„Ptaki, ptaszki” Mirosława Dzienia

Category: z dnia na dzień Published: Wednesday, 13 January 2021 Print Email

Leszek Żuliński

LAWINA WIERSZY

Najpierw trochę słów z książki o Autorze: Mirosław Dzień (ur.12 grudnia 1965 w Bielsku Białej) – poeta, eseista, krytyk literacki. Profesor Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Debiutował w 1990 roku na łamach „Gościa Niedzielnego”. Autor dziewięciu tomów wierszy oraz dwóch rozpraw naukowych poświęconych poetyckiej twórczości Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza i Zbigniewa Herberta. Trzykrotnie mianowany do Nagrody im. K.I. Gałczyńskiego „Orfeusz” za najlepszy tom wierszy: „Linia” (2013), „Axis mund” (2015) i „Thambos” (2019). Jego wiersze i eseje tłumaczono na język słowacki, węgierki i hiszpański. Mieszka w Bielsku-Białej.
 No!, jak widać, nie w kij dmuchać… I już się zdarzyło w minionych latach, że dwa razy pisałem o jego tomikach poetyckich  na łamach portalu LM (Axis mundi, Thambos).
 A teraz przejdźmy do nowej „recenzenckiej rzeczy”…

 Zacznę od utworu pt. Ubywanie Polski. Oto on: Ile Polski w Polsce zostało, ile? / Słowa słowom kłamią, a jasny dzień, / pod kościelnym dzwonem, na placach, / skwerach i alejkach parkowych z żółtymi / kubłami na psie odchody. Ile Polski  // gromadzi się w ustach zgagą, leży pokotem na tłustych / łąkach, / na spłowiałych wrzosowiskach, miedzy popiołem / plaż i ostrym żwirem piargów? Pytam // w ten cichy dzień, kiedy wyrywają / sobie patriotyzm spod paznokci // jak brud.
 Nie waham się powiedzieć, że ten wiersz jest patriotyczny (a to teraz rzadko widzimy w utworach poetyckich).

 Mirosław Dzień podróżował sporo po świecie i tu także odnośne wiersze znajdziecie. Niemniej jednak polskość w mojej lekturze jest tu dla mnie najważniejsza.
 Są też wiersze różnorodne, jak ten opatrzony tylko trzema gwiazdkami: Nie będzie wschodów i zachodów słońca. / Nie będzie wschodów i zachodów powiek. /  Nad nami nie przeleci ćma i głos puszczyka / nie da się słyszeć. Z policzka nie spłynie ani jedna / łza i nóż w spoconej dłoni nie zatańczy. // Nie będzie słów o krajach niedosiężnych, / wyprawie Argonautów, cudownym połowie. /  Nie będzie leku rozchylającego pory skóry, / podnoszącego na karku wszystkie włosy. // Nie będzie obniżek na futra, proszki do prania / i żyletki z podwójnym albo potrójnym ostrzem. / Manifesty pozostaną nienapisane a nienawiść / rewolucji nie opuści szarej substancji pod owalem / czaszki. Świat się nie kończy ale wyjdzie // z siebie, całkiem siebie zostawi jak zostawia się / parasol w poczekalni. Zostanie po nim gwiezdny / pył i cisza jak makiem zasiał. Na niej zagra inny / oddech wzbudzając tony nieznanej muzyki. // Pojawi się ogień, co wskrzesi słowo. / Nowy Wyraz. Spełnienie.
 Chciałoby się cytować i cytować… Przeskakiwać z rozdziału do rozdziału…  Bo to jest zbiór „hybrydowy”.

 Zbiór został podzielony na pięć rozdziałów. Wymieniam je: 1. Przypisy do tajemnicy, 2.Uskoki / Załomy, 3. Nad cieniem… 4. Powiedz świerszczom, powiedz żabom, św. Hiacynta, 5. Porządki.
 Ta „hybrydowość”  wielce mnie wciągnęła – rzecz jasna „skakałem” od początku do końca.
 Mirosław Dzień to „człowiek orkiestra” – jego „nuty” to rzeczywiście absolutna orkiestra!

 Na koniec jeszcze jeden, krótki tym razem wierszyk, pt. Jak połysk. Oto on: Leonardo z Pizy zwany Fibonaccim / przekłada powietrze z dłoni do dłoni, / jeszcze nie wie, że zero jest wielkością / umysłu wpatrzonego w cienistą skalę liczb. / Oto dodaje kamień do kamienia,  na rynku / rozkłada sukno obok kopru, prosa i winogron. /  Na jego śnieżnej brodzie  kwitną kropelki / potu:  matematyka jest piękna – szepcze / do samego siebie – jak kobieta w różanym / ogrodzie, jak rozpostarte skrzydła orła, / połysk lejącego się złota.
 Tak, to jest absolutnie cudny i wybitny tomik!

Mirosław Dzień, „Ptaki, ptaszki”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2020, str. 78

Leszek Żuliński

 

Przeczytaj też u nas recenzje wcześniejszych zbiorów poetyckich M. Dzienia: Linia (2013), Axis mundi (2014), Gościna 2016) oraz Thambos (2019)