Karol Samsel "Dusze jednodniowe", Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2013, str. 88
Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz
ZDOBYWANIE BASTYLII, CZYLI O DRAMACIE ZŁOWROGIEJ KONFRONTACJI
Artysta w działaniu twórczym zdominowany jest przez własne pojęcie ładu i porządku – dyscyplina samorealizująca pozwalająca mu prawdopodobnie zaufać sobie jako autorowi. Estetyczne wyrealizowanie siebie na polu artystycznym może uciszać wewnętrzne niepokoje, z zastrzeżeniem jednak, że takowa samorealizacja będzie zauważona, a najlepiej doceniana przez odbiorców. Doskonale wiemy, że z tym bywa różnie, na co wpływa szereg wektorów składowych. Istotne staje się jedno – odnalezienie się twórcy nie tylko w swym dziele, ale także w jego odbiorze.
Karol Samsel – doktorant Wydziału Polonistyki UW, krytyk literacki, erudyta, znawca historii literatury, poeta, autor m.in.: Manetekefar (2009), Dormitoria (2011) i Altissimum Abiectum (2012), animator kultury, człowiek empatyczny – wierzy w odbiorcę; ma nadzieję, że poradzi sobie z odczytaniem jego ostatnich wierszy z najnowszej, siódmej już, książki poetyckiej – Dusze jednodniowe wydanej przez Zaułek Wwydawniczy POMYŁKA (2013). Oddał bowiem do rąk czytelnika książkę uporządkowaną, ale skomplikowaną na wielu poziomach; książkę, której odbiór budzi ambiwalentne uczucia.
Autor, mając świadomość, że nie są to wiersze napisane według kanonów warsztatowych, których uczyły nas warsztaty literackie po roku 1989, które mają sprawiać czytelnikowi przyjemność – mimo wszystko zdecydował się na ryzyko wydania tomu niełatwego. „To są wiersze rozrachunkowe, to są wiersze, w których bardziej niż poezja liczy się dla mnie – mówi K. Samsel w rozmowie z R. Czachorowskim – filozofia, próba odpowiedzi na pewne, myślę, że szalenie skomplikowane i zarazem szalenie banalne pytania, bo odpowiedzi trapiących ludzkość od zarania”[1].
Tytuł książki poetyckiej Samsel odnosi do Państwa Platona: „Dusze jednodniowe, oto początek nowej wędrówki okrężnej rodu śmiertelnego, wędrówki kończącej się śmiercią”. Motyw migracji, konieczność wyjścia, przejścia i dojścia nie nasuwa podejrzeń, póki nie zapytamy o logikę. Odnawialność zawsze dotyczy kolejnej dekady, która będzie się regenerować na doświadczeniach przeszłej. Z życiem jest inaczej – pojedynczo i niepowtarzalnie – należy zdążyć, by rozpoznać swoje położenie między dobrem i złem. Nie mamy za wiele czasu na decyzje.
Powiedzieliśmy o wielu poziomach tej książki.
Po pierwsze, obrazowanie: Dusze jednodniowe mają swój układ endogenny – odzwierciedlają dwa światy (inklinujące w stronę filmów A. Tarkowskiego) i mocującego się w nich człowieka: świat owładnięty mocą złego i świat wszelkiego dobra, który może zaistnieć dopiero w wyniku wydostania się bohatera lirycznego z ziemi Antychrysta. Antynomia stara jak świat, ale proponowany porządek nieco inny. Zacność wypłynie z nikczemności, bo wszystko jest łajdactwem i wszystko jest szlachetnością, zatem nie możemy rozdzielić w sobie strony ciemnej od jasnej. Jesteśmy polem nieuniknionej walki i nie pomoże nam żaden eskapizm:
*
(…) zabij dziecino
zgruchocz jak charta:
kiedyś gdy powrócisz
wszystkie słońca świata
oddadzą ci pokłon.
(Pokłon)
*
(…) gdy schodzi pocieszyciel
wybiegasz z ogrodu
podpalasz się przed lustrem
krzyczysz antychryst.
(Jedno)
*
(…) świat jest zderzeniem
bicza i ornatu.
