Kazimierz Nowosielski „Przykładanie ręki”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2015, str. 64

Category: port literacki Created: Saturday, 19 September 2015 Published: Saturday, 19 September 2015 Print Email


Agnieszka Kołwzan

QUO VADIS, HOMO?

Kazimierz Nowosielski – poeta, historyk literatury, krytyk literacki – w najnowszym swym zbiorze wierszy Przykładanie ręki (Biblioteka „Toposu”, Sopot 2015) sugeruje czytelnikowi przystanąć. Złapać oddech. Zapytać. Wspólnie pomyśleć o rzeczach ważnych. Podjąć próbę zrozumienia siebie i swojego miejsca w świecie. A nie sposób dokonać tego w oderwaniu od korzeni, bowiem to przeszłość wraz ze swą historią, tradycją, literaturą współtworzy tożsamość. Stąd motto tomu, słowa z Raportu z oblężonego miasta Zbigniewa Herberta: „jeśli stracimy ruiny nie pozostanie nic”.

Cytat ów można rozumieć dwojako, zarówno jako postulat chronienia, szanowania i budowania na podwalinie minionych dziejów, jak i analogię współczesnej sytuacji Polaków do zniewolenia, jakiemu podlegali w latach powojennych. Oba te odczytania łączy pamięć o przeszłości, stanowiąca także motyw przewodni tomu. Niemal każdy z wierszy zdaje się wskrzeszać ubiegłe wydarzenia, ludzi, których już nie ma, nieistniejące miejsca, zapomniane wartości.

Ów imperatyw przywoływania przeszłości sygnalizuje otwierający Przykładanie ręki wiersz Poezja: „Poezja – to nieść/ w odmrożonych rękach/ Baranka Bożego/ – i przytulać Go do serca/ gdy syberyjska tajga/ ciemna i bezkresna/ a w kazamatach Warszawy/ jeszcze krew nie obeschła i/ „… nie zginęła” wyryte/ paznokciem na ścianie/ – kiedy w salonach ptaszki kwilą w klatce/ i dłonie składają się do oklasków”. Następujące po sobie obrazy martyrologii Polaków, którzy mimo okrutnych represji ze strony zaborców (zsyłka na Syberię, więzienie) zachowali wiarę w Boga, wolę walki o ojczyznę i godność, zestawione z postawą obojętnych na losy Ojczyzny serwilistów, odsyłają do poezji romantycznej, w szczególności zaś do fragmentu III części Dziadów Adama Mickiewicza: „Nasz naród jak lawa/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa”(1). Za pośrednictwem subtelnie nakreślonych skojarzeń historyczno-literackich zbudowana została indywidualna definicja poezji jako słowa zaangażowanego w sprawy najważniejsze, budzącego, gdy trzeba, do walki, poruszającego serca, umysły i dusze, słowa pamiętającego.

Z takiego postrzegania poezji wynika materia poszczególnych wierszy poświęconych wielokroć sprawom kraju rodzinnego. W Ojczystości podmiot liryczny objaśnia znaczenie tytułowego pojęcia: „Jest mową matki/ pierwszym polskim zdaniem/ i dłonią ojca/ na pług położoną// Wołaniem ciszy/ po zamordowanych w Auschwitz w Sybirze/ w więziennych lochach/ skrytobójczym strzałem// Staruszką wyjmującą/ z plastikowej torby/ marchew i cebulę/ «To swoje panie/ z przydomowy działki»/ – lecz ją mijają”. Ojczystość to rodzina, to język, to ziemia, to historia, to pojedynczy człowiek. To świadome, trwałe i niezmienne przywiązanie do kraju, choćby życie w jego granicach do najłatwiejszych nie należało: „Tu mi prawdziwiej/ choć zapewne/ trudniej”.

Z ukochaniem Polski wiąże się nieustanna troska o jej losy. Nie zawsze skuteczne próby naprawienia tego, co złe, powodują zniechęcenie, wpędzają w smutek, zwłaszcza gdy kierujący się zdrowym rozsądkiem bliscy czy znajomi stwierdzają: „«Zawracanie głowy Świata/ nie zmienisz» – mówi mi syn/ najmłodszy – i zasiada/ do gier komputerowych «Polski/ też nie» – dopowiada sąsiad/ na klatce schodowej/ chowając do kieszeni/ butelkę po piwie”. Jednak wciąż żywa pamięć o poległych za Ojczyznę, silna świadomość tożsamości narodowej i wiara powodują, że podmiot liryczny trwa przy swoim: „Słuchaj – powtarzam/ – mimo wszystko słuchaj/ co mówi krzyż nagrobny/ co trawa – –/ Gdyby nie miłość w tych trudach/ któż by ośmielił się być”. Miłość staje się siłą napędową, motywacją nie tylko do działania, ale przede wszystkim do życia.

