Maciej Cisło „Niższe studia”, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2014, str. 122

Category: port literacki Created: Saturday, 31 January 2015 Published: Saturday, 31 January 2015 Print Email


Anna Łozowska-Patynowska

DLACZEGO WIERSZ (NIE)MOŻE BYĆ RYMOWANY?

Maciej Cisło w zbiorze poetyckim Niższe studia podejmuje gruntowne studia nad samym tekstem. Ale według niego nie są to studia ‘wyższe’, lecz rozpoczęcie lektury na nieco niższym poziomie. Tytułu zbioru Niższe studia oznacza zgodę na wyodrębnienie podwójnej paradoksalności przedstawianych zjawisk. Dlatego na studia niższe „nie sposób nie zdać”. Mimo to poeta rozpoczyna swoją naukę od poezji wierszowanej uważanej za banalną i zużytą. W zbiorze natrafiamy na utwór o takim samym tytule. Podjęte Niższe studia to próba wydobycia z siebie pierwiastków prawdziwie ludzkich, zbudowania trwałych relacji z drugim człowiekiem i nauczenia się go (czego przykładem jest przywoływana Anna Janko) oraz odnalezienie swojego właściwego miejsca w świecie.

Cisło wypełnia puste karty tradycji literackiej, ujawniając w swoim tekście mikroskopijne odniesienia do innych utworów, a tym samym dając świadectwo głęboko ukrytej w tekście intertekstualności.

Maciej Cisło używa ciekawych i niespotykanych, jak na współczesną lirykę, form poetyckiej wypowiedzi. Wbrew pozorom są one bardzo pojemne znaczeniowo. Bakowski, rymowany temperament tego poety, wcale nie umniejsza wartości jego tekstów (bo sam Baka w oczach Aleksandra Nawareckiego* zyskał już niebagatelną wartość). Poeta powtarza w nieskończoność, że żaden z tekstów nie może mieć ograniczeń, jeśli chodzi o znaczenia i słowną artykulację. Wbrew pozorom Cisło nie marginalizuje podmiotowości tekstu z powodu jego formuły, ale w ten właśnie sposób staje się głosicielem liberalizacji w przestrzeni literackiej. Ponieważ nie ma złych wierszy, są tylko te, których lektura skazana jest na dezaktualizację, odrzucenie czy zapomnienie.

Cały zbiór poetycki został skonstruowany w oparciu o jedną ideę. Świat jest całością, która musi się zrealizować we fragmentach, w krótkich rymowankach o rzeczywistości. Istnieje on w powtórzeniu wersów, w wyzwaniu rzuconym przez rym. Oznacza to, że Cisło nie może wydostać się spod pęt tradycji literackiej, z jej początkowego etapu narastania, tworzenia się. Rymy go obezwładniają, dlatego czuje się osaczony przez słowa, przez rymy męskie i żeńskie, parzyste i krzyżowe. Chwilami udaje mu się z nich wydostać, wyjść na powierzchnię prozy. Tak naprawdę nie wiadomo, czy w rymach odnajduje on ratunek. I czy w ogóle w jego poezji o poszukiwanie ratunku chodzi. Cisło prowadzi umiejętną grę chowania się i wychodzenia w swoim tekście i przez swój tekst. Podejmuje również wyzwanie gry ze składnią zdania. Poeta lubuje się w stosowaniu klamry kompozycyjnej. Stosuje taki zabieg po to, by tekst stawiał czytelnikowi wyzwanie rozszyfrowania swojej hermetyczności i rozpoznania jego celowości.

Cisło prowokuje czytelnika do „grzebania” w materii słownej, w ustalaniu relacji międzysłownych. Każe nam sięgać bardzo głęboko w głąb tekstu i czytać go dokładniej. Jest inspiratorem prawdziwej lektury, wyciskania sensu słowa do cna. Na przykład utwór „Będzie deszcz” jest prowadzoną przez poetę manipulacją na słowie, układaniem powtarzających się wersów w takich konfiguracjach, by przypominały one typ wiersza rozkwitającego. Na tej reminiscencji się jednak kończy. Poeta zmienia „kukułkę” na „kukułki”, „wilgę” na „wilgi” oraz spójnik ‘a’ na ‘i’, co ma na celu zaakcentowanie nie przeciwieństwa, lecz ukazywanie metamorfozy świata, która dzieje się w procesie.

