Stanisław Sławomir Nicieja „Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych”, tom VI, Wydawnictwo MS, Opole 2015, str. 296
Leszek Żuliński
WEHIKUŁ CZASU
Profesor Stanisław Sławomir Nicieja, akademik z Opola, rektor tamtejszego uniwersytetu – od lat kontynuuje swoją pasję. A są nią polskie Kresy. Nicieja pokochał je miłością szaloną – zjeździł je wte i wewte, studiował ich historię, zaglądał w zakamarki, odgrzebywał zapomniane szczegóły, przypominał ludzi bez których Kresy nie byłyby takie, jakie były… I niedawno ukazał się szósty tom jego opus vitae, czyli Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych. Dodam jeszcze, że wszystkie tomy były wydane luksusowo, wypełnione masą zdjęć archiwalnych i współczesnych, fotografiami miejsc i ludzi.
Tom VI opowiada o Stryju, Kutach, Rybnie, Baniłowie, Kniażach i Załuczu… Niektóre z tych miejscowości wam nieznane? Ano właśnie, bo Kresy to nie tylko Lwów. To wielki archipelag miasteczek i przysiółków…
Mam komplet tych tomów w swoim zbiorze, bom ja jest dziecię postkresowe – matka ze Stanisławowa, a ojciec ze Lwowa. Ale – co dla mnie ważne – znam się od lat z Profesorem. W tym szóstym tomie nawet pojawia się moje nazwisko. A to za sprawą ś.p. Adama Zielińskiego, polskiego prozaika z Wiednia, zmarłego kilka lat temu. Bardzo się z nim przyjaźniłem. Z jego przyczyny poznałem Profesora Nicieję. Zieliński urodził i wychował się w Stryju. Wziął mnie kiedyś „na wycieczkę” i tam, i do Drohobycza… M.in. oglądaliśmy jego rodzinny dom w Stryju. Po przekątnej krzyżujących się w centrum miasta ulic stał inny dom, w którym wychował się Pesach Stark, czyli Julian Stryjkowski. Niestety, Stryjkowski był starszy od Zielińskiego, toteż nie zdążyli się zakolegować. A potem większość stryjskich Żydów została rozstrzelana i pochowana w pobliskim Hołobutowie; na szczęście Panu Julianowi udało się przetrwać, a potem pisać swoje wspaniałe książki, tak cudne, jak np. Austeria.
Poczet znanych obywateli polskich, urodzonych i wychowanych w wyżej wymienionych miastach i miasteczkach, to ciekawa galeria nazwisk. M.in. Zygmunt Berling, Jakub Berman, Mieczysław Fogg, Edward Gierek, Mirosław Hermaszewski, Zbigniew Cybulski, Kornel Makuszyński, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Bolesław Wieniawa-Długoszowski… Przerywam tę wyliczankę, bo zajęłaby kilka stron. Dość powiedzieć, że indeks nazwisk w tym tomie liczy dziesięć stron drobnym maczkiem…
Dokumentacja fotograficzna jest rewelacyjna. Masa fotografii archiwalnych, zdjęć „z epoki”, ale i współczesnych. Dużo zdjęć wykonanych przez Autora. Co ciekawe: Nicieja ma „słabość” do cmentarzy i nagrobków. A te „relikty istnienia” budzą przecież wzruszenie i zadumę. Patrzymy na pokryte mchem i skazą czasu pomniki i płyty nagrobne, staramy się odczytać zerodowane litery, wzruszamy się tym – „twarzą w twarz” – przemijaniem. Tak, cały ten sześciotomowy (jak na razie) cykl Nicieji to podróż w przeszłość nieodwracalną. Wartością dodaną jest kulturowość tego cyklu, i to nie zamknięta w akademickie wywody, lecz w piękny język opowieści.
Zawsze kontrowersyjna bywa historia „rewanżystowska”. Ale przecież i tamte róże, i tamte lasy spłonęły. Toteż prof. Nicieja odwołuje się do matryc kulturowych, bo one są cymesem (czasami dramatycznym) naszej tożsamości. Straciliśmy ziemię, ale nie straciliśmy niczego, co ona nam po sobie pozostawiła. Takie atlantydy posiadają nie tylko Polacy. Przenieśli je z map i globusów do pamięci narodowej i do tradycji kulturowej.
Znajdziemy w tej książce historie, o jakich mało wiemy. Dla przykładu cytuję fragment dotyczący… Zresztą przeczytajcie: W Kutach urodziła się Jadwiga z Karczewskich Zarugiewiczowa (1878-1968) – żona Andrzeja Zarugiewicza (brata wybitnego ogrodnika, twórcy plantacji winogronowych w Zaleszczykach, a po wojnie w Zielonej Górze – Grzegorza, również urodzonego w Kutach. Była matką Konstantego Zarugiewicza (1901-1920) – studenta Politechniki Lwowskiej, który zginął 17 sierpnia 1920 roku w bitwie pod Zadwórzem – polskimi Termopilami, broniąc przedpola Lwowa przed Kozakami z armii konnej pod wodzą Siemiona Budionnego. Pociętych szablami kozackimi zwłok Konstantego Zarugiewicza nie udało się zidentyfikować. Został pochowany na polu bitwy w zbiorowej mogile z 318 towarzyszami broni, podobnie zmasakrowanymi przez Kozaków… Kiedy w pierwszej połowie lat 20-tych ubiegłego wieku stawiano w Warszawie Grób Nieznanego Żołnierza, przeniesiono tam i symbolicznie pochowano trzech poległych żołnierzy, a matka Zarugiewicza wskazał symboliczną trumnę, w której być może spoczął jej syn. Taki niby „drobiażdżek” historyczny, ale Nicieja wyłapuje ich dziesiątki. Nagle – jako historyk – przenosi nas w minione epoki. My znamy to wszystko z ogólników, a tu przed oczami stają nam szczegóły, które czynią miniony czas realnym…
Kresy, kresy, kresy… Kresowe miasta, tamci ludzie, tamta historia, tamta aura. Profesor Nicieja przenosi nas po raz kolejny do wehikułu czasu. Do epoki, w której były jeszcze bożnice, sklepy cynamonowe, lombardy i zhomogenizowana kultura, która nawet jeśli przeżywała konflikty, to czyniła II Rzeczpospolitą barwniejszą niż mamy ją dzisiaj.
Stanisław Sławomir Nicieja „Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych”, tom VI, Wydawnictwo MS, Opole 2015, str. 296
Leszek Żuliński