"Dzikie Życie" nr 7-8 2010
Pierwszy numer "Dzikiego Życia" ukazał się w 1994 r. Od 2002 r. pismo dostępne jest również w Internecie. Pomysłodawcą pisma i jego redaktorem naczelnym do 2001 r. był Janusz Korbel - współpracujący z "Latarnią Morską" od 2006 r., lider i założyciel Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, architekt. Obecnie nad pismem czuwa Grzegorz Bożek."Dzikie Życie" wiele miejsca i uwagi poświęca ochronie naturalnych, nie przekształconych obszarów przyrodniczych, stając się forum i trybuną osób, którym bliskie są ideały zachowania bioróżnorodności. Jak powiada Gary Snyder - „Kultura odcinająca się od dzikiego życia w otaczającej nas przyrodzie, a także odcinająca się od dzikiego życia, które jest w nas samych, skazana jest na różne niszczące zjawiska, prowadzące prawdopodobnie, aż do jej zniszczenia”. Ta myśl stanowi motto pisma.
Niezależność DŻ utrzymywana jest poprzez brak publikacji na zamówienie i sponsorowanych. Pismo jest również całkowicie niekomercyjne i wyróżnia się spośród innych wydawnictw brakiem reklam. Spełniając misję popularyzatorską idei ochrony przyrody, w miesięczniku nie publikuje się tekstów pisanych w sposób techniczny i niezrozumiały. "Dzikie Życie" jest jedynym w Polsce pismem, które odważnie, dociekliwie i bez pardonu opisuje problemy niszczenia i ochrony przyrody. Krytykuje konformizm urzędników państwowych, chciwość sektora biznesowego, marazm i apatyczność tzw. ruchu ekologicznego, które są przyczynami postępującego niszczenia najcenniejszych miejsc przyrodniczych.
Łamy miesięcznika stanowią miejsce nagłaśniania konieczności i różnych aspektów zrównoważonego rozwoju i filozofii głębokiej ekologii oraz stosunku tego nurtu wobec najważniejszych problemów ekologicznych i społecznych, publikowano badania i poglądy intelektualistów w kwestiach, na które niejednokrotnie nie znalazło się miejsce w środkach masowego przekazu ani debacie społecznej, nagłaśniano konieczność ochrony bardzo wielu zagrożonych miejsc w Polsce i świecie.
W miesięczniku publikują osoby doświadczone, znające i opisujące bieżące problemy ekologiczne naszego regionu i kraju, niejednokrotnie stanowiące jedynych w Polsce ekspertów danej dziedziny. Z "Dzikim Życiem" współpracowało kilkaset osób z kraju i zagranicy. Na jego łamach gościli m. in. prof. Arne Naess, Stanisław Lem, Olga Tokarczuk, Wojciech Eichelberger, Peter Matthiessen, John Seed, Krzysztof Czyżewski, prof. Zbigniew Mirek, prof. Stefan Kozłowski (były Minister Ochrony Środowiska), prof. Henryk Okarma i wiele innych osób mających znaczny wkład we współczesną myśl humanistyczną. Bo, jak powiada prof. Ludwik Tomiałojć - „Dzikie Życie" to jedno z nielicznych miejsc, gdzie znajdujemy wolną od politycznych manipulacji lub tchórzliwych przemilczeń informację o zagrożeniach dla dzikiej przyrody. Jest on też antidotum na ignorowanie przez część administratorów i urzędników ochrony przyrody szczytnych ideałów kilku pokoleń przyrodników”.
Miesięcznik nie stroni także od kultury - w tym literatury. Zdarzają się rozmowy z pisarzami stającymi za ochroną przyrody, omówienia twórczości, a nawet poezja czy fragmenty prozy. Pismo wydaje też książki - wciąż do nabycia w internetowym sklepie pod adresem Адрес электронной почты защищен от спам-ботов. Для просмотра адреса в вашем браузере должен быть включен Javascript. Nabyć tu można m. in. Nową wizję lasu Chrisa Masera oraz O przyrodzie i człowieku - zbiór rozmów z twórcami kultury, którzy opowiadają o stosunku człowieka do przyrody i o naszym w niej miejscu.
Bieżący, podwójny numer "Dzikiego Życia", niesie wiele bardzo ciekawych materiałów. Między innymi rozmowy z profesorem Władimirem Gołubkowem ("Przyroda skłania człowieka ku dobru") oraz doktorem Andrzejem Jermaczkiem o powodziach ("Niewyuczalność pomieszana z cwaniactwem"). Jednak tematem przewodnim obecnego numeru jest Ryf Mew - jego nieciekawa, mówiąc oględnie, sytuacja.
"Czym jest Ryf Mew? Ryf Mew (inaczej: Rewa Mew, Mewia Rewa, Rybitwia Mielizna, Sucha Rewa) to mniej więcej 10-kilometrowy piaszczysty wał o zmiennej szerokości, rozciągający się na linii Rewa – Kuźnica. Wydziela on w Zatoce Puckiej jej płytszy, wewnętrzny akwen (Zalew Pucki), stanowiąc jednocześnie barierę ograniczającą wymianę wód akwenu z pozostałą częścią Zatoki.
