Bogdan Rogatko „Czas zbliżeń. Szkice i wspomnienia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, str. 408
Leszek Żuliński
KRYTYK KLASYK!
Ach, jaki się u cieszyłem, gdy wziąłem tę książkę do ręki. Bogdan Rogatko, to jeden z tych, na których się wychowywałem. Pierwszym pismem literackim, jakie czytałem regularnie, jeszcze w liceum, było krakowskie „Życie Literackie”. A na tych łamach Rogatkę spotykało się często, i to przez lata (zresztą w innych, znanych periodykach także). W ogóle był aktywny, pracowity, solidny i kompetentny. Jednym słowem: marka! Dziś już zalicza się do seniorów powojennej krytyki literackiej, więc dobrze się stało, że dokonał wyboru swoich tekstów i zebrał je w jednej książce. Choć powinna to być książka co najmniej trzytomowa.
Czas zbliżeń. Szkice i wspomnienia to wybór tekstów, które autor uznał za najistotniejsze. Sam pisze: Z kilkuset tekstów, napisanych w okresie dwudziestu lat, wybrałem kilkadziesiąt, dotyczących przede wszystkim pisarzy polskich według mnie najwybitniejszych. Kogo więc tu znajdujemy?
Wymieniam dalece nie wszystkich: Dąbrowska, Giedroyc, Filipowicz, Herling-Grudziński, Hłasko, Kamieńska, Konwicki, Kuncewicz, Miłosz, Myśliwski, Nałkowska, Nowakowski, Orłoś, Parnicki, Szymborska, Tuwim, Witkacy… Recenzje pogrupowane są w trzech rozdziałach: „Obecni, nieobecni", „W lustrze współczesności" i „Odeszli".
Musimy pamiętać – co Rogatko zaznacza – że są to recenzje z ostatnich dwudziestu lat, a więc już z okresu po transformacji. Dużo w tym okresie działo się na niwie literackiej, wkraczały nowe pokolenia pisarskie, rodziła się nowa dykcja i nowi autorzy. Rogatko skupił swoją uwagę na formacji zstępującej, na „klasykach”. Niemniej jednak nie zapomniał i o takich pisarzach, jak np. Anderman, Huelle, Janko, Matywiecki, Mikołajewski, Szaruga, Tokarczuk… No więc spectrum tych lektur i komentarzy jest imponujące. Istnieje pojęcie „krytyki towarzyszącej” i właśnie ten krytyk znakomicie się w tym pojęciu mieści. Przez kilka dekad żmudnie sekundował nazwiskom i zjawiskom. Także przemianom. Ten trud konsekwencji i „lektury panoramicznej” staje się dokumentem czasu bardzo pieczołowicie opisywanego przez krytyka metodą pars pro toto, czyli od komentowania książek, co potem układa się w panoramę czasu.
„Obecni, nieobecni" – czyli pierwsza partia książki… No, mamy swoich klasyków, ale czy na pewno po śmierci zostali oni „żywi”? Czy tezaurus znanych nazwisk to już tylko skamielina? Wynika z tekstów Rogatki, że chyba tak, ale siedzą w osobnej loży. Normalna, zrozumiała sytuacja. Choć wciąż pogrążona w polemikach i znakach zapytania. Np. o Tuwimie pisze Rogatko „poprzez” teksty Piotra Matywieckiego i Mariusza Urbanka, pokazując swoistą „nieokreśloność” miejsca tego poety. A na przykład rozdzialik "Nałkowska i Dąbrowska – bliskie i dalekie" sam mówi o splotach, jakie rodzą pytania po dzień dzisiejszy. Ten rozdział wraca do przeszłości, zdawałoby się minionej, lecz takiej, która pozostawiła po sobie otwarte drzwi oraz pytania, do których wciąż trzeba szukać odpowiedzi.
Piękny cytat z Anny Kamieńskiej: Wszystko jest w nas rozsypane, rozdarte. Potrzeba jakiegoś dotknięcia wewnętrznego, aby to scalić, skupić, ześrodkować. Tym dotknięciem może być miłość, która z elementów buduje w nas jakąś całość. Także modlitwa, ponieważ jest uprzytamnianiem miłości.
Myślę, że Rogatko scala, skupia, ześrodkowuje. Nie bawi się już w szczegółowe interpretacje dawnych lektur, raczej, chce dotrzeć do ich uwarunkowań, do tajemnicy i przesłania. Do splotów biografii i pióra. Jest to trud uładzania dawnego chaosu, próba wskazania istoty i sensów tej literatury, która już ociera się o historię literatury. Jest to porządkowanie naszej niedawnej przeszłości literackiej – w całym jej fenomenie problemowym i aksjologicznym.
„W lustrze współczesności" – to drugi rozdział tej książki. Tu szczególnie zainteresował mnie omówienie książki Leszka Szarugi Powinności literatury i inne szkice krytyczne (2008). Tak, to była książka niezwykle ważna. Cytat z Rogatki: Szaruga jest świadomie staroświecki w swych gustach artystycznych, zwrócony przeciw literackim modom, ale jednocześnie otwarty na nowe tendencje, nowe kierunki czy zjawiska w literaturze, próbujący rozumieć obce mu postawy pisarskie i obce światopoglądy, co szczególnie widoczne staje się w charakterystyce młodej poezji. Wprawdzie ostatni tom wierszy Leszka Szarugi pt. Logo Reya jest tak awangardowy, że już nie widzę tu „staroświeckości”, ale dobrze się stało, że na ten talent Rogatko zwrócił uwagę.
A część trzecia – „Odeszli" – to krótkie szkice sylwetkowe o kilku zmarłych pisarzach. Takie summy ich talentu i dorobku. M.in. piękny, pół-prywatny tekst o Szymborskiej.
Nie wiem, z jakiego ogromu swoich tekstów ułożył Rogatko tę książkę, ale jest to książka ważna. Chyba pisałem już wyżej, że „panoramiczna”, bo w tym doborze autorów i tytułów odbijają się istotne zjawiska i problemy, artyzmy i socjo-kulturowości, losy prywatne splecione z trudnymi czasami i wyborami. Uświadomiłem sobie, że my, krytycy, opisujący „na bieżąco” to co czytamy, tworzymy – chcąc nie chcąc – panoramę. Mniej lub bardziej świadomie, mniej lub bardziej dokładnie, co potem pozostaje jako świadectwo. Bogdan Rogatko należy do tych solidnych i pracowitych krytyków, którzy nieustannie kręcą „film tekstowy” o bieżącej literaturze. I od lat tkwili in medias res, więc rzeczywiście słyszeli, widzieli i czytali, co też powinni nam opowiadać. Chylę czoła tej skrupulatnej robocie.
Bogdan Rogatko „Czas zbliżeń. Szkice i wspomnienia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, str. 408
Leszek Żuliński