"Życie poza nawiasem. Szkice o literaturze" Stanisława Chyczyńskiego
Przyznaję, że zaskoczył mnie nową książką nasz współpracownik (nasz - to znaczy "Latarni Morskiej") - Stanisław Chyczyński (rocznik 1959), do świata odzywający się z Kalwarii Zebrzydowskiej. Z wykształcenia filozof, jako poeta debiutujący w 1993 r. na łamach krakowskiego "Źródła", też prozaik, redaktor nieregularnika literacko-artystycznego "Nihil Novi". Owszem, spotykałam tu i ówdzie (m. in. w "Twórczości", "Frondzie" i "Okolicy Poetów") jego recenzje rozmaitych książek, ale jawił mi się przede wszystkim jako klasycyzujący (gdy o formę idzie) poeta. Poeta, który jeno incydentalnie ima się omawiania nowych publikacji. Gdy tu raptem t a k a rzecz. Tom szkiców o literaturze, dający prawo autorowi do określenia się również mianem krytyka literackiego. W dodatku krytyka o niezależnym - bo dalekim od modnych trendów - głosie.Solidnie wydana publikacja (twarda oprawa i papier kredowy) zawiera konterfekty dwunastu twórców: Tadeusza Różewicza ("Różewicz ponad poziomy?"), Tadeusza Nowaka ("Nowaka poezja religijna"), Stanisława Grochowiaka ("Grochowiaka turpizm estetyzujący") Jarosława Marka Rymkiewicza (Coś z Nietzschego"), Ernesta Brylla ("Bryllowanie nad Kałużą"), Stanisława Lema ("Lem, Golem [i problem]"), Mariana Grześczaka ("Maestro"), Wojciecha Kawińskiego ("Listy od Kawińskiego"), Edmunda Pietryka ("Papierowy czyściec Pietryka"), Wojciecha Wencla ("Homo religiosus w poezji Wojciecha Wencla"), Janusza Drzewuckiego ("Drzeworyty poetyckie Drzewuckiego"), oraz Stefana Pastuszewskiego ("Czy Pastuszewski jest antyfeministą?"). Przy czym nie są to konterfekty przekrojowe, obejmujące przegląd całego dorobku każdego z autorów. Stanisław Chyczyński w kreśleniu sylwetek posłużył się kluczem specjalnym.
Jaki to klucz? Ano wydobyty z czeluści przekonań własnych portretującego - z wiary w Absolut, pośrednich odwołań do "przyczyny sprawczej" św. Tomasza z Akwinu, do metafizyki, ontologii, czasem mistycyzmu. Gdyż to, w gruncie rzeczy, najistotniejsza polaryzacja: między profanum i sacrum; między bytem "zwierzęcym" (to jest pozbawionym atrybutów wyższych człowieka) a duchowością jednostki. Co w dziełach i dziełkach współcześnie żywiących się postmodernistyczną papką pisarzy jest gubione lub (z bezradności?, lęku przed samodzielnym myśleniem i czuciem?, wreszcie z miałkości wnętrza i nieudolności twórczej?) prymitywnie pomijane.
Ten wątek właśnie, ten spór o znaczenie istnienia i jego sens, jakże istotny przecież nie tylko w kulturze chrześcijańskiej, jest linią przewodnią szkiców S. Chyczyńskiego.
Powiada autor we wstępie: Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że owe wywody ucieleśniłem w formie dalekiej od frapującej gawędy czy finezyjnego felietonu, gdyż cierpię na predylekcję do nadużywania quasi-naukowego dyskursu. Otóż po lekturze całości pozwolę sobie z tym się nie zgodzić. Momentami istotnie spotykamy figury typowe dla omawiaczy "iblowskich", jednak przeważa w tej książce język lekki, przyjazny dla czytelniczego oka. Więcej, napotykamy na frazy empatyczne, a bywa, iż przesycone czułością. Znak to, że S. Chyczyński - trawiąc lub też kontemplując książki poszczególnych twórców - wręcz niektórymi się pasjonuje. Czyli nie mamy do czynienia z oglądem zdystansowanym i chłodnym.
Budzić może aprobatę również swoboda, z jaką autor niedawno wydanych Sonetów kawaryjskich porusza się w przestrzeni współczesnej rzeczywistości literackiej. Pełno tu cytacji, nawiązań, porównań i odwołań do opinii oraz dzieł twórców innych, w tym filozofów i krytyków literackich (Arystoteles, Tomasz Burek, Teilhard de Chardin, Erich Fromm, Martin Heidegger, Leszek Kołakowski, Claude Levi-Strauss, Czesław Miłosz, Artur Sandauer, Jean Sartre, Jan Twardowski, Kazimierz Wyka, ect.) - pomieszczony u końca indeks zawiera bez mała trzysta pięćdziesiąt nazwisk.
Natomiast zadziwi wytrawniejszych znawców współczesnej literatury osobowe zestawienie prezentowanych konterfektów. Bo spotykamy tu twórców o dosyć różnym "ciężarze gatunkowym". Na przykład obok Tadeusza Różewicza i Stanisława Lema występuje Edmund Pietryk i Stefan Pastuszewski. Wtedy można odpowiedzieć tak: to dowód odwagi S. Chyczyńskiego, który potrafi odnaleźć w dziełach autorów niepozornych ważne, a czasem oryginalne tropy. Bowiem spektrum literatury obejmuje cały twórczy obszar, a z gwiazdami pierwszej wielkości na tym niebie sąsiadują inne ciała niebieskie - bez względu na to, czy "astronomiczne" oko badacza literatury zechce je łaskawie zauważyć.
Na osobną uwagę zasługuje oprawa plastyczna książki. Przemyślana, współgrająca z zawartością. Oto na okładce mamy młodzieńca przyszywającego do skrzydeł pióra, co wprost kojarzy się z mitem Ikara. A każdy szkic poprzedza portret twórcy, o którym w danym tekście mowa. Autorem owych grafik (stylizacją odwołujących się do technik drzewo- i linorytniczych) jest Kazimierz Wiśniak (rocznik 1931) - nie tak powszechnie znany (jak na to zasługuje) rysownik, malarz, scenograf oraz ilustrator książek.
U końca tomu szkiców znajdziemy też interesujące posłowie autorstwa Macieja Urbanowskiego.
Suma? Radość czytania - zwłaszcza dla tych, którzy nieustannie z literaturą obcują, dla których literatura jest ważna. Tę radość gwarantuje erudycja S. Chyczyńskiego, śmiałość przeciwstawienia się instynktowi stadnemu oraz penetracja rejonów krytycznie "zapuszczonych", by nie rzec: ignorowanych. Aż chciałoby się zawołać: czasem outsider widzi lepiej!
Stanisław Chyczyński "Życie poza nawiasem. Szkice o literaturze" , WydawnictwoTEMAT, Bydgoszcz 2010, str. 192
Wanda Skalska