Coście zrobili z ojczyzną?

Category: z dnia na dzień Published: Tuesday, 01 December 2020 Print Email

Jerzy Żelazny                                                               
                                                                                                                Żale Agatona

W końcu listopada, a dokładnie w rocznicę wybuchu powstania listopadowego, lubię przypomnieć sobie wiersz Artura Oppmana ( 1867 – 1931) „Koncert Chopina”. W tym roku tym bardziej, wszak to 190 rocznica tego powstania. I 210 rocznica urodzin Chopina. To długi utwór, składa się z ponad stu trzynastozgłoskowych wersów. Niektórzy nazywają go poematem. Ten to wiersz, będąc w licealistą, recytowałem na szkolnej uroczystości.
Czemu wybrałem ten utwór i z jakiej okazji? Czy tekst podsunęła mi polonistka, czy znalazłem go samodzielnie - tego nie pamiętam, czego żałuję. Podczas recytacji  mój kolega , byliśmy w tej samej klasie, już wtedy świetny pianista, Mieczysław Makowski, ilustrował moją recytację dobranymi  przez siebie fragmentami utworów Chopina – był to więc nasz wspólny występ.

 Zatem  kilka słów o tym pianiście. Przyjaźniliśmy się, mam gdzieś jego zdjęcie – uśmiechnięta, miła twarz młodego chłopaka, a na odwrocie zapis  nutowy początku jego utworu, jego młodzieńczej kompozycji. Zdarzyło się też  - skomponował do mego dość topornego wiersza melodię; jeszcze dziś potrafię ją zanucić. Po maturze mieszkaliśmy w wynajętym pokoju – on uczył śpiewu przyszłe przedszkolanki, a ja języka polskiego w jednej z grudziądzkich szkół. Niestety, po miesiącu musiałem (nakaz pracy) podjąć pracę w szkole w Słupsku, a Mieczysław rozpoczął studia muzyczne w Wyższej Szkole Muzycznej, która wówczas mieściła się w Sopocie. Potem przeniósł się do Poznania, ukończył tam studia muzyczne, został profesorem poznańskich szkół muzycznych, był kompozytorem, pianistą i teoretykiem muzyki.  Skomponował wiele utworów muzyki poważnej, nagradzany wielokrotnie na konkursach kompozytorskich krajowych i zagranicznych, napisał też kilka prac z teorii muzyki. Zmarł  sześć lat temu, pochowany w Górznie, jego rodzinnym miasteczku, położonym w powiecie brodnickim. Bywałem u niego podczas wakacji w czasach licealnych. Mieszkałem w tym samym powiecie, z drugiej strony, że tak powiem, Brodnicy (kujawsko-pomorskie).

Rozpisałem się o swym przyjacielu z lat szkolnych, a miało być o wierszu Oppmana. Pierwszy jego wers brzmi:
Więc siedli emigranci, by słuchać Chopina.
Chodzi oczywiście o emigrację po upadku powstania listopadowego, nazywaną Wielką Emigracją. Bo też na obczyźnie, głównie w Paryżu, znaleźli się ludzie wybitni, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii, zwłaszcza w kulturze polskiej. Oppman wymienia co ważniejszych: Mickiewicz i Słowacki, książę Adam (Czartoryski) polityk, przywódca powstania, a na emigracji w słynnym Hotelu Lambert grupuje co wybitniejszych emigrantów. Wymienia też poeta z nazwiska dowódców powstania listopadowego, generałów Dembińskiego i Dwernickiego oraz Nabielaka i Goszczyńskiego, poetów, którzy przewodzili atakowi podchorążych na  Belweder, siedzibę namiestnika cara, księcia Konstantego, co było początkiem powstania. Jest też Ursyn śnieżnobiały, czyli Juliana Ursyn Niemcewicz, poeta, działacz niepodległościowy, autor słynnych „Śpiewów historycznych”, książki niegdyś popularnej, dzisiaj nieco zapomnianej, a szkoda.

