„Banialuki” Leszka Żulińskiego

Category: z dnia na dzień Published: Friday, 28 February 2020 Print Email

Jan Chrzan

KROTOCHWILNOŚĆ PRZYMNOŻONA

Oto nasz współpracownik, Leszek Żuliński, często recenzujący na łamach portalu LM książki innych autorów, objawił dzieło nowe. Dzieło, a właściwie dziełko – przesycone krotochwilnością. Której to dawał niejednokrotnie wyraz w innych miejscach. Tym razem ujmuje zagęszczeniem utworów rymowanych. Zero, przecinek zero powagi, ktoś słusznie zauważy po lekturze. Co podkreśla zresztą pełny, rozbudowany tytuł zbioru: Banialuki absurdalne śmieszne pikantne idiotyczne bezsensowne. Czyż nie brzmi to przynajmniej intrygująco? Ba!

Tak tłumaczy się Autor czytelnikowi ze swojego zamysłu w krótkim wstępie: Już raz, w roku 2010, wydałem tomik wierszy pt. Rymowanki. Poważny był, sentymentalny, sensowny. Ale z biegiem lat poczucie sensowności i powagi mnie opuszczało. Toteż wpadłem na pomysł rymowanek bezsensownych i purnonsensowych. I tak uzbierały się nowe rymowanki. Powiedzieć, że to kontynuacja starych rymowanek, byłoby grubą przesadą. Tym razem chciałem odreagować rzeczywistość banialukami. Ale miło by było, gdybyście tamte rymowanki uznali za lepsze od tych nowych. Te jednak też mają swój walor: w ponurym czasie trzeba z czegoś się pośmiać. No nie?

Zbiorek zawiera blisko pół setki utworów o zacięciu wybitnie satyrycznym. Tematyka? Jak to powiadają: od Sasa do lasa. Znajdziemy tu między innymi wierszyki o zdolnej poetce, o wyższości rowerzystów nad artystami, o ambitnym góralu, o pułapkach podróżowania, o zmęczonej artystce, o durnych sąsiadach, o Casanovie, o bezczelnych flisakach, o natchnieniu, o sporach literackich, o ciężkiej pracy poetów, o ratowaniu budżetu państwa i o niedoli polityków.

Przytoczmy w całości jeden z nich, by dać wyobrażenie krotochwilności kreślonych słów. Ze środka zbiorku, wybrany na chybił trafił - „Wierszyk o malinowym chruśniaku”:
To prawda: w malinowym chruśniaku / gajowy był wciąż gotowy do ataku, / bo tam pary harcowały, / runo leśne tratowały // ubolewał nawet Leśmian, / że rozpusta to zbyt wczesna, / a panienki z długimi paznokciami / rwały maliny garściami // ta młodzież wszystko nam psuje, / nawet chruśniak zdemoluje… / …ech, za moich dobrych czasów / chodziliśmy zbierać jagódki do lasu.

Leszek Żuliński „Banialuki absurdalne śmieszne pikantne idiotyczne bezsensowne”, Wydawnictwo MARSZAŁEK Development & Press, Toruń 2020, str. 52

Jan Chrzan

 

Przeczytaj też naszym portalu (w odpowiednich działach) eseje i prozę L. Żulińskiego, a także w „porcie literackim” omówienia jego wcześniejszych książek: Chandra (2007), Ja, Faust (2008), Rymowanki (2010), Mefisto (2011), Dzieci z Hameln (2012) Totamea (2013), Poezja mojego czasu (2014), Ostatnia przeprowadzka (2014), Suche łany (2015), Rozmowa (wspólnie z Cezarym Sikorskim – 2015), Pani Puszczalska (2016), Wiersze z lamusa (2019)

 

Info z pleców okładki Banialuków:
Leszek Żuliński debiutowa na łamach prasy jako poeta w 1971 roku, a jako krytyk – rok później. Od tego czasu jest stale obecny w naszym życiu literackim. Do tej pory wydał (poza tą najnowszą) 37 książek – były to tomiki poetyckie i książki krytycznoliterackie lub związane tematycznie z kulturą. Krytyka zdominowała jego aktywność pisarską; uprawia także publicystykę kulturalną i felietonistykę. Ponadto ma w dorobku sporo wystąpień radiowych i telewizyjnych, wstępy lub posłowia do wielu książek innych pisarzy, także antologie i prace edytorskie. Pracował w ruchu edytorskim oraz w prasie literackiej – tygodnikach „Tu i Teraz” (1982 – 1985), „Kultura” (1986-1987) i „Wiadomości Kulturalne” (1994-1998); był sekretarzem redakcji miesięcznika „Literatura” (1987-1994). Najbardziej sobie ceni monografię Państwowego Instytutu Wydawniczego (PIW). Współpracował z redakcjami wielu pism. Swoją pracę zawodową zakończył w TVP.
Więcej o autorze na jego witrynie internetowej: www.zulinski.pl