„Topos” nr 4/2010

Category: z dnia na dzień Created: Friday, 05 November 2010 Published: Friday, 05 November 2010 Print Email

Ukazał się czwarty tegoroczny numer sopockiego dwumiesięcznika literackiego „Topos” – z dołączonym plakatem/arkuszem poetyckim oraz zbiorem wierszy. Arkusz poetycki (a na odwrocie plakatowy portret), zatytułowany Światło dna prezentuje kilka utworów Zbigniewa Jankowskiego. Natomiast zbiór wierszy Portret z lustrem w tle jest autorstwa Grażyny Zambrzyckiej.
Najnowszy numer „Toposu”, liczący 200 stron, jak zwykle niesie wiele nowej poezji, prozy, recenzji, esejów oraz przyczynków krytycznych.

Zeszyt otwiera Krzysztof Karasek – wierszem i rozmową, którą przeprowadza Wojciech Kass.
W cyklu „Epifanie dwudziestolecia” wypowiadają się: Przemysław Dakowicz, Szymon Babuchowski, Marek Bernacki oraz Zbigniew Chojnowski.
W dziale poezji swoje wiersze publikują: Wojciech Kudyba, Jerzy Grupiński, Jerzy L. Kaczmarek, Grzegorz Kwiatkowski, Eda Ostrowska, Izabela Kawczyńska, Dariusz Dziurzyński, Michał Stefański i Bartłomiej J. Kucharski.
Również poezja zamyka bieżący numer wierszami. Są to utwory laureatów V Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Struna Orficka” im. Wojciecha Bąka: Macieja Woźniaka, Natalii Zalesińskiej, Grzegorza Ryczywolskiego, Roberta Rutkowskiego i Elżbiety Galoch.
Skromniej tym razem wypadła reperezentacja prozy. Wydrukowano opowiadanie „Teoria strun” Grzegorza Filipa.
Jak zwykle w „Toposie” mocny jest dział recenzencki. Znajdziemy tu omówienia ponad dwudziestu nowych książek. Nadto między innymi kolejny odcinek „Notesu” W. Kassa oraz tekst Zofii Zarębianki mówiący o obrazach Boga w poezji Marcina Świetlickiego.

Wróćmy na chwilę do rozmowy  W. Kassa z Krzysztofem Karaskiem, której osią jest opublikowanie przez K. Karaska w krótkim czasie dwóch różnych formalnie książek poetyckich: Flary i Ody. Oto jeden z ciekawszych fragmentów tej rozmowy.

W. Kass: Czym różni się wiersz od poematu?
K. Karasek: To nieprawda, że wiersz jest poematem w mikrokształcie, w mikrokosmosie. Osobne prawa kierują jednym i drugim, choćby czasowe i wersyfikacyjne. Flary mają ok. 900 wersów, to jest godzina czytania. Niektóre tomiki wierszy, w całości, da się przeczytać szybciej. Są takie, które połkniesz w ciągu kilkunastu minut. Flary zaopatrzyłem w odautorski komentarz, w którym powołuję się na esej Egara Alana Poego Filozofia kompozycji. Powiada w nim, że wybitny poemat zachowuje absolutne energeum języka.

W. Kass: Na granicy wybuchu, detonacji?
K. Karasek: Tylko że w sensie językowym. Każdy wers musi być silny, energetyczny i równie ważny, powiedziałbym – konieczny. To się osiąga przez ścieśnianie, zgniatanie języka; to, co Niemcy nazywają dichter. Kto nie ścieśnia, nie zgniata, ten nie jest poetą i niech pisze prozę. Wiele utworów, które wydają się na wierszami ze względu na wersyfikację, to w gruncie rzeczy jest proza. Poeta to dichter, czyli zgniatacz. Przez to zgniatanie uzyskuje maksymalną energię wersów, obrazów i metafor.
To paradoks, ale właśnie zderzanie najbardziej odległych obrazów, słów stwarza to energeum. Metafory to obrazy złożone ze słów. Im te słowa są bardziej od siebie oddalone, i leksykalnie i znaczeniowo, tym większą energią i siłą obdarowują wersy, strofy wiersza. Przykładem takiej maksymalnej energetyki może być oksymoron. „Ogień krzepnie”, „blask ciemnieje”, „moc truchleje” Karpińskiego wciąż są energetyczne. Te językowe wiązki atomowe nie tyle pobudzają wrażliwość intelektualną, co jakiś biologiczny rdzeń człowieka, są jak elektrody, którymi pobudza się mózg.