„Zwierzęce ciepło” Janusza Gryza

Category: z dnia na dzień Published: Thursday, 13 August 2020 Print Email

Leszek Żuliński

HYBRYDOWE WIERSZE

 Coraz częściej spotykam się z tym, że tomiki wydają niekoniecznie wydawcy, a sami autorzy, dbając o ISBN. A więc w tym przypadku copyright należy do Autora. Niby czemu nie? Ale w tym przypadku strony w ogóle nie są tu numerowane, a lepiej by było, gdyby były. Takie właśnie drobiazgi byłyby pożądane.
No ale mniejsza o to. Przejdźmy ad rem, bo warto…
 
Tym razem znowu mamy do czynienia z drobnymi „niby-nowościami”.
 Po pierwsze wszystkie te wiersze nie posiadają tytułu. Muszą? Ależ nie – nie muszą. I – dla przykładu – zacznę od takiego oto wiersza: przy leśnej drodze leży drewna stos / pnie smukłych sosen śniegiem przysypane / bezszumnie sztywne martwe ścięte w skos / tworzą nierówną pełną szczelin ścianę // pod nią przemarzłe zaschłej trawy źdźbła / i grube ciepłe kory strzępy rdzawe / do dziś z niej łódki płyną w moich snach / i lśnią żagielki na podmiejskim stawie // do dziś o świcie biegnę tam gdzie sad / wyciągał bratnie zielsk i trawy ręce / za bose nogi chwytał je i kładł / w szałasu cieniem rozświetlone wnętrze // tam senne fale pluskały o brzeg / i na błękitne wyobraźni morze / pełen ufności mój stateczny bieg / pląsał na wietrze chłopięcy proporzec // przy drodze masztów połamany stos / i kora burty pokruszona leży / cóż okrutniejsze nad przewrotny los / co każe aby człowiek siebie przeżył.

 Na temat tego wiersza nie mogę powiedzieć złego słowa. Autor posiada wyobraźnię, czuje drobiazgi i krajobraz, jakaś „malarskość” jest w tej aurze. I ładna chmura poetyckości wisi nad tym wszystkim.
 
Zaskoczyły mnie dalej inne wiersze. Pan Janusz umie pisać rozmaitymi dykcjami.
 Przeczytajcie – dla przykładu – taki oto wiersz: z racji urodzenia niewiele / mamy już do powiedzenia / wszyscy patrzą w młodych / ich głos jest tylko ważny / ile zachwytu wywołuje / kolejne burzenie świata / powtarzają odwieczny rytuał buntu / tak jakby byli w tym pierwsi / potem będę się żenić / i ich własne dzieci / wyrusza do walki przeciwko ojcom / więc kiedy powtórzą to / co my mówimy dzisiaj / smutni mądrością której nikt / nie chce już słuchać.
 Tak więc Autor równie dobrze posługuje się wierszem białym i wierszem rymowanym.

 Czasami znajdujemy tu jeszcze inne „opisy”, jak ten oto: pod lampionami / na tarasie restauracji / bielą się sylwetki / jedzących // przed tarasem / na chodniku siedzi / na podkurczonych nogach / chłopiec // do jego otwartej dłoni / jak złote monety / sypie się z góry / syty śmiech.

 Czytam i czytam… Osobliwość polega na tym, że jest to zbiór „hybrydowy”. Zapytacie: szwarc, mydło, powidło? Ale mnie to w ogóle nie przeszkadzało. Coś w tym tomiku, w tych wierszach, przecież się dzieje. I to najczęściej istotnego.

 Na zakończenie zacytuje wam jeszcze wiersz dedykowany nie znanej nam Poli. Oto on: dwa kreskowe latawce / z dziecinnymi uśmiechy / stoją na bladej ścianie / w nieruchomym tańcu // uwiecznione w nich słońce / wiatr pachnący łąką / szpulka w małej dłoni / i serca skrzydełko / uwieczniona w nich radość / drętwota południa / bosych stóp klaskanie / na wyszczuplonej trawie // wiruje świat w tańcu / kołyszą się latawce / pod chmura wysoką / pod niebem czerwca.
 Drobiażdżek, no nie? Ale jakże „ciepły” i sympatyczny.

 I właśnie ta hybryda poetycka ma jakiś sens, ma osobliwy introwertyzm zaszczepiony życiem. Oraz opowiadający sprawy niby błahe, lecz przecież te, które w sobie nosimy. Tak zwane inter-ego daje nieustannie o sobie znać. I dlatego te wiersze uważam za warte lektury.

 Tak czy owak Janusz Gryz jest bardzo ciekawym Autorem. Jest tu ciepło, jest tu mądrość, są ważne sensy. Tomik ten zaliczam do jednego z najlepszych, jakie ostatnio czytałem.

Janusz Gryz „Zwierzęce ciepło”, Drukarnia Goldfarb, Koszalin 2020, (strony nie numerowane)

Leszek Żuliński