Anna Łozowska-Patynowska „Opowieść o człowieku. Poezja najnowsza w krótkich interpretacjach (szkice o wybranych tomach poetyckich)", Wydawnictwo JASNE, Pruszcz Gdański 2015, str. 252
Leszek Żuliński
TALENT I SOLIDNOŚĆ
Tej recenzji być może nie powinienem pisać, bowiem jestem beneficjentem talentu Anny Łozowskiej-Patynowskiej. Poświęciła ona mojej książce Ja, Faust obszerną recenzję w koszalińskim „Miesięczniku”. A w zasadzie szkic. I był to tekst najbardziej wnikliwy oraz kompetentny spośród innych, których było sporo. Pani Anna także pochyliła się przychylnie nad dwoma innymi moimi tomami wierszy – Totameą i Ostatnią przeprowadzką. Tak więc dużo Pani Annie zawdzięczam jako autor. Usprawiedliwi niechaj mnie to, że w tym tekście odrzucam prywatę – czytałem wiele recenzji Łozowskiej-Patynowskiej i za każdym razem wzrastał we mnie podziw dla jej talentu krytycznoliterackiego.
Pani Anna posiada solidną wiedzę humanistyczną i ma dar bardzo wnikliwego czytania. Każdy jej tekst to kawał rzetelnej roboty, za którą kryją się kompetencje, oczytanie i wiedza. A przede wszystkim szczegółowość interpretacyjna. Ona nie pisze „impresji z lektury” – ona pisze analizy. Poziom akademicki!
Dobrze się stało, że z wybranych recenzji ułożyła książkę. Książek krytycznoliterackich zbyt wiele nie mamy, wszystko rozpływa się gdzieś w Internecie, a Łozowska pisała o tekstach ważnych i ciekawych.
Już w grudniu 2012 roku na swoim blogu pisałem: Anna Łozowska-Patynowska posiada dar bardzo wnikliwej lektury tekstów i ich interpretacji. Nie epatuje nas swoim profesjonalnym warsztatem polonistycznym, ale potrafi nim posługiwać się wyjątkowo skutecznie. Przy rozległej wiedzy, całej swej erudycji umie bardzo „empatycznie” czytać teksty, wchodzić w ich najgłębsze warstwy, psychologizować intencje autorów i tzw. świat przedstawiany, kojarzyć zakodowane w tekście poetyckim najgłębiej ukryte sensy czy podsensy i rekonstruować, nadbudowywać „filozofię”, którą autor mniej lub bardziej świadomie stwarza swoim utworem. To wszystko jest u Patynowskiej bardzo przekonujące i dobrze uzasadniane. To jest za każdym razem po prostu kawał dobrej, recenzenckiej roboty.
Lech M. Jakób, który sumiennie przyłożył się do wydania tej książki, w swoim komentarzu pisze: …teksty tu pomieszczone to więcej niż zwykłe recenzje. Dlaczego? A to z tej przyczyny, że często przybierają kształt minitraktatów, zawierających rozbudowane analizy poetyckich wizji. Tak, wnikliwość i analityczność tych recenzji jest wręcz imponująca.
W tym zbiorze znajdziemy m.in. recenzje z niedawnych książek Kazimierza Brakonieckiego, Macieja Cisły, Beaty P. Klary, Jerzego Górzańskiego, Mieczysława Machnickiego, Teresy Rudowicz, Karola Samsela, Cezarego Sikorskiego, Aleksandry Słowik, Marka Wawrzkiewicza… W sumie doliczyłem się 39 recenzji. O każdej można powiedzieć: solidna robota!
Taka solidność może brać się przede wszystkim z umiejętności wnikliwego czytania i pisania, których podstawą jest wiedza interdyscyplinarna i komparatystyczna: literaturoznawcza, kulturoznawcza, filozoficzna, historyczno-artystyczna. Z tego ogromnego tezaurusa sztuki, którego labiryntami chodziło się przez lata. Lektura powierzchowna czy „impresyjna” nie wchodzi w przypadku tej Autorki w rachubę. Co ciekawe, na końcu książki Pani Anna zamieściła coś w rodzaju spisu swoich „przewodników”; jest tu i Adorno, i Deluze, i Eco, i Genette, i inni. Innymi słowy ten warsztat bierze się najzwyczajniej z wiedzy. Niby drobiażdżek, a jednak nie nazbyt często spotykany.