Jest to unikalna forma geomorfologiczna - jak czytamy w artykule Andrzeja Ginalskiego - o nie do końca wyjaśnionej genezie, nie spotykana w zasadzie nigdzie indziej w wodach polskiego Bałtyku. Podobne funkcje pełni jeszcze Mewia Łacha, usytuowana przy ujściu Wisły – rezerwat przyrody intensywnie wykorzystywany przez wiele gatunków ptaków i foki. Ryf jest formą bardzo dynamiczną – zmienia się zarówno w profilu podłużnym, jak i poprzecznym, czasem wyjątkowo intensywnie, jak np. w październiku ubiegłego roku, kiedy to po silnych sztormach znaczna część ryfu została rozmyta. W zależności od poziomu wody w Zatoce Puckiej, większa część ryfu może wynurzać się (wiosna, lato) lub być „schowana” pod wodą (zima). Okresowe zalewanie ryfu oczyszcza go ze śmieci nagromadzonych w pozostałej części roku.
W przeszłości ryf był wykorzystywany jako miejsce polowań na foki, jako dogodny teren dla rozkładania żaków przez rybaków, a od II wojny światowej do lat 80. jako poligon wojskowy (najpierw niemiecki, potem polski). W niedalekiej przyszłości przewiduje się pozyskanie szczegółowych informacji o dynamice tej formy i jej znaczeniu przyrodniczym, w ramach projektu badawczego Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Płytka wewnętrzna Zatoka Pucka tworzy dobre warunki rozwoju dla morskiej roślinności, zapewniając tym samym sprzyjające siedlisko życia wielu gatunków bezkręgowców i ryb, zarówno chronionych, jak i tych o znaczeniu przemysłowym. Oderwane części roślinności (kidzina) odkładają się na skłonach ryfu, a znajdowane w nich skorupiaki, małże czy ślimaki stanowią z kolei świetną bazę pokarmową dla ptaków (fakt ten znajduje swoje odzwierciedlenie w wymienionych nazwach tej formy). Zimą czasem dochodzi do tworzenia zwałów kry lodowej na ryfie, co mogłoby potencjalnie sprzyjać rozmnażaniu foki szarej, choć obecnie raczej wykorzystują je jako stanowiska obserwacyjne polujące bieliki. Ryf Mew prawdopodobnie mógłby pełnić podobną funkcję jak przywołana Mewia Łacha, jest to jednak utrudnione ze względu na znaczną antropopresję.
W ostatnim czasie dużym utrapieniem (a też rosnącym zagrożeniem) Ryfu Mew stał się tzw. "Marsz Śledzia". "Marsz Śledzia" to coroczne przejście przez ryf grupy osób w porze letniej. Imprezę tę reklamuje się (marszsledzia.pl) jako wyzwanie dla odważnych, zapewniające niesamowite wrażenia, zaś uczestnicy mogą zostać potem zarejestrowani na wspomnianej stronie internetowej w zakładce „Hall of fame”. Charakter marszowi nadaje jego organizator – prywatnie dyrektor marketingu w firmie teleinformatycznej, cywilny uczestnik misji w Iraku, entuzjasta samochodów terenowych, sternik motorowodny, nurek i ratownik WOPR w jednym. I może nie byłoby w całej imprezie nic złego – coroczne przejście kilkudziesięciu osób z pewnością nie wyrządzi wielkiej szkody ryfowi ani wykorzystującym go organizmom – gdyby nie intensywna potrzeba rozgłosu uczestników marszu. Jeśli organizatorom udałoby się osiągnąć zakładany cel uczynienia z ryfu atrakcji na miarę Morskiego Oka, to nietrudno sobie wyobrazić, jakie przyniosłoby to skutki środowiskowe" - alarmuje dalej w artykule A. Ginalski. - Bowiem Ryf Mew położony jest w obrębie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego oraz dwóch obszarów Natura 2000: ptasiego PLB220005 Zatoka Pucka oraz siedliskowego PLH220032 Zatoka Pucka i Półwysep Helski. Występuje w nich co najmniej 28 gatunków z Załącznika I Dyrektywy Ptasiej oraz liczne gatunki migrujące. Według danych Grupy Badawczej Ptaków Wodnych KULING, można się spodziewać, że Ryf Mew służy jako żerowisko dla kilku lub kilkunastu tysięcy dalekodystansowych migrantów. Co istotne, na Szpyrku Rewskim (graniczącym z ryfem), na którym notowano kiedyś po kilka tysięcy ptaków siewkowatych (dane KULING-a), od czasu udostępnienia Szpyrku do wykorzystania turystycznego ptaków tych już nie ma.
W Standardowym Formularzu Danych (SDF) obszaru ptasiego wśród zagrożeń wymieniono m.in. masową rekreację na wybrzeżach Zatoki oraz intensywny i niekontrolowany rozwój sportów wodnych na jej wodach. W obszarze siedliskowym wody Zatoki chronione są jako siedlisko „1160 Duże, płytkie zatoki”, ochronie podlegają też m.in. foka szara, parposz i siedlisko „1210 Kidzina na brzegu morskim”. Autorzy SDF stwierdzają, że godne uwagi są różnorodność i bogactwo zespołów roślin i zwierząt dennych w Zatoce Puckiej. Zatoka ma również status Bałtyckiego Obszaru Chronionego HELCOM BSPA na mocy Konwencji Helsińskiej."
Zainteresowanych szczegółami tej sprawy odsyłamy do bieżącego numeru DŻ.
A na naszej stronie internetowej w dziale "linki" znaleźć można bezpośrednie połączenie z internetową stroną "Dzikiego Życia".