Owadzie metafory w poezji Zbigniewa Jankowskiego
Agnieszka Kołwzan
Zbigniew Jankowski, poeta, znany jest przede wszystkim z bogatej twórczości marynistycznej jak i religijnej. Jednak zanim morze i Bóg stali się motywami przewodnimi jego poezji, główną materią liryki Z. Jankowskiego była wieloaspektowo pojmowana przyroda. Dlatego drugi z kolei tom miniatur lirycznych, Wejście w las, wydany w 1964 r., koncentruje się na opisywaniu doświadczeń zdobytych poprzez zetknięcie się z lasem i jego mieszkańcami. Zwłaszcza tym najmniejszym, niemal niewidocznym gospodarzom borów poświęca Z. Jankowski wiele miejsca, budując wokół nich ciekawe metafory i nowe konotacje.
Jedno z takich wyjątkowych znaczeń prezentuje utwór zatytułowany Komary. Rozpoczyna się on bezpośrednim wyznaniem podmiotu lirycznego, który ujawnia w eufemistyczny sposób, że pozbawił życia komara. Co ciekawe, swe słowa kieruje właśnie do martwego owada: „Twoje życie stłumiłem w palcach” [1], co nadaje tej sytuacji nieco absurdalny wydźwięk.
Czyn ów podmiot liryczny tłumaczy nie tylko naturalnym odruchem, ale i brakiem wyobraźni – gdyby mógł się dokładnie przyjrzeć stworzeniu, zobaczyłby szczegóły jego anatomii – śmieszne nóżki, kroplę czerwonej słodyczy wygrywaną na długiej trąbie, oczka i słoneczne obrączki na odwłoku. Komar nie byłby dla niego wówczas szkodliwym, nic nie znaczącym pasożytem: „Pod mikroskopem nigdy bym tego nie popełnił. Śmierć swoją niosłeś w przeraźliwie trąbionej małości, w głośnym podziwie dla kropli mojej krwi”. Okazuje się, że łatwiej pozbawić życia czegoś, czego niemal nie widać. Rozmiar ma znaczenie. „Nie zdążyliśmy się poznać – człowiek i komar” – stwierdza podmiot liryczny, w którego słowach pobrzmiewają echa filozofii franciszkańskiej, zakładającej umiłowanie każdego żywego stworzenia.
Wszelako nie na przywołaniu inspiracji założeniami św. Franciszka kończy się miniatura. Podmiot liryczny, idąc dalej tokiem swego rozumowania, przeprowadza paralelę między tym, w jaki sposób zabił komara, a tym, w jaki sposób ludzie mordują ludzi za pomocą broni masowego rażenia: „Teraz wiem, jak można zabijać z odległości lądów, chmur lub z oczami przesłoniętymi nocą”. Rozmiar ma znaczenie. Łatwo jest pozbawić życia kogoś, kogo nie widać. Na tym polega okrutna natura wojen prowadzonych z dystansu. Z daleka, z wysokości, w mroku człowiek przestaje być jednostką, indywidualnością, osobnym bytem, a zaczyna być celem, liczbą, nic nie znaczącym komarem. Jako słabe i małe istoty winniśmy błagać o życie tych, którzy nas nie dostrzegają: „Przeto klęknijmy na śmiesznych nóżkach, o litość prosząc szybujące paluchy” – mówi podmiot. To w ich rękach leży nasze „Być albo nie być”.
