„Artysta i Sztuka” nr 6
Ukazujący się od ubiegłego roku kwartalnik „Artysta i Sztuka” to bogato ilustrowany magazyn dla artystów, kolekcjonerów i miłośników malarstwa, rzeźby, rysunku i fotografii. Każdy numer zawiera około 120 str. artykułów, wywiadów z twórcami oraz najświeższych informacji ze świata sztuki. Właśnie ukazał się numer szósty, dostępny w sieci salonów prasowych Empik, a też w sklepie pod adresem http://www.artystaisztuka.pl/sklep.htmlA co w najnowszym numerze?
Jak zapowiada redakcja AiS:
Kędziora, Owczarek, Maksjan, Żejmo, Rej, Lustyk. Artyści, jak co kwartał opowiadają nam o swojej twórczości i zdradzają tajniki warsztatu artystycznego. Jesteśmy też na najważniejszych wydarzeniach artystycznych. W numerze m.in. fotorelacja z wernisażu akwareli Güntera Grassa w Gdańskiej Galerii Miejskiej, a także relacja z wystawy Goyi i Delacroix w Barcelonie oraz finałowej wystawy pokonkursowej Artystyczna Podróż Hestii, w którym co roku nagradzani są młodzi i utalentowani artyści. Wspominamy też wielkich, którzy odeszli – w tym numerze obszerny artykuł o życiu i twórczości Luciana Freuda. Specjalnie dla nas, córka malarza, Jane Mc Adam Freud opowiada o swoich wspomnieniach związanych z ojcem. Ponieważ poszła w jego ślady, tylko u nas zobaczycie portret malarza, wykonany przez córkę artysty.
Wybrane materiały nieco bliżej:
PER ASPERA AD AUCTIO czyli instytucja aukcji na rynku sztuki
W latach 50. XX wieku wykształcił się w powojennej Europie trend inwestowania pieniędzy w obrazy impresjonistów oraz postimpresjonistów. Wyraz temu dała aukcja dzieł sztuki zorganizowana w 1958 roku przez londyński dom aukcyjny Sotheby’s. W trakcie postępowania licytacyjnego sprzedane zostały dzieła m.in. Cézanne`a, van Gogha, Renoira, czy Maneta. Londyński dom aukcyjny pozyskał również możliwość poprowadzenia sprzedaży z kolekcji zdetronizowanego króla Egiptu Faruka. (…)
Tekst: Barbara Brózda
AMBICJE DOGONIENIA
„To nie jest budynek, który gwałci nas formą” – stwierdziła Maria Anna (Masza) Potocka, dyrektor Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie. Pan prezydent Bronisław Komorowski podczas otwarcia MOCAK-u w maju 2011 roku zauważył:„Musimy skutecznie zabiegać o to, żeby Polska kojarzyła się z nowoczesną sztuką, żeby pokazała swoje ambicje dogonienia i konkurowania ze światem nowoczesności, także na obszarze sztuki i kultury”. Ambicje dogonienia? Czy to czasem nie nazbyt wygórowane ambicje? Fakt, że „obszar sztuki i kultury” jest grząski, zdradliwy, pełen sideł i wnyków, natknąć się tu można i na „pięciogłowego Światowida”, i na „armaty ukryte w krzakach”, i na „poetkę Wisławę Czymborską” (żeby wymienić najoryginalniejsze lapsusy naszej Głowy Państwa „w temacie kultura”), ale chyba nie o doganianie w polskiej sztuce chodzi. MOCAK wlecze się zresztą w ogonie światowego muzealnictwa – ale przecież pan prezydent zachęcał, żeby jedynie „pokazać” ambicje dogonienia, a nie faktycznie dogonić.
CZYM GWAŁCI MOCAK Prezydent Krakowa, pan profesor Jacek Majchrowski, podczas tego samego otwarcia zauważył: „sam budynek MOCAK jest dziełem sztuki”. To słuszne spostrzeżenie. Istotnie, większość tego, co się w budynku MOCAK znajduje, trudno uznać za dzieło sztuki, więc za takowe uznać wypada sam budynek.