Polskę ocenia podmiot liryczny także z perspektywy aktualnych wydarzeń politycznych (Ukrzyżowany, Od portu do portu, Finis Poloniae, Tak szybko), które stanowią pretekst do rozważań natury ogólniejszej, do namysłu nad zmianami, jakie dotknęły ludzką egzystencję. Dokąd pokazuje tempo życia człowieka bezrefleksyjnie zabieganego: „Stale biegną naprzód/ lecz nie wiedzą dokąd// ducha angażują/ ale nie głęboko”. Dramat polega nie tylko na tym, że w nieustającej pogoni za bogactwem, luksusem, przyjemnością zatraca się człowieczeństwo, ale i na tym, że nie dostrzega się stopniowej utraty wolności, a wręcz uważa się taki stan za naturalny: „i choć im zakładają/ postronek na szyję// oni śpiewają/ «tak się teraz żyje»”. We współczesnym świecie liczy się tylko przyszłość; to, co minęło, traci znaczenie: „Wszak już żadna korzyść/ że Szekspir tworzył/ że Sokrates pytał” (Przyszłość).

Klasyczna triada: prawda, dobro, piękno została zdezawuowana, ważne jest tylko „tu i teraz”. Skoncentrowany na doraźności, ufający tylko zmysłom człowiek zapomina, że nie z samego ciała się składa, że poza tą przemijającą powłoką istnieje coś jeszcze – dusza. „Dla mnie wieczne/ zwie się duszą// i biada mi/ jeśli kiedyś/ stanie przed Panem/ bezimienna/ bez krwi/ z wyschniętym sercem” – wyznaje podmiot liryczny w wierszu O duszy. Wiara w Boga (wielokroć przywoływana w Przykładaniu ręki) zostaje stopniowo wypierana z ludzkiej świadomości, a co za tym idzie z przestrzeni publicznej: „Czasem trochę smutno/ że już nikt nie klęka/ kiedy ulicą/ idzie ksiądz z wiatykiem/ (ale jak go poznać/ kiedy hostia w aktówce/ i zniknął gdzieś ministrant/ znaczący dzwoneczkiem/ Chrystusową drogą)” (Adoracje). Jednak nie zmienia to najważniejszego – wiecznej, stałej i nieskończonej natury Boga: „a Chrystus/ będzie szedł dalej/ na Golgotę” (Adoracje).

Przywołując przeszłość na tak wiele sposobów, podmiot liryczny wspomina również tych, którzy odeszli (zamordowanemu księdzu Jerzemu Popiełuszce poświęca wiersz Z prośbą, Marii Boduszyńskiej-Borowikowej utwór Światło, rodzicom m.in. Z daleka), a także tych, którzy pamięć utracili (Kartki i dłonie), by w ten sposób uczcić ich pamięć, unieśmiertelnić.

Własnej osobie przeznacza też słów kilka. W wierszu o autobiograficznych wątkach Glebae adscriptus pisze tak: „O jaką sprawę/ życie moje Panie?/ Dałeś mi trud/ na jego miarę/ – a i w miłości/ zakosztowałem/ i był mi dany/ odpoczynek/ kiedy pachniały włosy mojej żony/ lub wiatr od zatoki/ z roziskrzeniami fal/ między blokami/ Zaspy i Pomorza/ I dobrze – myślę –/ że byłem glebae adscriptus/ – i że było mi z tym/ nie najgorzej”. W życiu „przypisanym do ziemi” wbrew pozorom odnalazł szczęście, spokój i miłość, niczym podmiot liryczny z wiersza Przedśpiew Leopolda Staffa akceptuje swój los: „[…] Żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce.[…]/ I pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu,/ Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu”(2). Zaś bycie poetą – zajęcie niepopłatne w dzisiejszych czasach – stanowi dlań formę dialogu z człowiekiem, sposobność do rozmowy („Czekasz/ – może ktoś odpowie// Zapyta/ o więcej –”, Za zasłoną) i źródło satysfakcji (– to jest to/ czego mi nic/ nie zastąpi”, To jest to).

Przykładanie ręki Kazimierza Nowosielskiego tak głęboko zanurzone w przeszłości to refleksja nad kondycją współczesnego człowieka, tożsamością, Ojczyzną. Refleksja gorzka, lecz prawdziwa. Przypominając o zakłamywanej prawdzie, zniszczonym pięknie, zdeprawowanym dobru, zdaje Autor się pytać: Quo vadis, homo?

Kazimierz Nowosielski „Przykładanie ręki”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2015, str. 64

--------------------------------------------------

1. http://literat.ug.edu.pl/dziadypo/0008.htm

2. http://literat.ug.edu.pl/~literat/staff/029.htm

 

Agnieszka Kołwzan