(Ostatni dzień Pompei)
Po drugie, ilustracje: widzimy w zbiorze fotografie Beaty Patrycji Klary przedstawiające lalkę w kontrowersyjnych pozach, które nie tylko szokują, ale metaforycznie docierają do sedna zaistnienia, do zalążka bytu. Od poczęcia po trwanie godne lub amoralne, od zadomowienia po alienację, od miłości po nienawiść. Zdjęcia mogą być odbierane jako obrazoburcze lub kiczowate, ale ich przesłanie jest dogłębne, wręcz zmuszające do zajęcia własnego stanowiska wobec problemu, tym bardziej, że lalka kojarzy się jednoznacznie z dzieckiem. Trzeba pamiętać, że fotografie są infrazami – ujawniają znaczenie dopiero z tekstem, do którego zostały wykonane, a co za tym idzie – są swoistą egzemplifikacją zagadnień podjętych przez Samsela. Pewnie dlatego ilustracje są podpisane fragmentami z wierszy, na przykład fotografie:
lalka na krzyżu w koronie cierniowej:
biegnij dziecino. odleć stąd jak kawka.
gdy przyjdę z Salwatorem nikt cię nie ocali.
lalka do góry nogami w słoju:
wylewają ze mnie ojca.
zdejmują w pralni jego powłokę
i patrzą oczy żelazkiem.
lalka pod wodą z otwartymi oczami:
w rozsuniętym ręczniku muszla ługu i moczu.
trzecia niedziela adwentu. rozbita wialnia.
Po trzecie, układ graficzno-sensualny. Wyjątkowo pojemny, szczegółowo przemyślany. Budowę całości widzimy jako dzieło synkretyczne, z pogranicza liryki, epiki i czegoś na kształt werbalnej wariacji odmuzycznej: Preludium, Ad libitum, Suita, Ad libitum. Wszystkie wiersze są wyśrodkowane, co z pewnością ma swoje znaczenie nie tylko estetyczne. Widzimy wiele cytatów wprowadzających problematykę, mamy odwołania choćby do: R. Lowella, J. Słowackiego, J. Iwaszkiewicza, Platona, H. Brocha, Syracydesa.
Po czwarte, filozofia: K. Samsel jest znawcą filozofii i tę fascynację ukazuje czytelnikowi w mottach do poszczególnych światów, odnosi się do Fryderyka Nietzsche’go i Tomasza z Kempis:
Bolesne, grozą przejmujące ukazało mi się widowisko:
ściągnąłem zasłonę z zepsucia człowieka.
Oto jestem u końca i wygłaszam swój wyrok.
(F. Nietzsche, Antychryst)
Będę mówił do Pana, choć jestem proch i popiół.
Gdybym myślał o sobie lepiej,
Ty sam wystąp przeciwko mnie.
(T. Kempis, O naśladowaniu Chrystusa)
Po piąte, aluzje: znajomość literatury, zestawianie idei utworów różnych epok, czyli powiązania z pogranicza komparatystyki i to nie tylko międzytekstowej, ale i muzycznej. Niespotykane i zaskakujące znaczenia mają także tytuły, będące kluczami do obrazowania, czasami tytuły cykliczne, na przykład dotyczące świętego rosyjskiego, mnicha prawosławnego piszącego ikony: Andriej Rublow: nigredo, Andriej Rublow: albedo, Andriej Rublow: rebis, Andriej Rublow: opus magnum.
Po szóste, forma: neoklasycyzm. Prostota zapisu i efekt „góry lodowej’ – widać jedynie czubek, a jej wymiary pozostają tajemnicą, do momentu zejścia pod wodę. Nie wszyscy jednak mają odwagę tam zejść:
(…) w soborze uspieńskim
rozkruszył różańce
jak brzytwy pełne gnijącego światła.
(Kommos)
Wielopoziomowość nie kończy się na zauważonych zewnętrznych „uwikłaniach”, pod warstwą widocznego i namacalnego systemu roztacza się jego warstwa walentna, będąca jądrem Dusz jednodniowych. Próba odczytania gruntu wymaga jednak od czytelnika określonego ekwipunku wiedzy. Samsela nie interesują efekty podawane przez poezję po ’89 roku, jak sam mówi, bliżej mu do Arnolda Słuckiego, Tadeusza Śliwiaka, Romana Brandstaettera, pokolenia metafizyki literackiej i eschatologii. J.B. Zimny zwrócił uwagę, że Samsel traktuje poezję jako sztukę, umiejętnie łączy w niej klasykę z metajęzykiem, czyli stare z nowym[2]. Nie jest to liryka, która ugrywa coś metaforą. „Mierzi mnie – mówi poeta – estetyka poprawna, estetyka rzeczy czy dzieła, tekstów dobrze skrojonych, […] męczą mnie efektowne puenty, granie fajerwerkami w wierszach”[3]. Jest to idea czystej poezji z założenia, ale poezji „dusznej” i wieloznacznej poprzez jej zintelektualizowany charakter.