Jego utwory są skomplikowaną, misternie utkaną siatką znaczeń, z licznymi odniesieniami do innych utworów literackich. Autor Błędnika bardzo ceni konstrukcję tekstu, na pierwszym miejscu stawia labiryntowość utworu. Jednak po przeczytaniu i wielokrotnym błądzeniu, jesteśmy w stanie znaleźć nie tylko jedno, lecz kilka wyjść z labiryntu. Konstruktor tekstu daje nam szerokie pole do popisu przy jego lekturze, nakierowując nas na potencjalne rozwiązania.

Maciej Cisło jest bardzo bezpośredni. Wydaje się, że mówi w sposób bardzo prosty i zrozumiały dla każdego, jak w wierszu „Za co cię kocham”. Cisło jest również uczulony na samotność. Ona doskwiera podmiotowi lirycznemu wielu jego wierszy, dlatego uczucie braku drugiego człowieka pragnie on załatać przeczuciem jego obecności. Do świata literackiego doszywa szczątki własnych wspomnień. Dlatego poezje zebrane w tomie Niższe studia posiadają stały punkt odniesienia, którym jest poezja Anny Janko. Ale niekiedy podmiot liryczny czuje się nieswojo w samym sobie: „Kto inny bowiem żyje we mnie za mnie/ moi życiem bardziej, niż ja sam” czy „Nie mów źle o człowieku,/ On podsłuchuje w tobie”. Człowiek z wiersza jest osobą, która nie boi się siebie samego i swojego własnego życia. Nie lęka się również świata, który go otacza. Jedyne, co go zastanawia, to ujawniający się niekiedy głos wewnętrzny, który jest wyrazicielem jego wątpliwości.

Można uznać, że wiersze Cisły reprezentują szczególny rodzaj metafizyki, metafizyki sumienia. Poeta buduje świat idealnego istnienia w wierszu „Tylopy, dźwiedzie i toperze”. Jest zwolennikiem optymizmu, kodyfikatorem codziennego wzruszenia, „profesorem” aksjologii, propagatorem szczęścia, a wreszcie kontynuatorem myśli zawartych w książce Colas Breugnon Romaina Rollanda. Tym samym zmienia perspektywę patrzenia na rzeczywistość (jak w wierszu „Ten stół tu nie stoi”).

Jego utwory stają się „cegiełkami wzruszenia”. Zbiór przypomną chwilkami cykl Liryków lozańskich Adama Mickiewicza. Nie tylko jednak jego budowa jest odniesieniem do tego tekstu, także charakter refleksyjny i autobiograficzny tych liryków. Poeta nie jest jednak romantykiem, lecz doskonałym czytelnikiem różnych tekstów kultury. Wspomniana przesłanka intertekstualna byłaby najlepszym tropem interpretacyjnym. Choć tych dróg czytania Cisło tworzy bardzo wiele, mnożąc je właściwie w nieskończoność.

W Lirykach lozańskich mamy bohatera półżywego i półmartwego, tak jest i u Cisły: „Żyjąc – umieram, umierając – osiągam żywot wieczny” lub „Pamiętam, że umarłem jutro/ lub za tysiąc lat temu”. Poeta rozumie tradycję literacką jako równoczesność wszystkich utworów literackich, które stają się czasowo i światopoglądowo równoprawne. Czas nie ma znaczenia. Najistotniejsze są zawsze aktualizowane przez nie wartości. W zmiennym świecie aksjologii, wartości zamknięte w tekście literackim, nie zostają utracone. Cisło pisze: „Oraz to, że chciałbym mieć/ tysiąc lat na ten wiersz –/ aby mógł się on stać doskonały jak płatek śniegu”. Poeta wielokrotnie podejmuje rozważania o szczęściu i nieszczęściu. Jego teza brzmi: nie ma nieszczęścia, jest tylko uczucie utraty szczęścia, które rodzi się w nas. Sami czynimy siebie pozbawionymi optymizmu.