Mimo że wiersz powstał prawie pięćdziesiąt lat temu, a piszący go poeta dobrze pamiętał straszliwe czas wojny, przesłanie utworu nie straciło na aktualności. Wprost przeciwnie – w dobie nieustannego rozwoju techniki masowego zabijania, przy jednoczesnym procesie rozmywania pojęć etycznych, różnica między człowiekiem a komarem maleje…
Z. Jankowski pisze o komarze także z zupełnie innej perspektywy. W miniaturze lirycznej Portret „komara” przedstawia w poetycki sposób swój… motor. Jako że przemierza nim leśne ostępy i asfaltowe drogi, jest on dla niego swoistym medium – łącznikiem, dzięki któremu może doświadczać leśnego świata. „Stawiam go na leśnej ścieżce. Oglądam w słońcu lśnienia i łuki odbijające się we mnie. Kładę się obok. Na kierownicy chromowa płyta nieba” [2] – mówi podmiot liryczny, opisując zaobserwowane w metalowych częściach motoru odbicie nieba. Także i sprzęgło, rączka biegów, obręcze kół, zębatki jak lustro odbijają naturalny krajobraz, czyli jastrzębia w chmurach i szumiące sosny. Sielskość widzianej i odczuwanej przyrody sprawia, że podmiot liryczny zasypia. Budzi go burza: „Bóg naciska pedał grzmotu”. Bak, jak wcześniej pozostałe elementy maszyny, odbija światło piorunu: „Błyska bak”. Widzimy tu zatem przedziwne zjednoczenie techniki i natury, czyli wtórnego z pierwotnym. Człowiek ukazany zostaje tu jako istota znajdująca się pomiędzy tymi dwoma światami – aby dotrzeć do miejsc nietkniętych, korzysta ze swoich wytworów. Natomiast Boga zilustrowano jako siłę absolutną warunkującą istnienie wszystkiego. Opis „komara” staje się zatem pretekstem do wyłożenia przemyśleń o harmonii otaczającej podmiot liryczny rzeczywistości.
Zwróćmy uwagę na to, jak u Z. Jankowskiego pozornie błahe wydarzenie staje się kanwą poważnych i bogatych semantycznie refleksji. Sytuacja powtarza się w miniaturze lirycznej Kornik, pochodzącej również z tomu Wejście w las. Podmiot liryczny zdaje w niej niecodzienną relację z przebiegu dnia. Niecodzienną, bo utożsamia się z kornikiem, który wypełza z trzeszczącego świata szczelin. Symbolizuje to otwarcie się podmiotu lirycznego na nowe doznania i doświadczenia. Wychodzi na zewnątrz, pomimo czyhających nań niebezpieczeństw: „Ptaki zwichrzyły się nade mną” [3], co więcej – dostrzega w nich piękno i majestat: „Pojąłem, co w nich większe od pieśni”. Przekroczenie, którego dokonuje, jest całkowite, wypuścił się bowiem ponad wszystko to, czym dotychczas żył: „Dzisiaj wyszedłem ponad sosnę”. Jednak uzyskany stan nie trwa długo, zagrożenie, którego cały czas miał świadomość, staje się realne: „Wtedy dzięcioł włamał się w mój politurowy pancerz”. Owo zakończenie można interpretować dwojako: albo podmiot lityczny pokazuje, że kontakt z transcendencją brutalnie zakłóca to, co przyziemne, albo wręcz przeciwnie – mówi o dwóch wzajemnie przenikających się przestrzeniach.
Podsumowując, Z. Jankowski, korzystając z owadów jako tworzywa do budowania metafor, przypisuje im zupełnie nowe znaczenia. Komar czy kornik nie są dlań pasożytami, wręcz przeciwnie – w Wejściu w las symbolizują kolejno kruchość ludzkiego żywota i próbę poznania piękna. Z drugiej strony, skojarzenia osnute wokół „komara” – pojazdu pozwoliły ukazać harmonię stworzonego przez Boga świata.
Agnieszka Kołwzan
--------------------------------------
[1] Wszystkie cytaty z wiersza Komar za wydaniem: Z. Jankowski, Wejście w las, Katowice 1964, s. 12.
[2] Wszystkie cytaty z wiersza Portret „komara” za wydaniem: Z. Jankowski, Wejście w las, Katowice 1964,
s. 56.
[3] Wszystkie cytaty z wiersza Kornik za wydaniem: Z. Jankowski, Wejście w las, Katowice 1964, s. 74.
Przeczytaj też wcześniejsze artykuły A. Kołwzan o twórczości Z. Jankowskiego w dziale "eseje i szkice", a w „porcie literackim” omówienia i recenzje książek poety: Wolne miejsce (2016), Biała przędza (2014), Morze polskich poetów (2013), Zaraz przyjdzie (2011), Biały delfin (2009), Odpływ. Sztuka ubywania (2005)