Notatki na marginesach (22)
Bartosz Suwiński
KOTLINA. MAJOWE
1.
Dziadek śpi na przyzbie, kundel siedzi przy nodze. Ma na sobie szarobiały pulower i skapcaniałą czapkę z daszkiem. Na podwórzu mężczyzna, może syn, może zięć, tnie krajzegą kawały brzozy i szczapy wrzuca na wóz. Bocian czarny, z pociągniętym czerwonym lakierem dziobem, unosi się nad zakolem rzeki. Jeden byk stoi, drugi leży, trzeci kręci się wokół łańcucha. W pniu wierzby gęsto od pajęczyny. Kwiaty wiśni i czereśni latają po całym podwórzu. Trznadle wyglądają jak rozdymane powietrzem i wodą mniszki, wyciągane z chmury. Trzeci dzień mijamy ścierwo, z którego jeszcze trzyma się racica. Napierają na kielich azalie. Wysyłam H., zdjęcie kwiatów rajskiego jabłuszka. Odpisuję, że wczoraj zmarł jej tato. Dwie godziny szedł dzisiaj z nami kogoś pies. Stał jeszcze trochę przy bramie, po tym jak zamknęliśmy drzwi. Popatruje to na Janka, to na mnie, mówi: „chcecie być moi”?
2.
Janek zrobił swoje pierwsze kroki, próbuje chodzić. Mówi: „O nie”, „Mniam, mniam”. „Guguła”. Mijają dwa tygodnie i chodzi sam, bierze szerokie zakręty, forsuje klamki, włazi na schody. Nad rzeką rolnik leje gnojówkę w szuwary. Na nasz widok odpala ciągnik i pospiesznie rusza, lejąc za sobą gęste i rzadkie. Kos wysiaduję dwa jaja. Lazurowe z nakrapianymi ciapkami brązu. Jak maj – to bzy. Wyliczyć księżyce u Poświatowskiej. Patrzeć jak chwasty wystają z każdego pęknięcia, rowku, fugi.
3.
Pani Bronisława ma osiemdziesiąt lat, urodziła się w Stanisławowie. Jest sama, bezdzietna, niezamężna, rodzice dawno temu pomarli. Całe życie pracowała w rozlewni wód, a teraz, na zydelku, w szczerym polu, wpisuje się w krajobraz. Czasami, od dzwonu, jej przeszkadzamy. Wczoraj umarł jej przyjaciel. Godzinę leżał przy stacji paliw. Zawał. Ale pani Bronisława mówi, że znieczulica.
– Pan głodny, kawałeczka chleba będzie szukał. On (pokazując laską na Janka), to czarna rozpacz czeka, jak przeżyje. To bez wojny się nie obejdzie, atomu. Pan doczeka zagłady świata. Teraz głodują, pszczoły padają, młodzi na raka do ziemi idą.
– Chyba nie jest tak źle – mówię pytająco.
– Wspomni pan wtedy z miedzy.
– A co pan tak przy nim skacze, na starość i tak nic panu nie przyniesie, szklanki nie poda. A ty (patrząc na Janka), powiedz „tata”, no, „tata”, powiesz? Janek pokazuje paluszkiem na mnie i odpowiada: „tata”.
4.
Traszka w zaschniętych liściach jaworu. Truchło rudej nornicy na polnej drodze. Dwa dokazujące sobie kopciuszki w rajkach. I jeszcze wieszczek. Siwy pan przedmuchuje ustnik trąbki przed cmentarną bramą. D. ma dziś urodziny. Na ostatniej prostej rozjechane pisklę. Modraszki wyglądają jak latające chabry. Miałem zrezygnować z porównań, ale czasami trzeba trzymać swoja stronę, nawet za cenę osłabienia dykcji, trzeba ją trzymać za mordę.
5.
Trzynasty. Dzwoni M., i mówi do mnie: „Jest pan rzeką, rzeczywistą. Proszę chować ciemność. Jest taki moment księżyca, kiedy światło jest na wszystko”. Dziewanna, macierzanka, skrzyp. Żabka na martwym kosie zanurzonym prawie w całości w wodzie. Nieruchoma. Od kilu dni siąpi deszcz. Ogród otwiera się kwiatami. Najpierw konwalie, a z końcem miesiąca maki. Od kilku dni przyglądamy się z Jankiem krowom i bykom. Jednemu cielakowi. Pogubionej przy rzece orzechówce, sarnie fikającej przez łąkę, pszczołom nad rzepakiem. To było tak…
O, patrz, jak biją się o ciebie,
Złączone w jeden zgiełk pstrokaty:
Ptaki świergotem coraz tkliwszym
Coraz żarliwszą wonią kwiaty!
(Julian Tuwim)
Bartosz Suwiński
Przeczytaj też wcześniejsze odcinki „Notatek na marginesach” B. Suwińskiego, wiersze autora w dziale 'poezja', a także w 'porcie literackim' recenzje jego tomików: Bliki (2013), Odpust (2013), Uroczysko (2014), Wyraj (2017), Bura (2019) oraz książki eseistycznej Pory poezji. Koncepcja czasu w twórczości poetyckiej Krystyny Miłobędzkiej (2017)