„Atlantyckie strofy. Współcześni poeci z USA i Wielkiej Brytanii” Danuty Błaszak i Anny M. Mickiewicz

Category: z dnia na dzień Published: Thursday, 22 October 2020 Print Email

Leszek Żuliński

ATLANTYCKIE STROFY

Ten zbiór wierszy stworzyły dwie poetki polskie z Wielkiej Brytanii – Danuta Błaszak i Anna Maria Mickiewicz. Obie Autorki znam, więc pochylę się tutaj przez „recenzencką przyjaźń”.
Dodam, że jest to kolejny zbiór wierszy polskich autorów ze wspomnianej wyżej Wielkiej Brytanii, ale też z USA. Miło wiedzieć, że polska poezja „rozlewa się” aż poza Atlantyk.
Pozwalam sobie pominąć tu wiersze niepolskich autorów (bo jest sporo i takich) i skupić się na naszych twórcach. Na dodatek tak się złożyło, że tomik ten otwiera moje przedsłowie.
Nie będę tego tutaj tego wam przytaczać, ale ostatni akapit mojej zachęty brzmi tak: Musicie ten zapał kontynuować. Chcemy mieć naszych poetów „za wielką wodą”. I mamy! Tym razem dochodzą do nas nowi entuzjaści poezji. I jesteśmy z tego dumni. I prosimy Was, abyście nadal będąc TAM, byli i TUTAJ. My jesteśmy potrzebni Wam, a Wy nam. I to jest jeden z łańcuchów, który nas ubogaca.

 Zacznę może od wiersza pt. Grób Chopina, napisanego przez Dariusza Adama Zellera. Oto on: dużo / bardzo wiele zapachów / miesza się w murowanych uliczkach / Pere-Lachaise / zapachów klasyki impresjonizmu / i róż / a w szczególności tej jednej / stojącej pośrodku / w palecie kolorowych gustownych wiązanek // powinna stać w pokoju na dębowym stole / lub starym kredensie / być w dłoniach jakiejś Michelle / lub zdobić ogród / lecz jej akurat przyszło / uszanować pamięć o Fryderyku Chopinie / krwistoczerwoną barwą swych płatków // niektórzy mówili nawet / że to nie jest kwiat / że to sama madame George Sand / wciela się w niemą postać róży / nasłuchuje muzyki / ale gdyby to była ona / zaśmiałaby się najpewniej tylko / w oczy // róża stała cicho.
 Zauważcie ile tu naszej polskiej kulturowości, która błąka się po tych utworach.
 Trochę jeździłem po świecie i wiem, jak bardzo nasza polskość jest wciąż żywa. Sporo poetów nie oddaliło się od rodzimej kulturowości.

Wspomniane dwie Autorki – Anna Maria Mickiewicz i Danuta Błaszak – na plecach okładki zamieściły ważne memento:
Przedstawiamy twórczość grupy poetów amerykańskich i brytyjskich. Są to autorzy współcześnie tworzący, którzy reprezentują bardzo różne nurty literackie. Tematyka utworów również ukazuje wielorakość i złożoność. Chciałybyśmy przedstawić jak ogromny potencjał drzemie we współczesnej poezji i jak ogromna jest wyobraźnia twórców. Zachęcamy polskich czytelników do lektury tego wyjątkowego zbioru.
 Kulturowość polska rozlewa się głównie po Wielkiej Brytanii i USA. Rzecz jasna jest to tylko „zaułek poezji”, bo tamte narody mają swój odrębny świat poetycki. Jak bardzo poczytny, tego nie wiem. Ale i u nas „populacja czytelników poezji” jest raczej licha. No cóż? Świat nie żyje poezją, więc chociażby nawet taka garstka jak tutaj jest na wagę złota.

 Na zakończenie jeszcze jeden wiersz – tym razem Alexa Sławińskiego. Jego tytuł: Na Mooringu. Oto on: Ciemność ustępuje. Ptaki cicho kwilą. / Tonę w dotyku zimowego ranka. / Kwiaty szronu w oknach i kot w nogach łóżka. / Piecyk… Wciąż ciepły. Stopy… Nadal zimne. / Za oknem: łyska chce łyżew, lis – lukru. / Wydra chce się wydrzeć. A szczur – pomyszkować. / Ja – chcę dotyku częstych, miękkich futer. / Chcę twarz swą wtulić w ogniska rozkoszy. / Kołysanie ludzi powoli usypia, / Lecz sen odganiam. Mroźny dzień zbyt krótki / Na łóżkową radość. Rumem gardło płuczę / I cicho opuszczam mglisty mooring w Uxbridge.

 Jest to wszystko jakoś poruszające: mamy naszych Autorów. Za wielką wodą i mniejszą wodą. Polskość płynie we krwi. I wielkie podziękowania Pani Danucie Błaszak i Annie Marii Mickiewicz, które ten zbiór wierszy skomponowały.
 A żeby było ciekawie tomik został wydany w Sandomierzu. Tak więc to, co dzieje się w Wielkiej Brytanii, mamy tu na wyciągnięcie ręki.

Danuta Błaszak i Anna Maria Mickiewicz „Atlantyckie strofy. Współcześni poeci z USA i Wielkiej Brytanii”, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia, Sandomierz 2020, str. 50

Leszek Żuliński