"Topos" nr 4/2012
Jest już dostępny numer 4 (125) 2012 sopockiego dwumiesięcznika literackiego "Topos". Liczy 232 strony. Do nowego zeszytu, opatrzonego na okładce rysunkiem Andrzeja Dudzińskiego, wrzucono trzy dodatki - arkusz/plakat poetycki Teresy Tomsi Pożegnania, porównania oraz zbiory poetyckie opublikowane w ramach Biblioteki "Toposu": Beaty Patrycji Klary De-klaracje. Geny. Anty-geny. Memy i Marii Duszki Freienwill (wiersze i anegdoty).Numer startuje publikacją wierszy szwedzkiego poety Tomasa Tranströmera, laureata Nagrody Nobla w roku 2011. Utwory przełożył Getsugen (Andrzej B Krajewski-Bola). A co dalej?
Niewątpliwie - z racji ilości zamieszczonych materiałów - na plan pierwszy wybija się Adam Zagajewski. Pięćdziesięciostronicowy blok poświęcony twórczości urodzonego we Lwowie poety, prozaika, eseisty i tłumacza otwierają dwa wiersze tegoż. Po wierszach znajdziemy z nim rozmowę ("Poezja daje nam życie uważne"), którą przeprowadził Wojciech Kass. Mirosław Dzień zamieszcza esej "Wobec paradygmatu płynnej nowoczesności. Adama Zagajewskiego obrona życia duchowego". Zaś szkic następny ("Sztuka jako kształt rzeczywistości"), autorstwa Ewy Dryglas-Komorowskiej, tyczy znaczenia malarstwa w twórczości AZ. Natomiast Jacek Hnidiuk ogłasza tekst "Poeci >Brulionu< wobec Adama Zagajewskiego - od admiracji do negacji?" Blok zamyka Piotr Wiktor Lorkowski omówieniem Wierszy wybranych poety (Wydawnictwo a5, Kraków 2010): "Odczarować Zagajewskiego".
Jak zwykle "Topos" zamieszcza sporo ciekawej poezji. Tym razem, obok wspomnianych już utworów Tomasa Tranströmera i Adama Zagajewskiego, przeczytać (a czasem i kontemplować) możemy wiersze Adriany Szymańskiej, Jarosława Jakubowskiego, ks. Jana Sochonia, Bogdana Jaremina, Łukasza Mańczyka, Macieja Mazurka, Doroty Ryst oraz Zbigniewa Jasiny. I tylko jedna proza - Wojciecha Fułka "Drzwi do Boga". To fragment przygotowywanej do druku książki W. Fułka i Tomasza Dobrowolskiego (fotografie i opracowanie graficzne) pt. Wchodzić bez pukania.
Interesujące wypełnienie ma z kolei dział esejów, szkiców, przyczynków krytycznych i listów. To zawsze mocna strona sopockiego dwumiesięcznika. W najnowszym numerze, obok tekstów grawitujących wokół twórczości A. Zagajewskiego, znajdziemy również inne warte czytania. Wymieńmy je podług kolejności publikacji. Zofia Zarębianka "Duchowe znaczenie estetycznych dylematów, czyli ukryte sensy deklaracji poetyckich: Johann Wolfgang Goethe, Natura z sztuką zdają się zwaśnione". Bogusław Kierc "Pan Lusterkorilke" (o Zapiskach Maltego Lauridsa Brigge R.M. Rilkego). Teresa Rudowicz "To, co zwiemy początkiem, często bywa kresem. O linoskoczkach, wędrówce i mecie w wierszach Dakowicza, Eliota i Sikorskiego". Teresa Tomsia "Stacja metafizyczna na drodze poznania (w nowych wierszach Bogusławy Latawiec)". Artur Fryz "Od-czytanie Kornhausera" (o Było nie minęło pod red. Adriana Glenia). Marcin Cielecki "Listy na czas kryzysu" (o książce Życie w listach Thomasa Mertona). Mariusz Kalandyk "Antybiografia - ponowienie, klucz, pretekst..." (Imię i znamię Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego). Agnieszka Rydz "Największe pytanie" (o Bliźniego, swego Zbigniewa Chojnowskiego). Włodzimierz Paźniewski "Alibi tymczasowe".
Nie sposób też przeoczyć jeszcze jednej rozmowy "Toposu", przeprowadzonej - podobnie jak z A. Zagajewskim - przez W. Kassa. Ze wspomnianym autorem rysunku na okładce - niepoślednim artystą Andrzejem Dudzińskim ("Czy piękno jest przereklamowane?").
Nadto świeży numer niesie ponad dwadzieścia dłuższych i krótszych recenzji nowych książek, "Kartki zza oceanu" (Katarzyna Jerzak "Sopot a Ameryka, czyli rzecz o kolibrach") a także plon VII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Michała Kajki - czyli wiersze laureatów edycji 2012 (Karol Mroziński, Grzegorz Smoliński, Janusz Koryl, Piotr Jemioło, Bogdan Furtak, Dawid Jan Kujawa, Magdalena Zawilska, Klaudia Paulina Orłowska, Joanna Nowak, Justyna Charkiewicz), wyodrębnione w końcówce zeszytu.
