKAŃSKI?

Ku swemu zdumieniu przeczytałem: Kania ma dar skojarzeń niecodziennych, niepowielanych i na nowo odsłaniających istotę wielu rzeczy.
Tak powyżej i wcześniej pisałem już o Kani, a teraz mam przed sobą jego nowy tomik pod tytułem Noc amerykańska.
Mamy takich poetów, do których się przywiązujemy i potem już z uwagą ich śledzimy.
Co do Roberta Kani to tym razem nas zaskoczył. Po prostu przebywa (być może jeszcze teraz – ?) w USA. W każdym razie wszystko tu się dzieje „w amerykańskiej aurze”.
No więc przejdźmy już do rzeczy…
Ten tomik ma 52 strony, niemniej jednak teksty są małe (jak się mówi: „niewybujałe”). Jednak gdy się wczytać, to powiem Wam: warto było.
Kania pisze szerokimi frazami, lecz czyta się je z zaciekawieniem.
 
Na początek zacytuję wiersz pod tytułem: wojny. Oto on:
Len smaży w ogrodzie wołowe steki / zamawiam mocno / wysmażony on je krwisty / pytam o historię sprzed lata lecz / nie dowiem się niczego nowego o zestrzeleniu śmigłowca / w Wietnamie  – odpowiada tylko pustym wzrokiem. // mamy wspólną krew pulsują w nas różne wojny.
W tym zestawie sporo rzeczy mocno mnie kusiło… A między innymi utwór pt. ja seryjny poprzedzone jest zdanie z Witkacego: Dziwka w majonezie! Czego też taki biedak nie wymyśli! Muszę spróbować.

A teraz przeczytajmy taki wiersz:
miało być tak jak zwykle noc skraj miasta / samotna kobieta szybkie ukłucie zdarcie ubrania / duszenie gdy się ocknie i to charczenie te coraz większe oczy / ta wiotkość na koniec i głaskanie aż do poczucia chłodu // tym razem było inaczej nie zawiozłem ciała do lasów Tennessee / ani do Juarez tym razem miałem ochotę na dziwkę w majonezie // była smaczna lekko krwista.
Utwory poetyckie są tu na ogół krótkie, czasami wręcz „ascetyczne”, jak na przykład ten pod tytułem breaking news:
Times Square pustoszeje / cienie zadają cios ostatnim promieniom słońca.

Rzadko, ale się zdarza, że Autor coś więcej nam opowie, jak na przykład w tym utworze pod tytułem bogowie. Oto on:
jak tu napisać poemat metafizyczny przełamać się wydłużyć wers / pogłębić myśli szukam Ameryki w pamięci widzę pierwsze spojrzenie na panoramę Chicago z Kościuszko Street żywa pocztówka // na dotknięcie ręki z wieżowcami w słońcu  wygląda lepiej niż lasy łąki / oceany stepy góry doliny bagna lasy łąki oceany stepy góry doliny / musiało ją stwarzać wielu nie raz musiało ją niszczyć wielu nie raz.

Przyznajcie: takich opowieści niewiele mamy. Czasami Pan Robert jest „ascetyczny w dykcji” jak w tym wierszu pt. księga wyjścia. Posłuchajcie:
z ciemności wyłaniają się ciała / znajdują miejsca na postawienie szałasów / przekopują ziemię w poszukiwaniu korzeni.

No cóż… Osobliwość takiego pisania narodziła się chyba za Daleką Wodą. To jest coś zupełnie nowego dla nas. I dlatego warto to przeczytać, bo takich utworów poetyckich – jakby nie było – całkowicie jeszcze nie smakowaliście. Jednak – przyznacie: american dream to jest coś, na co przynajmniej w snach czekacie…
 
Robert Kania „Noc amerykańska”, Wydawnictwo ISSA BOOKS, Warszawa 2021, str. 52

Leszek Żuliński

 

Przeczytaj też u nas w ‘porcie literackim’ recenzje wcześniejszych zbiorów poetyckich R. Kani: Spot (2014) oraz Wołynie i inne wiersze (2017)