Czytać ze zrozumieniem? Tak, to duża sztuka i w jakiejś mierze owiana tajemnicą, bowiem to „zrozumienie” ma wiele szczebli. Recenzentów ci u nas dostatek, ale tych, którzy umieją wejść w każde pole semantyczne wiersza, w każdy jego kontekst i aurę – nie za wielu. Fenomen polega czasami i na tym, że autor czytający recenzję Łozowskiej dowiaduje się wiele nowego o własnym tekście. Tu można by przywołać koncepcję „dzieła otwartego”, fenomenalną w swej istocie. Cudowny sęk w tym, że Łozowska nie wysysa sobie własnych wrażeń z palca – jej interpretacje są celne i uzasadnione. Prosty mechanizm: konteksty i asocjacje biorą się z rozmiarów wiedzy i oczytania. Z wrażliwości także, bo dobry krytyk doznaje „przeżywania lektury” – to jest wiatr w jego skrzydła. A sztuka równoważenia logos i mythos to dar dodatkowy. U Łozowskiej chyba fundamentalny.
Recenzje pomieszczone w tej książce zostały pogrupowane w sześć rozdziałów: Ciało, Człowiek i jego tożsamość, Słowo, Opowieść, Intertekstualność, Świat. A więc zadała sobie Autorka jeszcze trud posegregowania żywiołów poetyckich, które nas, autorów, specyfikują. To ma znaczącą wagę, bowiem przy okazji niesie nam refleksję na temat imaginariów poetyckich, od jakich uzależniony jest światoobraz, w którego ramach szamocemy się z sytuowaniem samego siebie i w ekspresjach dla nas najistotniejszych. Modele i formuły – że posłużę się sformułowaniem Andrzeja K. Waśkiewicza – to w końcu podstawowy klucz do różnic naszych pasji, wizji i rozpoznań.
Anna Łozowska-Patynowska pracuje nad doktoratem. Ma jednak i ten dar, że (jeszcze?) nie wsiąknęła w „iblowski” model języka. Jej „scientyficznośc” nie przekroczyła progu hermetyczności. Dla przykładu przytaczam fragmencik z recenzji poświęconej Błędnym ogniom Teresy Rudowicz: Poetka tworzy własną topografię świata przez pryzmat miejsc, do których dociera. Centralne miejsce zajmuje zatem nie jakikolwiek utwór, dookreślający miejsce pobytu istoty ludzkiej, lecz każdy tekst, który opowiada o miejscu człowieka, o jego istnieniu w sobie samym. Konfrontując to z jej wcześniejszymi rozważaniami o Dostojewskim, powinniśmy stwierdzić, że bohaterka tomu stała się najlepszą uczennicą tego prozaika. Uświadomiła sobie bowiem, że sama dla siebie jest granicą.
W ogóle wyczulenie Łozowskiej na „kulturowość” autorów i literatury jest dla mnie czymś bardzo ważnym. W tej bowiem sferze dzieją się sprawy uniwersalne i ułożone w łańcuch odwiecznych przesłań człowieczej kreatywności.
I na koniec: wygląda mi na to, że Anna Łozowska-Patynowska należy do grona krytyków afirmatywnych. Co to znaczy? To otóż, że ją nie interesuje pisanie recenzji ze złych książek. Ona szuka książek ciekawych, niosących sens w sztuce i sztukę w sensie. Sam hołduję tej zasadzie. Nie interesuje mnie pisanie o złych książkach. Między nami tylko jedna drobna różnica: Łozowska robi to perfekcyjnie i wnikliwie, ja – po łebkach. Dlatego nie tarzajcie się w tej recenzji, tylko śpieszcie zdobyć Opowieść o człowieku.
Anna Łozowska-Patynowska „Opowieść o człowieku. Poezja najnowsza w krótkich interpretacjach (szkice o wybranych tomach poetyckich)”, Biblioteka „Latarni Morskiej”, Wydawnictwo JASNE, Pruszcz Gdański 2015, str. 252
Leszek Żuliński