„Akrazja” Marii Towiańskiej-Michalskiej

Category: z dnia na dzień Published: Monday, 29 January 2018 Print Email

Irmina Kosmala

ŚLADY NA PIASKU

     Każde życie jest skomplikowane. To, co z boku wygląda na błogostan, często jest dramatem. M. Towiańska- Michalska

Akrazja to niezwykły patchwork, utkany z kolorowych nici przypadkowych spotkań, wspólnych przeżyć, osobliwych relacji z bliskimi i dalekimi, zszyty przy tym grubą czarną nicią rozczarowań, żalów, zdrad i rozstań.

Cóż może być bowiem lepszym pretekstem do pisania opowiadań jak samo życie? Dla Marii Towiańskiej-Michalskiej inspiracją do stworzenia miniatury, otwierającej tenże tomik prozatorski, stało się zdjęcie, zrobione przez jej wnuka przypadkowej knajpce, w jednej z filadelfijskich uliczek. Przed obroną pracy doktorskiej wybrał się bowiem na krótki spacer i nagle zauważył TO miejsce, które należało natychmiast utrwalić, sfotografować, posiąść.

Puste wnętrze klimatycznej kawiarenki i siedząca przy oknie para nieznajomych. Tak powstało opowiadanie „W maleńkiej, cichej kawiarence”. Tak powstała cała Akrazja – z obserwacji, kontemplacji, namysłu nad tym, co wrażliwe oko jest nie tyle w stanie zaobserwować, odszyfrować, czy też nazwać, co raczej „dowyobrazić”.

Otwierające ów tomik opowiadanie wprowadza nas w klimat następnych tekstów - zaprasza w piękne, klimatyczne miejsce, otulające ciepłem nieznajomych przybyszów w mroźną śnieżną noc, miejsce, które staje w jawnej opozycji do emocji ludzi, z którymi za chwilę przyjdzie nam się spotkać, wysłuchać ich historii, nabrzmiałych często bólem niezrozumienia.

Jeszcze chwilę oczarowani pięknem tej wyjątkowej przestrzeni, nie zdajemy sobie sprawy, że za moment rozegra się tu dramat: to, co widzimy, to nie randka, miłosna schadzka dwojga oszołomionych sobą ludzi. To spotkanie po trzydziestu latach niewidzenia byłych małżonków i wiszący nad nimi, niczym miecz Damoklesa, dramat pytania: Dlaczego? Dlaczego mąż porzuca żonę w kwiecie wieku? Dlaczego odchodzi bez słowa, gdy uczucia do niego są wciąż gorące? Pytanie, jak lawina, rozrasta się i zawłaszcza coraz dalsze egzystencjalne przestrzenie. Staje się ostatecznie pytaniem ogólnoludzkim, o podłożu aksjologicznym: Dlaczego się krzywdzimy i – niczym niechcianą rzecz – porzucamy? Jakie wartości kształtują osobę? Nadto – jakie muszą zaistnieć warunki do urzeczywistnienia własnej osobowości? Chodzi więc zatem o problem „zakorzenienia” i odkrycia własnej tożsamości.

Jak się rzekło, pierwsza opowieść wciąga nas w następne historie, nasycone osobliwymi interpersonalnymi relacjami. Akrazja bywa bowiem piękna, ale i niebezpieczna: wystarczy zwykła awantura, błahe nieporozumienie, chwilowe znudzenie, by zdradzić, porzucić, zapomnieć. Ale również wystarczy dać ogłoszenie do gazety o wynajmie swego pokoju, czy też pójść po czajnik na „ruski targ”, by kogoś prawdziwego w niej spotkać.

Bo Akrazja nie jest zszywana prostymi nićmi. One się plączą, wiją, kłócą między palcami, giną w przypadkowych ściegach, by móc odnaleźć w całkiem innych dłoniach.

A dosłownie? Maria Towiańska-Michalska sukcesywnie, cierpliwie, krok po kroku wprowadza nas w rozliczne życiowe przestrzenie utrat i zatraceń. Jednak „najbanalniejszy z banałów, zdrada małżeńska, opuszczenie, porzucenie, sytuacja dobrze znana z życia i literatury, plotek i opowieści, nigdy nie wydaje się banałem dla kogoś, kto musi się z tym zmierzyć” (s. 42). Poznajemy więc historie ludzi, nasycone dramatem złych spotkań i wyborów, rozczarowań swymi decyzjami i brakiem zaufania we własne szczęście. Dlatego też w opowieści „Narzeczona” kobieta o włos minie się ze swym szczęściem i od lat wyczekiwanym spełnieniem, a w „Mżawce” od trzydziestu lat samotny Jerzy, wracając z pogrzebu swej eksżony już wie, że niczego nie uda się w jego życiu naprawić czy zmienić, „bo przyszłości już nie będzie”…

A zatracić można, jak się okazuje, w każdym wieku – spotkać na starość z miłością sprzed stu lat, wymieniać korespondencję z tajemniczym nieznajomym zza Wielkiej Wody, wynająć pokój wyjątkowemu mężczyźnie… Bo w Akrazji wszystko zależy od zgody bohatera na swój los. To on go sobie wybiera, wykuwa lub po prostu na niego zgadza. W Akrazji nie ma bowiem przypadków i żaden z ludzkich czynów nie jest adiaforyczny. Błędy, które popełniają nasi bohaterowie, są przy nich zawsze – jak cie(r)ń.

Spotkanie z niniejszym tomikiem prozatorskim Marii Towiańskiej-Michalskiej powinno być dla nas zatem lekcją o życiu i o konsekwencjach dokonywanych wyborów. Trzeba nam bowiem pamiętać, poucza autorka, że w zaułkach naszego istnienia kryje się egzystencjalny dramat: poczucie obcości, skończoność, śmierć. A nasze życie to raptem ślad na piasku.

Maria Towiańska-Michalska „Akrazja”, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2017, str. 172

Irmina Kosmala

 

Przeczytaj też w „porcie literackim” recenzje wcześniejszych książek M. Towiańskiej-MichalskiejEngram (2015) autorstwa Leszka Żulińskiego oraz Z Ameryką w tle (2016) pióra Edyty Kulczak