„Obok” Michała Brzozowskiego
Leszek Żuliński
POETA IMMANENTNY
Czytam na plecach okładki: Poeta, księgarz-wydawca, grafik, muzyk. Opublikował tomy poezji: „Kefas”, „Kain”, „Jutrznia”, „Kuszenie” i płyty z muzyka teatralną (…). Od wielu lat zajmuje się grafiką wydawniczą, tworząc okładki książek i płyt. Prowadził liczne księgarnie i i klubokawiarnie.
Na plecach okładki jest także moja notka, którą pozwolę sobie przytoczyć: To są ciekawe, wielce introwertyczne, ujmujące wiersze. Nie ma w nich żadnego narcyzmu (co często zdarza się w poezji) – jest raczej „trawienie” codziennego życia, niepokój odbijany w zwierciadle niepewności, domysłów, marzeń. Ten introwertyzm jest niczym termometr, którego „skoki” uświadamiają nam – poprzez drobiazgi – wahania codzienności. Ci, którzy tego nie doznają, żyją powierzchownie. Michał Brzozowski dzięki swojej mądrej poezji każe nam spojrzeć we własne lustro. Może dowiemy się – dzięki niemu – także wiele o sobie?
Teraz trzymam już ten tomik w ręku i mogę nieco rozwinąć moje doznania z tej książki. Książki niewielkiego formatu, a jednak ważnego przekazu.
Wiersze są podzielone na cztery rozdzialiki: O świcie, Gra słów, Obok i Błysk. Tonacja tych wierszy jest w sporej mierze wspólna, a nazwałbym ją: introwertyczną.
Oto jeden z przykładów; wiersz pt. Przez pustynię: ciągle jesteś gdzie indziej / choć widzę cie dokładnie / nie trafiam / nie zastaję // kolejny dzień się spiętrza / pieni / wciąga zachłannie / zamyka nad głową / mija // szlaki są utarte / kręte / nie zmienię kierunku / nie uratuję // idę między ścianami wody / po kamienistym dnie n / z trudem unoszę oczy / na powierzchni snu / głodne oczy / przez czerwone morze wydm // czego chciałbym? / zdążyć przed zmierzchem / ale już świta.
Przyznajcie: to bardziej jest sen niż jawa. I wszystkie te wiersze gdzieś przez nią są tworzone. Ten typ poety zdarza się czasami. Prawdopodobnie jego codzienność i przyziemność także istnieją, ale tacy autorzy mają wyraziste „dwa światy”. Brzozowski zdradza nam ten świat wewnętrzny, osobliwe alter ego. Gdyby go nie miał, albo poetą nie byłby, albo byłby „w zupełnie innym formacie” i w „innej dykcji”.
Tak więc tu mamy do czynienia z immanentnością absolutną.
Oto inny wiersz: może znów mi się przyśni / sen o spadaniu który nie jest snem – / ociemniały ptak / nagle nieruchomy // chwila / która niczego nie zmieni / za krótka / by jeszcze się jej bać / po przebudzeniu // kim byłaś / (bo niemożliwe / są twe płonące włosy) // nie przypominam sobie słów / / zbyt ważnych / żeby je pamiętać // zmieniam się / w czasie który tracę / i nie poznaję własnych śladów / jeszcze wyraźnych / chociaż wiatr / szybko zaciera je.
Są w tych wierszach „sygnały kobiet”. A więc jakaś rzeczywistość tu się wdziera, domaga się reizmu, a nawet zwyczajnego życia. Ale na nic zdałyby się tu erotyki klasyczne. A to dlatego, że Brzozowski żyje w swoich dwóch światach. I ten „drugi świat” tutaj nam opowiada.
W jednym wierszu czytam: czy potrafię przestroić fortepian w innej skali. Ale on właśnie to chyba nieustannie czyni. Ma bez wątpienia świat realny, ale także ten drugi, który wyartykułował w tych wierszach.
Często zdarzają się w naszych tomikach wiersze „stojące obok” doznawanej codzienności. Bywają znakomite. Tym razem nie mniej znakomite okazały się wyznania introwertyczne, fantazjotwórcze, „wsobne” aż tak głęboko, że zdradzają do dna behavior Autora.
Na zakończenie jeszcze jeden wiersz (pod tytułem Obok). To wiersz tytułowy tego tomiku. Oto on: co jest dla mnie ważne / co nie jest dla ciebie // czego nie można nazwać / a czego zapomnieć / cicho nucę / trochę mniej / niż cisza / wąska ścieżka krętych znaczeń // zdrętwiałe dłonie / palce / bez czucia / prawda mnie nie ocali / bo nie chce ocaleć / tylko płonąć gwałtownie / na błoto i popiół // z całkowitą pewnością / z gryzącą tęsknotą.
I z tym wierszem zostawiam was samych. Zastanówcie się nad sobą: chyba warto opowiadać swoje sedno do dna – wtedy, nawet w zagubieniu, docieramy w głąb siebie.
Michał Brzozowski „Obok”, Andrzej Chrzanowski, Wydawnictwo Akademickie SEDNO, Warszawa 2019, str. 54
Leszek Żuliński