„Cienie” Hanny Dikty

Категория: z dnia na dzień Опубликовано: 31.07.2019 Печать E-mail

Leszek Żuliński

BOLESNA POEZJA

Zapewne pamiętacie tę frazę z trenu Kochanowskiego: Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim… Takie pustki przeżywamy wszyscy… Im dłużej żyjemy, tym częściej otaczają nas cienie bliskich zmarłych.
I o tym są te wiersze z najnowszego tomiku Hanny Dikty. Przypomnę: Hania jest nauczycielką-polonistką (uczy także historii). Wydała do tej pory trzy książki prozatorskie oraz dwa tomiki poetyckie, a więc ten najnowszy tomik, trzeci, równoważy jej „prozatorskość” z jej „poetyckością”. Niby to mało istotne, ale jednak świadczy o podwójnym talencie Hani. Co będzie dalej – okaże się. Ja od początku kibicuję jej talentowi. Debiut Dikty miał miejsce w roku 2012-tym, a więc osiem lat temu, toteż sześć książek w tym czasie jest symptomem jej weny. Haniu, tak trzymaj!

A teraz przejdźmy do rzeczy… Tomik otwiera wiersz pt. Residua post abortum. To łacińskie zdanie znaczy: resztki po poronieniu lub poronienie niezupełne. Oto ten wiersz: w domu pełnym życia nie rozmawiamy o śmierci / nie ma dla was miejsca przy kuchennym stole / przez wesoły gwar nie przebija się wasze cienkie głosy / zapomniane zamurowane zakopane głęboko / zredukowane do łacińskiej formułki / zapisane w szpitalnej kartotece / czasem tylko pojawiające się cieniem / na rodzinnej fotografii.

Mój Boże! Nie uwierzycie, ale łzy stanęły mi w oczach po przeczytaniu tego wiersza. Co ciekawe: w „poezji kobiecej” rzadko ten temat jest poruszany.

A tu już kolejny wiersz kontynuuje ten smutny wątek: byłbyś Mikołajem albo Maćkiem / bo takie chłopięce imiona / siedemnaście lat temu / podobały mi się najbardziej // spoglądałbyś na mnie z wysokości / swoich stu osiemdziesięciu centymetrów / nazywał „małą mamą” // nosiłbyś spodnie z niskim krokiem albo glany / słuchał metalu albo rocka // zamykałbyś się w swoim pokoju / wściekał i trzaskał drzwiami // i głośno wykłócał o pilota z siostrami / którym podobnie jak tobie / nie udało się przyjść na świat.

Tomik ten ma trzy części. Tę drugą część otwiera wiersz dedykowany Tacie; znów ponury, opowiadający odejście rodziców i własne dojrzewanie do świata pełnego śmierci i mijającego czasu. Dikta ma szczególny talent opowiadania drobiazgów codzienności. A te „drobiazgi” składają się na opowieść o codziennym życiu – niestety nie arkadyjskim, tylko pełnym dojrzewania do trudów i bolesności tego życia. Ono nie zawsze do naszego plecaka doświadczeń dokłada radość eudajmonii.
Ta trzecia część tego tomiku jest najobszerniejsza. Hania pisze: to już ten moment / kiedy zaczynam dostrzegać / ciągłość wzajemne wynikanie / jestem tylko fragmentem / środkowym ogniwem / puszczonym w obieg genem // to już ten moment / kiedy zaczynam ocalać / ich siebie i czas.
W absolutnie dużej mierze te wiersze są opowieścią rodzinną od dziadków począwszy, na dzieciach skończywszy. Cała ta historia okazuje się Proustowskim poszukiwaniem straconego czasu, rekonstrukcją zdarzeń, detali, drobiazgów, po których nic nie zostało oprócz pamięci.

Oto jeszcze jeden wiersz (bez tytułu): wyjmuję was z niepamięci / chłopczyku uduszony szalikiem / wciągniętym do kieratu / dziewczynko która nie doczekałaś miesiąca / bo ktoś / nieopatrznie otworzył okno // nigdy was nie spotkałam / w białym domu z kamienia / w brudnej kuchni w której bezzębna babcia / z siwym warkoczem zawiniętym na szyi / dziadek pocierający moje policzki / kilkudniowym zarostem / lep na muchy u sufitu / i zbyt słodka herbata // wyjmuję was z moich lęków / i poczucia winy / z zapomnienia o sobie / głupiego poświęcenia / z mojego zmęczonego milczeniem / ciała.
Dawno nie czytałem tak „rodzinnej” poezji, bardzo prywatnej, rekonstruującej przeszłość. I wielce empatycznej.

Miewamy z dawnych lat różne wspomnienia. Dikta wsiąkła we wspomniane wyżej poszukiwanie straconego czasu. Może wszyscy powinniśmy iść za jej przykładem?
Haniu, jesteś mi winna torebkę chusteczek do wycierania moich łez podczas lektury…

Hanna Dikta „Cienie”, Fundacja Duży Format, Warszawa 2019, str. 58

Leszek Żuliński

 

Przeczytaj też opowiadania i wiersze H. Dikty na naszym portalu – odpowiednio w działach „proza” i „poezja”, a także w „porcie literackim” recenzje jej książek: Stop-klatka (2012), We troje (2016), To nie może być prawda (2018) i Awantury nie będzie (2018)