Ale wracajmy do auli Liceum Pedagogicznego w Grudziądzu - stoję na podeście a obok Mieczysław Makowski przy fortepianie, recytuję na tle Mazurka a-moll. Przypomniał jakiś obraz: wieś w gruszkowych sadach,/ Bose dzieci na progach, malwy na lewadach…(…) Barwy mu dnia i zmierzchu wiążą się pod ręką/ I widok jakby wstążką owinął piosenką./ Dziwna piosenka, wszystkim słuchaczom przyjemna./ Ktoś myśli: to znad Ikwy, inny ktoś: znad Niemna./ Jeszcze komuś od Wisły gra echem znajomym… Ta Ikwa to rzeka płynąca przez Wołyń i Podole, przepływa między innymi obok Krzemieńca. To Słowacki zakończy swój wiersz „W pamiętniku Zofii Bobrówny” takim dystychem:
Bo tam gdzie Ikwy srebrne fale płyną.
Byłem niegdyś, jak Zośka, dzieciną.
 No tak, jest rok 1952, apogeum w Polsce stalinizmu. W auli młodzież liceum, nauczyciele, dyrektor… A ja o tęsknocie za rzekami płynącymi przez ziemie, które przestały być polskie, o których w tamtym czasie lepiej głośno nie mówić. Znam przeróbkę tekstu Oppmana, w którym zamiast „To znak Ikwy”, pojawił się „To znad Sanu” - taki mały nieco śmieszny  przejaw konformizmu.

Wiersz Oppmana opisuje w skrócie przebieg powstania, co można też wyrazić muzyką Chopina – od radosnych chwili z powodu jego wybuchu, patriotycznego uniesienia, co pianista moją recytację ilustrował „Etiudą rewolucyjną”, po klęskę powstania. Na tle „Marsza  żałobnego” mówiłem: Biją dzwony pogrzebne od krańca do krańca,/ Od Wołynia, od Litwy, od Wolskiego Szańca… I znowu Wołyń, Litwa…
 Pod koniec wiersza pojawia się dystych:
Łoskot ciała na sali. Ktoś z młodych. Łzy bryzną.
I krzyk kobiecy: Coście zrobili z ojczyzną!?
Widziałem przejęte twarze moich koleżanek i kolegów, stężałe nauczycieli, krótki błysk przerażenia w oczach dyrektora, chusteczka przy oczach mojej polonistki, pani Koźlikowej… Dyrektor zdecydowanie opuścił aulę, nauczyciele wyraźnie zmieszani, zaniepokojeni… Tylko  gorliwy  zwolennik „socjalistycznych przemian” opuścił salę z nieokreślonym wyrazem twarzy. A polonistka zbliżyła się do mnie i do Mietka, powiedziała: - Dziękuję wam, to było piękne. I szlachetne.
Zamierzaliśmy wystąpić na imprezie z okazji 1 Maja. Wystąpiliśmy, ale z innym repertuarem, nie tak kontrowersyjnym.

W rok po zdaniu matury, będąc nauczycielem  w Słupsku przystąpiłem do konkursu recytatorskiego. Wystąpiłem z tym wierszem w dużej sali w Koszalinie, nie pamiętam, czy to była sala teatru, który w tym czasie był organizowany, czy w sali domu kultury. Pamiętam tylko, że stałem w blasku reflektorów, a przede mną ciemna widownia, pogrążona w ciszy. Ta cisza się wzmogła, gdy padły słowa wiersza: Coście zrobili z Ojczyzną? I w tej ciszy i ciemności utonęły. Gdy skończyłem rozległy się wątłe i niepewne oklaski.
 Podsumowanie konkursu i ogłoszenie wyników miało nastąpić dnia następnego, a ja nazajutrz zostałem wcielony do zasadniczej wojskowej służby. Nigdy się nie dowiedziałem, jak mój występ został oceniony. Nie sądzę, żebym wówczas zdobył jakiekolwiek wyróżnienie. W kryteriach oceny był między innymi punkt za dobór repertuaru. Oczywiście najwyższą ocenę otrzymywały teksty ideologicznie słuszne.

Zdarzało mi się w czasach późniejszych recytować ten wiersz. Nawet stosunkowo niedawno. Nie jest to utwór pod względem literackim wybitny, ale recytatorowi daje duże możliwości interpretacyjnej, ekspresji.
Marzy mi się, jeszcze jeden występ – na widowni siedzą ci, którzy biorą udział w wyborach parlamentarnych i ci, którzy nie biorą, politycy różnych opcji, recytuję ten wiersz i na zakończenie wołam: Coście zrobili z Ojczyzną? Żałuję, że już nie mam takiej szansy.                                                
                                                
Jerzy Agaton Żelazny

 

Przeczytaj też u nas inne teksty J. Żelaznego, w tym odcinki nowej powieści Śmiech Chryzypa, a także recenzje jego książek: Duchy polanowskich wzgórz (2006), Ptaki Świętej Góry (2010), Za wcześnie do nieba (2010), 19 bułeczek (2011), Fatałaszki (2013), Tango we mgle (2014), Kichający słoń (2018), Trzynasta (2018)