„Środek komunikacji” Anny Goławskiej

Категория: z dnia na dzień Опубликовано: 08.08.2019 Печать E-mail

Leszek Żuliński

WIERSZE DUŻEJ KLASY!

O Annie Goławskiej – lubliniance – nic do tej pory nie wiedziałem. Z notki na plecach okładki dowiedziałem się, że debiutowała w prasie w 2002 roku. Pomijając publikacje w prasie literackiej, to do tej pory wydała dwa zbiory wierszy – Sumienna rzeźniczka (2003) i Postępująca personifikacja (2007). Ten tomik jest jej trzecią książką poetycką, a więc wydaną po 12 latach. Rzadki to w naszej „branży” przypadek nieśpiesznego poezjowania. Trochę jej wierszy krążyło po almanachach… Ona sama była związana z serwisem www.nieszuflada.pl.
Ta nieśpieszność – jak na nasze obyczaje publikacyjne – zapewne tłumaczy się tym, że Pani Anna jest zagorzałą podróżniczką, głównie zakochaną w Toskanii. I to jest druga strona medalu jej kreatywności.
Tyle o Autorce, więc pora abym zajął się jej nowymi wierszami. Zacznę od banału: to bardzo dobre wiersze! Ich formuła mieści się głównie w arcyciekawych konstatacjach trawionej codzienności.

Oto wiersz pt. miasteczko: mieszkałam kiedyś nad wąskim jarem / między wysokimi kamienicami / w których zalegał mokry cień / i gołębie kupy / dołem nikt nigdy nie przechodził / rower bez koła rdzewiał w ciemnej ciszy / liszaje pełzały po tynku / w szczelinach opuszczonych żaluzji / mżyło mętne światło // siedem okien dalej zobaczyłam cię / któregoś wieczoru / z rudym kotem na rękach / potem prosto z baru / poszliśmy do ciebie // i wreszcie się otworzyły okna / na moją stronę.

To jest to, co cenię: bardzo zwyczajna opowieść o tym jak pięknie zmieniło się życie jakiejś dziewczyny. To jest klimat „codziennego cudu”, w którym odradzamy się na nowo. Goławska ma cudny talent do „opowieści zwykłych”, jednak ważnych.

Ale to italiańskie ukochanie Goławskiej znalazło w tych wierszach także miejsce dla siebie. Agrigento, Apulla, Siena, Sycylia… O tej ostatniej opowiada wiersz bez tytułu, ale wiadomo o jakim cudnym miejscu (w którym też kiedyś unosiły mnie zachwyty): Sycylia rozmywa się w deszczu / na poboczu drogi pękate torby pełne śmieci / udają pościel z której zwlókł się właśnie / brudny obolały dzień / zielone migdały na drzewach stroszą się jak koty / w jaskiniach Ispiki struga żłobi czarny fresk // Wielki brzuch nieba dotyka morza / morze wlewa się między chmury / Mesyna udaje węża śpiącego nad zatoką / woda liże mu lśniący poszarpany bok / kołysze się na fali ciężka bryła promu / na który będę musiała jeszcze tej nocy wsiąść // Tramwaj udaje metro ja udaję że chłopiec / jest zwykłym chłopcem w niebieskim swetrze / nie bożkiem o ośmiu rękach (masz osiem błękitnych rąk / wszystkimi mnie obejmujesz) / i chyba tylko wiersz udaje / się.

Oto przykład, w czym jest tajemnica wiersza. Przecież tysiące nas było na Rivierze, Sycylii, Karaibach, ale te wrażenia Pani Anny przemienione zostały na wyobraźnię poetycką. W jej przypadku jest to wspaniały zachwyt światem, który ją uwiódł i w zasadzie sformatował na nowo. Co ciekawe: nie ma tu fantasmagorii. Goławska potrafi stąpać po ziemi, dotykać behavioru, ale też malować obrazy, które zostały w jej oczach. Ja tylko żałuję, że aż tak długo czekaliśmy na jej trzeci tomik wierszy. Ale warto było. I niech się nie śpieszy, niech wsiąka w tę Toskanię, bo tym samym może nas ocuci z szarości, jaką tu i teraz mamy.

Zmierzam do końca tej recenzyjki… Ale nie zrobię tego zanim nie przytoczę jeszcze jeden wiersz pt. nie dążąc, nie nadążając. Oto on: google zmieniły algorytm / nie jest to może zaraz powód / do rozwiązujących decyzji / ani popadania w rozpacz / ale płakałam przez jedno puste popołudnie // nie podoba mi się szablon / ku któremu należałoby zmierzać / by być na bieżąco / z biegnącymi // coraz częściej zachodzą zmiany / z którymi nie chce się wcale obchodzić / mam czterdzieści lat na swoje usprawiedliwienie / nie jestem must have responsywnym / mobile friendly ni ready // google zmieniły algorytm / i jak my się teraz odnajdziemy?

Ale tomik! Zobaczcie jak go rozpocząłem i jak kończę. Anna Goławska zmieściła na tych 56-ciu stronach wiele różnych, lecz zawsze ważnych opowieści o swoim światoobrazie. Mądrych, pogrążonych w kulturowości, ale też w codziennym życiu. To jest tomik niewielki, ale z ciekawym, ważkim przesłaniem. Żałuję, że dosyć późno wpadł w moje ręce.

Anna Goławska „Środek komunikacji”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2017, str. 56

Leszek Żuliński