Notatki na marginesach (34)

Category: z dnia na dzień Published: Thursday, 04 June 2020 Print Email

Bartosz Suwiński

KOTLINA. LEGATO

dla Pana Marka Fronia, który pokazał mi Zielsko

1.
Obcinam sosnowe pędy. Okolice Mielnika. Dzikie jabłonie i czereśnie opierają się o mój cień. Natręctwo w powietrzu. Wiatr. Coś przyniesie, coś zabierze. Gdzieś popędzi. Nasiane kępy poziomek. „Dal świata w ślepiach wróbla”. „Smuga w oczach po znikłej za oknem jaskółce”. Zastygły czas w powietrzu, przeszłość napiera jakby pod presją. Proch unosi się nad myślami, które rozpadają się na świetle. Opuszczona muzyka kołata anemonami. Żwir wtóruje tylko potknięciom. Nasiona zostawiają niejasne smugi. 

2.
Słucham Virginii Astley – „From Garden Where We Feel Secure” (1983).  Od piątej minuty i pięćdziesiątej trzeciej sekundy, podzielona dzwonem muzyka, wszystkich pobocznych wątków, jakie zapodziewa za sobą, dzień. W lesie wywroty i złomy. Janek zdeptał żuka. Trzymam go na dłoni, zaraz dziecku zrobi się przykro. Zamazuje się mężczyzna poganiający witką indyki. Biorę ropuchę do ręki i wrzucam do oczka. Mrówki na obrzeżach przepołowionej gruszki. Trzeba mieć miarę i ściągać ją ze wszystkiego. Nikt nie wie jak to się dzieje. Dochodzi do siebie małymi krokami. „Wierzę że buczyna / do której brnąłem po kolana w liściach / do której serce przylgnęło jak huba / która była mi / szumiącą dobrym słowem / matką // Wierzę / że ta buczyna / wstawi się kiedyś / za mną” (Jerzy Harasymowicz).

3.
Przy rzece wpadamy na niezapominajki. Jest już tak płytko, że moglibyśmy trzymając się za ręce, przejść na drugi brzeg. Po raz pierwszy, w tym roku, pojawiły się na ogrodzie dwa szpaki. Niebieskie refleksy na ich skrzydłach, wyglądają jak miniatura burzowego nieba, mającego zaraz znaleźć ujście w powiększonej źrenicy. A potem pochylamy się nad konwaliami, pocieramy w palcach dzwoneczki. Kwitnie już glicynia i złotokap, i pełnik, zwany tu różą kłodzką. Przycinam bez i na jednej z łodyg spostrzegam szczepione tarczowniki. Pachnie mokrą sierścią. Jest dziesiąty maja. O 22.31 po raz pierwszy czuję kopnięcie, Gucia. „Te buciki będą dla braciszka”. „Chcę się przytulić do Gucia”.

4.
Dominiczko, jestem jak lew”. „Tata, ty się połóż, masz pełny brzuszek (Janek dociska mnie ręką do łóżka), a ja odgryzę ci noska”. Idziemy przez cmentarz, Janek zatrzymuje się przy mogile Stefanii i Salomei, podnosi zrzucony z płyty wieniec i odkłada na grób. Biega po domu z plastikową piłą i mówi: „Janek idzie do pracy ściąć drzewo”. Czytamy książkę, i naraz: „Jak jest ważka po angielsku?”. Po raz pierwszy zostaję z wodą w ustach. Kos wpadł do beczki, nie potrafię wziąć go na pastwę.

5.
„Całe życie szuka się tych bliskich wśród obcych… Krewnych się szuka i znajduję i kocha  - mówi mi do słuchawki pani Krystyna Miłobędzka. Poetka, której słowo błogosławi ożywione. Glos powołany do adoracji. Ciągle próbujący dążyć. Wie, że nic się przed nami otwiera. Miałem Ci mówić. Muszę tam kiedyś dotrzeć.

6.
Irys ma płatki jak motyle rzęsy. Azalie są kielichami na światło. Clematis Jana Pawła jest jak biały krąg rozchodzący się różowymi cieniami. Polne dzwonki, gongi pośród ciszy. Tarda to czas, który zaciął się w południe. Pomazany chmurą, kształtem, nieprzypisany słowom.

7.
Piszę B.: „Ptaki śpiewają pięknie pojedynczo, ale są bardzo hałaśliwe w hałastrze, zwłaszcza wczesnym wieczorem. Tak samo ludzie”. Piszę A.: „Nasza rzeka. Rzeka, która poniosła ze sobą nasze marzenia, rozważania, radości. Rzeka, nad którą spędziliśmy piękne chwile, wypiliśmy sporo wina i czytaliśmy wiersze. Rzeka naszej młodości, rzeka, nad którą zacieśniała się nasza przyjaźń”. „Ziemia przechyla się w mrok przechyla się w słońce” (Stanisław Czycz).

8.
Garbniki, gżegżóły, muły, sakwy, kiesy, miecze, mlecze, tęcze, pledy i pędy, brukwie i tykwy, kompoty i susze, torsy i torsje, adaptery i ekrany, módlcie się za mnie, a oblekę się, jakbym był żywy.

9.
Widzieć oddzielnie. Widok całości unieważnia słowa. Jakoś to trzeba wiązać z przyszłością, otwierać się na nowo. Uczyć się tego spojrzenia. Czy to, co istnieje, to jest to, co uporczywie podsuwa mi widzenie? Co mogę powiedzieć o miejscu z którego piszę? Czy to, co piszę, jest tym, co odczuwam w trakcie pisania? W tej kropce zawsze znajdzie siebie.

10.
Myszołów wznosi się gubiąc kolejne źdźbła wyrwanej kępy skoszonego. Łąka pachnie kałużami i stokrotkami, daleko stąd do księżyca. Kolonie mrówek po ziemi, dwa ciągniki, jeden z beczułką. Kręcimy się z Jankiem w polu rzepaku. „Kosimy zboże tam są robaczki wiesz coś o tym?”.

Bartosz Suwiński

 

Przeczytaj też wcześniejsze odcinki „Notatek na marginesach” B. Suwińskiego, wiersze autora w dziale 'poezja', a także w 'porcie literackim' recenzje jego tomików: Bliki (2013), Odpust (2013), Uroczysko (2014), Wyraj (2017), Bura (2019) oraz książki eseistycznej Pory poezji. Koncepcja czasu w twórczości poetyckiej Krystyny Miłobędzkiej (2017)