Przychodzi mi na myśl Jerzy Górzański, poeta debiutujący w latach sześćdziesiątych, któremu zarzucano przeintelektualizowanie wierszy. A może z poezją Samsela jest podobnie jak z poezją Górzańskiego? Konstanty Pieńkosz pisze: „[…] wiersze Górzańskiego nabierają blasków i znaczeń dopiero, gdy zostają wyposażone w cały szafarz kultury, erudycji, obrazów, mitów. Dopiero wtedy opalizują znaczeniami”[4]. A gdyby powiedzieć to samo o wierszach Samsela? Może warto o tym pomyśleć.
„Wszystko jest jednym, nie ma różnicy między dobrem a złem, małością a wielkością, szlachetnością a nikczemnością, jakaś obca siła łączy ze sobą dwa przeciwne pola, religię i biologię – wymuszając od wiek wieków dramat zderzenia – mówi Samsel. – Dramat jakiejś złowrogiej konfrontacji, którą usiłujemy maksymalizować, w której lubimy doszukiwać się proweniencji kosmicznej. Nie widzę różnicy między tym co zwierzęce, ludzkie i boskie – to nie tylko kryzys wiary, lecz także – jako rodzaj nowoczesnego panteizmu – jej absolutna pełnia. O tym usiłuję mówić"[5].
Usiłowanie Karola Samsela może jednak nie wystarczać czytelnikowi, może rozdrażniać i lekceważyć. Dane, jakimi posługujemy się w trakcie czytania Dusz jednodniowych są eteryczne albo grenadiersko ciężkie, tak ciężkie, że czytelnik nie jest w stanie ich udźwignąć w jednorazowym „podniesieniu”. Spójność jest jednocześnie niespójnością, to, co miało porządkować – burzy. Krzysztof Gąsiorowski mówi, że „spójność i treść wiersza nie muszą być cechą jego tekstu, który może się składać z serii nieprzekraczalnych logicznie paradoksów, spójność wiersza sprawdza się w jego osobowym odbiorze”[6]. Ale co zrobić, gdy do osobistego odbioru nie dochodzi?
Artysta w swoim działaniu twórczym jest samotny, odosobniony i zdeterminowany. Odbiorca również bywa samotny i zdeterminowany w swojej konkretyzacji, tylko, czy wystarczy mu wiedzy i sił do odczytania zostawionych kodów, kiedy stoi przed nim poetycka bastylia do zdobycia?
Myślę, że to pytanie dla poetów, którzy chcą być czytani.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
[1] Por. Rozmowa R. Czachorowskiego z K. Samselem, Literacki wolny eter w radiu wnet.pl , z dn. 17.04.2013,[online], [audio],[dostęp: 20.08.2013], dostępny w Internecie: http://www.radiownet.pl/publikacje/literacki-wolny-eter-karol-samsel.
[2] Por. J.B. Zimny, Szczęśliwy Dante [online], [dostęp: 26.08.2013], dostępny w Internecie: http://jerzybeniaminzimny.blogspot.com/2013/05/dusze-jednodniowe.html.
[3] K. Samsel w rozmowie w radiu wnet.pl.
[4] Por. K. Pieńkosz, Życie godne mitu [w:] “Literatura” , marzec 1985, nr 9, s. 55.
[5] Cytat z prywatnej rozmowy z przyjacielem, spisany dla tego artykułu przez K. Samsela.
[6] Por. K. Gąsiorowski, Od Autora [w:] tegoż, Poezje wybrane, Warszawa 1984, s. 8.
Karol Samsel "Dusze jednodniowe", Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2013, str. 88
Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz
Przeczytaj także w "porcie literackim" recenzję książki AltissimumAbiectum (2012) K. Samsela i Krzysztofa Schodowskiego - pióra Wandy Skalskiej