W jego wnętrzu największe wrażenie robi pustka. Wielka pusta przestrzeń. Bezludne hale. Gdzie jest sztuka? Gdzie jest publiczność? Może właśnie trwa zmiana ekspozycji? (…)
Tekst: Marcin Kołpanowicz
Podróż w poszukiwaniu inspiracji – rozstrzygnięcie konkursu Artystyczna Podróż Hestii
W tym roku zwycięzcami Artystycznej Podróży Hestii zostali Cyryl Polaczek, Michał Batorski i Daniel Cybulski. To już XXI edycja konkursu, który z roku na rok ewoluuje. Młodzi artyści walczą o stypendia w Nowym Jorku i Walencji oraz nagrody finansowe. Ci, którym się udało, wspominają, że było warto. (…)
Relacjonuje: Michalina Domoń
Lucian Freud. Artysta okrutny
Bez względu na to, co działo się w kolejnych dekadach jego życia
w świecie sztuki, pozostawał odporny na wpływy panujących tendencji. „Wolę brzydotę, jest bliżej krwiobiegu” – pisał poeta, Stanisław Grochowiak. Lucian Freud obrazami brzydoty zmieniłsposób myślenia o portrecie. Jego spojrzenie na człowieka, często określane jako okrutne, ma w sobie coś z mocy oczyszczenia. Tworzył portrety egzystencjalne. Tak jak on pragnąłdocierać w głąb swoich modeli, tak jego malarstwo w odbiorcach porusza to, co ukryte.
Pisze się o nim jako o malarzu „ciała w spoczynku”. Ale Lucian Freud był kimśznacznie więcej. Artystą mówiącym prawdę, piewcą nieuchronnego rozpadu, wyznawcąegzystencjalizmu. Mówił o swoich obrazach: „Moja twórczość jest czysto autobiograficzna. Dotyczy mnie i mojego otoczenia. Jest próbą zapisu. Pracuję z ludźmi, którzy mnie interesują,o których się troszczę, i o których myślę, w pomieszczeniach, w których mieszkam i które znam”. Choć sam uciekał od bycia twórcą zaklasyfikowanym, za najgorszą obrazę dla artysty uznawał nazwanie sztuki ponadczasową. Wnuk Zygmunta Freuda przyznawał, że nie zaczytywał się w dziełach swojego dziadka. Mimo, że urodził się ze znaczącym nazwiskiem, pociągała go „anarchistyczna idea pochodzenia z nikąd”. (…)
Tekst: Michalina Domoń
KOLOR PLAMA EMOCJE. Goya i Delacroix w Barcelonie
Goya i Delacroix spotkali się w stolicy Katalonii, a raczej spotkały się ich obrazy, za sprawądwu jednocześnie odbywających się w gmachu Forum La Caixa (czyt. la kaisza) wystaw. Bogatsza i bardziej reprezentatywna była – pokazywana wcześniej w Madrycie – wystawa Eugène Delacroix: zgromadzono 130 prac, wypożyczonych z Luwru i Museum d’Orsay w Paryżu, Uffizi we Florencji, National Gallery i British Museum w Londynie, Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, Art Institute w Chicago, Musée des Beaux-Arts w Bordeaux i Montpellier oraz z kolekcji prywatnych. Prezentacja Goyi, powstała we współpracy z madryckim Prado, była mniej okazała; pokazano 27 obrazów olejnych oraz liczne grafiki i rysunki. (…)
Relacjonuje: Marcin Kołpanowicz
Wszystkie maści koni Bogusława Lustyka
Z malarstwem Bogusława Lustyka po raz pierwszy zetknęłam się kilka lat temu, jego piękne portrety koni urzekły mnie od razu, bo na tle wszystkich „koników na polu”czy tandetnych potyczek wojennych wyróżniały się znacząco. Cechowała je niezwykła wrażliwość
w podejściu do koni, umiłowanie ich, co sprawiało, że obrazy czy rysunki były niezwykle autentyczne. W kwietniu tego roku miałam przyjemność uczestniczyć w wystawie w Galerii Lufcik w warszawskiej ZPAP gdzie ukazało mi się zupełnie nieznane oblicze artysty. „Inspiracje muzyczne
i inne kolory koni„ to wystawa, o której trzeba powiedzieć, aby nie zniknęła gdzieś pomiędzy stosem nie wartych uwagi ekspozycji. Ta pokazała inne oblicze artysty, dotąd mi nieznane. To pozwoliło mi go odkryć jako artystę wszechstronnego i poszukującego. Bogusław Lustyk z jednej strony tak niezwykle konsekwentny w doborze tematów, ujął mnie sposobem ich ukazywania. Okazuje się, że w prawie pięćdziesięcioletniej karierze podejmując tematy muzyczne czy końskie nadal ich nie wyczerpał. (…)
Rozmawia: Samanta Belling
Historia balansująca nad głowami miast - rozmowa z rzeźbiarzem, Jerzym Kędziorą
Są miejsca na ziemi, w których patrząc w górę nie ujrzymy nieba. Nad nami roztoczy sięwidok balansującej postaci. To nie żadne odległe, niezbadane przestrzenie. Balansujące rzeźby Jerzego Kędziory można zobaczyć w Bydgoszczy, Sopocie, Częstochowie, Kamyku, pod Kielcami oraz w Berlinie i jego okolicach, kilku ośrodkach Niderlandów, pod Nowym Jorkiem, Norymbergą i innych jeszcze punktach w świecie. Twórca "Portretu Polaka czasów transformacji" opowiada nam o swojej pracy.