Poetyckie rozważania Cisły bogate są w proste refleksje nad naturą pisania i czytania. Głównym ich założeniem jest autotematyzm, mówienie o poezji w poezji. Wiersz „Z notatnika poetyckiego” przypomina swoją budową modlitwę przedstawioną w punktach. Ta modlitwa może zostać nazwana wyznaniem wiary. Cisło ustala tu swój stosunek do siebie samego („powietrze jest napięte – ja też”). Jest to zapis jego relacji z Bogiem. Wspomina on sytuację ze swojego dzieciństwa („komunia”) i „Ojca”, który stał się organizatorem jego świata.

Jego poetycki notatnik można potraktować jako „tekst poboczny”. Jego życie „boli”. Nie jest ono równoznaczne z doświadczaniem świata. Jest ono tak ogromne, że nie mieści się w nim samym. Bohater liryczny skazany jest na przepełnienie bodźcami pochodzącymi z otaczającej rzeczywistości, dlatego decyduje się niekiedy na to, by schować się w wierszowanych, ułożonych i prostych formach lirycznych. Z nutą ironii, ze stoickim spokojem snuje opowieść o tym, co go fascynuje, jak w wierszu „I co jeszcze?”. Mówi o tym, co go przenika do cna, co go przekonuje bądź odpycha. „Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy” - pisał Cisło.

Wartości według niego nigdy nie są stałą, stanowią ruchomą cześć świata. Autor tekstu postrzega świat jako zbiór wielu nieprzystających do siebie projektów rzeczy. Jedyną stałością jest: „Rozziew, obcość i kontrast: oto jak się mamy w tym świecie dysharmonii, gdzie nam żyć kazano”. Podmiot liryczny, w wierszu „Aforyzmy z drugiego tysiąclecia”, które można potraktować jako zbiór krótkich myśli przedstawiających kwintesencję naszego, współczesnego świata, w swojej świadomości traci spójność świata.

Wizję rzeczywistości może stworzyć jedynie przez zaprzeczenie, czym nie jest lub czym nie może się stać. Świat jest zjawiskiem niekoherentnym. Bohater widzi w ten sposób świat i samego siebie. W wierszu „rekord zwany Bogiem” sam określa siebie jako różnicę (bycie „niczym” a bycie „światem”). Poeta porusza problem różniący się – rozróżniony. Jego „różnica”, w pewnym sensie odwołując się do „różni” Derridy, opiera się na innej percepcji, tego, że ktoś patrzy i tego, że ktoś jest obserwowany (jak ja widzę siebie i świat oraz jak inni postrzegają mnie osadzonego w świecie). Kolejne wiersze są tego potwierdzeniem, np. „Obudziłem się nierozegrany”. Bohater widzi siebie jako kogoś, wbrew pozorom, jednolitego, choć złożonego ze sprzecznych sfer. We wspominanym tekście mówi on o innym poziomie świata, o symulakrach rzeczywistości, o „świecie widmowym”, będącym iluzją.

Cisło nie postrzega tego świata jako groźnego. Jest twórcą otwierającym niedostępne na co dzień sposoby ujmowania rzeczywistości. W wielu małych, nieznaczących rzeczach dostrzega on zapomniane, czy wręcz odroczone piękno i ukazuje nam je właśnie w momencie ponownej lektury.

Maciej Cisło „Niższe studia”, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2014, str. 122

Anna Łozowska-Patynowska

-----------------------------------

*Aleksander Nawarecki, Czarny karnawał. „Uwagi śmierci niechybnej” księdza Baki – poetyka tekstu i paradoksy recepcji, Wrocław 1991.

 

 

Przeczytaj też w „porcie literackim” naszego portalu recenzję książki M. Cisły Błędnik (2012) autorstwa Wandy Skalskiej