Leszek Szaruga "Fluktuacja kwantowa", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2015, str. 56
Agnieszka Kołwzan
„GŁUPIE / ALE / TRUDNO SIĘ NIE / BAWIĆ...”
Stwierdzenie, że literatura nie gardzi żadnym źródłem inspiracji, czerpiąc garściami zewsząd, jest faktem oczywistym i w swej bezsprzeczności banalnym. Ale żeby sięgać po fizykę? Dziedzinę nauki nie tyle niezrozumiałą dla ogółu, ile wzbudzającą w tymże ogóle niechęć szczerą? Żeby zatytułować zbiór poezji raczej mało poetyckim, bo naukowym, pojęciem, a jego zawartość wysycić filozoficznymi dociekaniami utkanymi z fragmentów dostępnej człowiekowi wiedzy o wszechświecie? Koncept to intrygujący wielce.
Rezultatem owego mariażu, rzec by można mezaliansu, liryki z fizyką jest zbiór Fluktuacja kwantowa (Biblioteka „Toposu”, Sopot 2015) autorstwa Leszka Szarugi. Czym jest tytułowa, nieprzystępnie brzmiąca, fluktuacja kwantowa? Posiłkując się wyjaśnieniem prof. Franka Wilczka, to wypełniające próżnię chwilowe, lecz nieustannie zachodzące, zmiany ilości energii w pewnym punkcie przestrzeni, które podejrzewa się o udział w powstaniu wszechświata. Co ciekawe, pojęcie „fluktuacji kwantowej” koreluje z chrześcijańską koncepcją narodzin świata z niczego.
Do niej właśnie, w bardziej lub mniej bezpośredni sposób, odwołują wiersze zbioru Leszka Szarugi, które, połączone homogeniczną tematyką, jednym tytułem i porządkującą je numeracją, tworzą w zasadzie poemat.
„Ex nihilo / to jest nie / możliwie…” (s. 5) – tym dwuznacznym stwierdzeniem (podkreślonym przerzutnią) oddaje podmiot liryczny niedającą się ogarnąć umysłem naturę powstania wszechświata. Paradoksu („wyłania się / z niczego / dwoiste coś” – s. 5) owego dotknąć można chyba tylko w kategoriach metafizycznych, wyłączając zdroworozsądkowe myślenie: „minus i plus / to zero/ a nagle tylko / plus / i plusk jest / cud” (s. 5–6). Wraz z nowo powstałym uniwersum pojawił się też czas, a w nim istota ludzka zbytecznie pragnąca poznać przyszłość: „nie pytajcie / co to będzie / nawet kiedy / głucho wszędzie” (s. 7).
Dociec tajemnicy powstania wszechświata próbowali filozofowie od wieków najdawniejszych, co opisuje podmiot liryczny w kolejnych wierszach, dla jednych początkiem była woda (Tales z Miletu), dla innych ogień żywy (Heraklit), dla współczesnych z kolei – Wielki Wybuch: „punkt / i kropka / nic // i z punktu / wszystko / się zaczęło / ten błysk…” (s. 14). Jednak każda z tych teorii to niejako spekulacja, dająca się podważyć i obalić; nawet pojęcia dotąd uznawane za istniejące bezsprzecznie, jak czas, bywają kwestionowane (s. 19). Uznanie ich za stałe nie daje żadnej gwarancji: „nie ma czasu ni przestrzeni / i nic tego nie odmieni / a już jeśli one są / to uważać trzeba bo // wszystko się może zdarzyć / […] i nie ma o czym marzyć” (s. 20). Względność powoduje, że wysiłki zrozumienia i opisania praw rządzących wszechświatem z góry skazane są na niepowodzenie: „nie / będziemy mieć / teorii wszystkiego // […] wszystkie teorie / spaja człowiek każdy / człowiek inaczej” (s. 46).
Kimże więc jest człowiek w pojmowanym relatywnie świecie? „[…] to cząstka elementarna / wszechświata i żyje zawsze / na kilku poziomach energetycznych / egzystencji” (s. 25). Wybiera między trzema archetypami – zbrodniarza, świętego i normalnego. Wbrew pozorom żywot człowieka normalnego jest najtrudniejszy – musi on nieustannie balansować między dobrem a złem, odrzucając profity płynące z kierowania się ekstremalnymi wzorcami. Jaki los go czeka? „człowiek / najstraszliwszy / z żywiołów / w wodach Lety / zatopi się / do dna” (s. 32).
Pesymistyczną wizję wszechświata i człowieka przełamuje nieustannie forma poszczególnych wierszy. Zabawa słowami, gra sensami, żonglowanie znaczeniami łagodzą kasandryczny wydźwięk zbioru: „[…] Sokrates na agorze / orze jak może // przechadza się / jak struty / wypija / kielich cykuty // i uczta zakończona / nadchodzi / czas Platona” (s. 15). Z drugiej strony lingwistyczne swawole, nieoczekiwane zestawienia słów, liczne odwołania do twórczości znanych powszechnie poetów czy filozofów, cytaty z publikacji naukowych, wplatanie elementów porzekadeł, frazeologizmów doskonale oddają trud ludzkiej egzystencji, zanurzonej w chaosie codzienności, niemożność całkowitego poznania, ograniczenie języka („błądzisz we mgle / znaczeń […] wszechświat / milczy jak / przeklęty milczą / słowniki / brak ci słów” – s. 36), którego konwencjonalność udaje się ostatecznie Poecie przezwyciężyć: „głupie / «rymy» ale / trudno się nie / bawić…”.
Leszek Szaruga „Fluktuacja kwantowa”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2015, str. 56
Agnieszka Kołwzan
Przeczytaj też w "porcie literackim" recenzje książek L. Szarugi Zdjęcie (2008), Podróż mego życia (2010), Kanibale lubią ludzi (2012) oraz Dane elementarne (2014)