Agnieszka Jelonek-Lisowska „Babidło”, Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin 2015, str. 42
Agnieszka Narloch
TAMTE
Tomik prozatoski Babidło, za który Agnieszka Jelonek-Lisowska otrzymała w 2015 roku pierwszą nagrodę w trzeciej edycji Konkursu Literackiego im. Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie”, jest przesycony niespełnionymi i wewnętrznie rozdartymi kobietami. Z jednej strony przeszywa je strach przed nieuniknioną rutyną codzienności, a z drugiej przed jej utratą. Z tego względu Rozstanie tak bardzo napawa lękiem jedną z nich, że „nic nie widzi przed sobą” (s. 38). Podobny niepokój, choć innego wymiaru, cechuje narratorkę opowiadania Babidło.
Poświęcenie w imię rodziny i rezygnacja z perspektyw zawodowych skutkują jej psychiczną deformacją, czyli zaleganiem „[…] na dywanie w autostrady, głową na skrzyżowaniu” (s. 15).
Nieco szersze możliwości otwiera bohaterkom pobyt za granicą, tam odnajdują one swoje szczęście i cierpią na nieco mniejszy rozstrój osobowości. W tekście Jeszcze takiego nie spotkałam emigrantka często powraca myślami do Polski, ale to na obczyźnie zakochuje się i jednocześnie szuka tejże miłości. Następna protagonistka mieszka »dalej niż Sydney« i staje się nawet obiektem zazdrości ze strony dawniej (nadal?) dobrze ułożonej siostry. Można by stąd wysnuć wniosek, że buntownicy łatwiej wydostają się z pęt konwenansów. Nie mają przecież oporów przed podjęciem ryzyka, bo… z nikim się nie liczą.
Innym, a właściwie równorzędnie omówionym problemem, jest depresja. Jedna z bohaterek »leczy« ją Akupunkturą w „centrum choroby” (s. 33), koncentrując się w tym czasie raczej na kawie ze Starbucks’a. Natomiast pewna uczennica we własnej ocenie Czuje się świetnie, choć wyskokowym entuzjazmem maskuje utajoną agresję. Ponadto pojawia się niespełniona poetka z Dziewczynki z ogonem cierpiąca na swoiste ataki, wyznaczające kierunek życia jej rodziny.
W tym ultrakrótkim zbiorze jest jeden tekst, który wybija się ponad jednotorowość pozostałych opowiadań. Franek wyczekuje w nim zbliżających się wakacji, choć tym razem »coś« ma ulec zmianie. Reminiscencje występują też w Nie dalej jak we środę umarła, gdzie „łyk wody z plastikowej butelki przynosi wyraźne wspomnienie” (s. 31). Również i ta protagonistka myśli o eksploracji nowych miejsc – Warszawy, Jugosławii, Rzymu czy Watykanu...
Tomik Babidło wyróżnia przede wszystkim inność – plastyka słowa i obrazu, neurotyczność myśli i sfeminizowany zakres tematyczny. Przekazywane treści są pełne niepokoju i odzwierciedlają szarą rzeczywistość, z jaką skonfrontowane są kobiety o różnych ambicjach zawodowych. Pasywnie wyczekują one odmiennej egzystencji, jakkolwiek poza nią nie potrafią już funkcjonować. Same zastawiają sobie pułapkę wywołaną obawą przed wyrwaniem się z kieratu codziennego harmonogramu. Brodzą na gruncie psychofizycznym, czują się niepełne i własnym kosztem pchają mężczyzn ku samorealizacji. Przedmiot wiwisekcji Jelonek-Lisowskiej jest jasny i jednostajny, tak samo jak zobrazowana tu czasoprzestrzeń. Trudno w jakieś mierze przytakiwać czy zaprzeczać autorce w aspekcie prawd tu przedstawionych – niby kobiety nie mają w życiu lekko, a jednak niekoniecznie muszą gnuśnieć w tak zaburzonym kieracie. Bo w gruncie rzeczy tej wegetacji nie są winne przeciwności losu czy partnerzy, lecz… te bezimienne istoty bez wyrazu i tożsamości.
Agnieszka Jelonek-Lisowska „Babidło”, Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin 2015, str. 42
Agnieszka Narloch