Zbigniew Wilczyński „Wierzchołek cienia”, Oddział Łódzki Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Literatów, Łódź 2014, str. 138

Category: port literacki Created: Tuesday, 23 September 2014 Published: Tuesday, 23 September 2014 Print Email


Agnieszka Narloch

WIERZCHOŁEK CIENIA

Wierzchołek cienia zawiera siedem opowiadań Zbigniewa Wilczyńskiego. W pierwszym z nich pisarz nakreślił dość fatalistyczną wizję przebiegu kariery literackiej. W „Normalnym kursie” za przykład posłużył mu 23-letni Sienkiewicz, który po roku oczekiwania na Autostradzie wsiadł w Samochód alias autobus przegubowy. W ciągu kolejnych lat zmieniał go jeszcze dwukrotnie, żeby na koniec nie przeszkadzać sobie „[…] w konsumowaniu dorobku przeszłości” (s. 12).

W tomie znajdziemy dwie prozatorskie perły, jak opowiadanie „Fala 602”. Wojna została w nim nakreślona z perspektywy młodych mężczyzn, którzy zmagali się z kolejnymi przeciwnościami losu – rannym porucznikiem Stanisławskim i nieudolnym kapralem Wachowiczem. Szczególnie humorystyczny jest fragment tekstu, w którym opieszali kanonierzy Woroniecki i Sierpiński założyli jedynie dwie z dziewięciu zadeklarowanych min. Co więcej językowa finezja Wilczyńskiego dochodzi tu z ust Sierpińskiego: „Jak się znam na robieniu dzieci, najdalej za godzinę nadziejemy się na tamtych i grzecznie powędrujemy do niewoli. Albo Wachowicz zrobi z siebie bohatera i da nas wystrzelać. Czy tak, czy tak – wojna finita” (s. 24).

Równie kunsztownym tekstem jest „Zmyślony”, który „[p]o prostu miał pysk jak stare krzywe kowadło – i większość ludzi po spojrzeniu na jego machę stawała się wroga, odpychająca, często przestraszona” (s. 98). Na swoje uzależnienie od denaturatu ››zarabiał‹‹ sprzedając wykradzione z cmentarza wiązanki kwiatów. Skrajne emocje u czytelnika wywołuje opis sytuacji, w której nałóg Zmyślonego zwyciężył nad wyrządzoną mu krzywdą fizyczną.

Z kolei fabuła „Bezwładności” rozgrywa się w czasie, kiedy „[n]iedawno skończył się stan wojenny, ludzie chodzili smutni i jednocześnie nerwowi, dowcip i humor traktowali jak niewczesną wesołość, a w wolnych chwilach z troską wpatrywali się w wynędzniałe portfele i jeszcze nędzniejsze kartki” (s. 50). Suto zakrapiana impreza miała dla jego protagonistów brzemienne skutki. Zwłaszcza, że narrator opowiadania inaczej postrzegał po alkoholu towarzyszące im kobiety – u Janki dopatrzył się inteligencji, natomiast u Krysi niewinności. Jak skonstatował, ta „[m]etamorfoza […] była tak całkowita i biegunowa, że wręcz niemożliwa, nierealna” (s. 65).

Bohater kolejnego opowiadania miał specyficzną manię udeptywania nowej „Ścieżki” do latarni. Grobliński przeżył nawet chwilę prawdziwego szczęścia, kiedy zobaczył na niej pierwszego obcego człowieka. Kupił też sól, choć „[z]ima nie chciała puścić. On też nie” (s. 79). Wilczyński opisał inną manię w „Akordzie dla Adama”, gdzie mężczyzna w średnim wieku wpadł w pośpiech i zaczął ograniczać spotkania towarzyskie, także te z Małgorzatą. Ponadto przestał prasować koszule, ścielić łóżko i sprzątać mieszkanie. Z dzieciństwa dokładnie zapamiętał wujka, który stał na krześle i trzymał zwisający z sufitu sznur. Teraz to on musiał odkryć, dla jakiej ważnej próby skończył się dla niego czas. Zbiór wieńczy „Wierzchołek cienia”, w którym Renata wraz z mężem odwiedziła miejsca z ich wspólnych wspomnień. On nie zdobył się na protest, choć „[ś]cieżka, którą szliśmy, musiała zaprowadzić nas do jedynego końca, znanego mi aż do bólu” (s. 94).

„Spotkanie numer jeden” – tak została zatytułowana dyskusja Wilczyńskiego z czytelnikami, jaka odbyła się w 2006 roku na forum BiblioNETki.pl. Ciekawe są tu poglądy pisarza na temat łódzkiego półświatka, jak również jego wyznanie o pokonanym nałogu alkoholowym. Idea zamieszczenia tej rozmowy w tomie ma swój sens, ponieważ systematyzuje ona niejasności wynikające z zaprezentowanej w nim prozy. Jej tematyka jest bowiem bardzo rozpięta w czasie – od wojny, poprzez komunizm, aż po współczesność. Już sama okładka książki jest myląca, ponieważ przywodzi na myśl raczej podręcznik do psychologii aniżeli zbiór opowiadań. Wbrew pozorom to nie psychologizm gra tu pierwsze skrzypce, a raczej realizm w portretowaniu człowieka jako całości. Niestety, pomimo obiecującej oprawy i noty Grzegorza Bazylaka jest to jednostajna proza, a tym samym nie wychodzi ona poza wyżyny tytułowego wierzchołka i nie pobudza do głębszych refleksji.

Zbigniew Wilczyński „Wierzchołek cienia”, Oddział Łódzki Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Literatów, Łódź 2014, str. 138

Agnieszka Narloch