Michalina Domoń: Jak się zaczęła Pana przygoda z rzeźbą?
Jerzy Kędziora: Chciałem tworzyć. Bardziej skłaniałem się do projektowych prac plastycznych, rzeźba wykreowała się z nich później. Studiowałem ją dość lekko, zaliczeniowo. Pociągały mnie inne wyzwania studencko–artystowskiego żywota. Dyplom usadowił mnie jednak w sekcji rzeźby Związku Artystów i z niej otrzymywałem branżowe komunikaty. Z braku lepszych wyzwań spróbowałem szczęścia w konkursach rzeźbiarskich i ku swojemu sporemu zaskoczeniu, często kończyło się to dużymi sukcesami. Rzeźba zaczęła mnie wkręcać, usidlać.Teraz ja próbuję jej się rewanżować. (…)
Rozmawia: Michalina Domoń
Obrazy malowane sercem. Malarstwo Aleksandry Rej
„Jestem zbieraczem obrazów, ale nie tych namalowanych, lecz tych „zobaczonych” –zarejestrowanych w mojej głowie obrazów natury: pejzaży, roślin, wspomnień. Jestem zbieraczem wzruszeń, zachwytów i kształtów; kolekcjonuję obrazy natury, roślin, ludzi, przedmiotów oraz wspomnień. Mam ciągle więcej obrazów zebranych w pamięci, niż przeniesionych na płótno...”
Dla Aleksandry Rej niezwykle ważna jest szczerość przekazu, którą przesycone jest każde jej dzieło. Obrazy artystki są autentyczne i pomimo tego, że łatwo mogłaby ulec pokusie modnej dekoracyjności lub malować obrazy, które dobrze się sprzedają – nie czyni tego. Jak sama mówi, bohaterem jej obrazów jest „świat przefiltrowany przez umysł kobiety”, lecz zarazem pozbawiony przesadnej egzaltacji lub nadmiernej ckliwości. Malarka świadomie wybiera tematy, które są utożsamiane ze sztuką kobiecą i tym samymłamie stereotypy budując obrazy dojrzałe i pogłębione bardzo osobistym postrzeganiem otaczającej rzeczywistości. Oprócz cyklu „Zielnik” stworzyła liryczne dzieła z serii „Organika”oraz obrazy opatrzone wspólnym tytułem „Geometria”. Jej najnowszy cykl obrazów „All my loving” jest rodzajem albumu, w którym obrazy stanowią najcenniejsze kadry utrwalone przez wrażliwy umysł artystki. (…)
Tekst: Nina Kinitz
Jeździec apokalipsy. Kolaż cyfrowy Marcina Owczarka
To było moje natychmiastowe skojarzenie podczas pierwszego spotkania ze sztuką Marcina Owczarka: destrukcja, anihilacja, piekło na Ziemi. We wstępie przytoczyłem fragment Apokalipsy św. Jana, ponieważ wydał mi się dość trafny: abstrahując od kwestii religijnych, Marcin Owczarek urasta bowiem do rangi proroka naszych czasów. Ewidentnie „zjadł książeczkę”, o której wspomina św. Jan, a mówiąc wprost, odrzuciwszy metafory: czyta bardzo wiele, obserwuje rzeczywistość, wszystko to analizuje i nieodmiennie wychodzi mu,że człowiek, pomimo swego niebywałego intelektu, zmierza ku zagładzie. A Marcin nie chce przyglądać się temu bezczynnie. (…)
Tekst: Bartłomiej Garbaczewski
Niepoprawny hedonista. Malarstwo Dariusza Żejmo
(…) Malarstwo Dariusza Żejmo jest przykładem autentycznej radości tworzenia. Artysta jest nie tylko znakomitym obserwatorem, ale też
z niesłychaną swobodą porusza się w dowolnej konwencji malarskiej. W niektórych jego obrazach możemy dostrzec echa sztuki średniowiecznej i renesansowej, w innych ewidentne „ślady” impresjonizmu, a w jeszcze innych niesłychaną precyzję cechującą hiperrealizm. „Jestem realistą, oczywiście jak na artystę przystało - niepoprawnym. (…)
Tekst: Bartłomiej Garbaczewski
Malarskie fado Pauliny Maksjan
Naukowcy zgodnie twierdzą, że nic nie jest tak silnym nośnikiem emocji, jak muzyka. Ale czy malarstwo nie może być jak śpiew?
Na obrazach Pauliny Maksjan symbole przenikają sięz kolorami, uczuciami, muzyką, by nagle niespodziewanie ułożyć się w całość – partyturę emocji, która rozbrzmiewa odsłaniając kolejne tembry życia. (…)
Tekst: Michalina Domoń
Przy materiale reprodukcja pierwszego numeru magazynu "Artysta i Sztuka"