Wróćmy jeszcze na chwilę do rozmowy z Adamem Zagajewskim. Przez wyimki z odpowiedzi na pytania W. Kassa. Choć A. Zagajewski nie dla wszystkich jest autorytetem (bo czy musi?), niewątpliwie jego spostrzeżeniom nie brak świeżości i przenikliwości. Oto wybrane cytaty.
W ogóle każdy, kto dzisiaj pisze wiersze, musi przemyśleć swoje położenie: poezja znalazła się na marginesie ludzkich zatrudnień, razem zresztą z całą prawie humanistyką. Przekonać się o tym można, obserwując choćby europejskie festiwale poezji - już wkrótce będą one miały więcej poetów niż publiczności. Nie znaczy to, że należy rozpaczać, ale trzeba trzeźwo oceniać rzeczywistość.
Mnie się wydaje, że odbiorca poezji, słuchacz, który przychodzi na spotkania autorskie, nie zmienił się tak bardzo od czasów mojej młodości. Nigdy to nie była publiczność "doskonała", "czysta", bezinteresowna, szaleńczo inteligentna, fenomenalnie wrażliwa - zawsze zdarzali się wariaci, nieudani poeci, krewni autora, filozofowie, którzy nic nigdy nie opublikowali i nie opublikują, brzydkie dziewczęta próbujące zrozumieć, czym jest życie (piękne pojawiają się rzadziej), wdowcy, szukający zapomnienia oraz, niekiedy, w zimie, bezdomni polujący na ciepłe pomieszczenie i śpiący potem z otwartymi ustami. (...) Czy zasługujemy na lepszą publiczność? Zawsze mnie to dręczy: gdyby sędziowie czy policjanci, czy piloci samolotów odrzutowych żyli tak jak my, licząc wyłącznie na krótkie momenty epifanii, ładnie by nasz świat wyglądał. Byłby jeszcze gorszy niż jest...Ruiny i zgliszcza.
Kiedyś, pamiętam, spytałem Zbigniewa Herberta: co robisz, kiedy nie możesz pisać? Pytałem nie tylko z ciekawości, ale, że tak powiem, z egzystencjalnej potrzeby czy nawet biedy, szukałem rady. Odpowiedział, nieco zdziwiony, jak to co, czytam, studiuję - miał bardzo ciekawe, oryginalne lektury, książki, które do dziś można podziwiać w jego bibliotece. To jest bardzo piękna odpowiedź. (Józef Czapski natomiast mówił: w gorsze dni trzeba malować "martwą".) W końcu poeci są humanistami i dzielą z nimi pewne nawyki, pewne obyczaje. W centrum humanistyki znajduje się lektura, kontemplacja, studiowanie. Nie trzeba chyba odrywać procesu twórczego od "normalniejszych" zajęć - w końcu jedno wyrasta z drugiego, wyrasta z czegoś spokojniejszego, życiodajnego a potem, po ekscesach i ekstazach, znowu wraca do środkowego nurtu, nurtu namysłu. Do "notatkowania", jak to nazywa jeden z moich przyjaciół.
Grube tomy poetyckie, dzieła zebrane czy zbyt hojnie wybrane, przyprawiają mnie o migrenę. Wolę małe tomiki, takie, które mieszczą się w kieszeni i które można czytać na ławce w parku. "Cały Mickiewicz" to dla mnie abstrakcja, to raczej kilka wierszy. To samo dotyczy innych poetów. Często sobie wyrzucam, że nie potrafię czytać książek poetyckich od deski do deski, z równą uwagą. To jest więc panteon składający się z ogników, ze światełek. a nie ze spiżowych monumentów (...).
U wielu poetów, u poetów, którzy mają coś do powiedzenia, znajdziemy zawsze pewne marzenie o świecie, dzieło ich wyobraźni. Ale temu marzeniu musi towarzyszyć także trzeźwe rozpoznanie świata realnego, ciągły pojedynek tych dwóch rzeczy. Kiedy w "Świecie nie przedstawionym" (książka napisana wspólnie z Julianem Kornhauserem, opublikowana w 1974 r., będąca manifestem ideowym i estetycznym obu poetów - przyp. red.) zamieściłem szkic "Walka konkretu z symbolem", to chyba coś podobnego miałem na myśli, chociaż byłem młody i słabo oczytany, i nie znałem jeszcze Yeatsa. Wydaje mi się, że pomimo wszystko tego rodzaju dwupiętrowość już wtedy mnie fascynowała. Ale to nie jest program. A rola poety dzisiaj? (...) Może trzeba by powiedzieć, że poeta dzisiaj każdym swoim tonem musi od nowa przekonywać, że poezja jest potrzebna. Musi na nowo tworzyć miejsce dla niej, bo w zasadzie poezja nie jest potrzebna. Żyjemy w epoce dziennikarstwa, mediów, które sztuki nie lubią, boją się jej. Mają własne odpowiedzi... Interesują się zagadkami, nie tajemnicą. A sztuka nie może żyć bez tajemnicy.