Robert Adam Jęczeń "Liryki", nakład własny, Lublin 2006, str. 48

Категория: port literacki Опубликовано: 05.03.2010


Wanda Skalska

Okrężną drogą, bo przez redakcję łobeskiego „Łabuzia”, dotarły „Liryki” Roberta Adama Jęczenia. Lekturę, jak to zwykle, zaczęłam od obejrzenia tomiku. I zaraz przykuła uwagę intrygująca nota na IV stronie okładki, gdzie autor z upodobaniem roztacza przed czytelnikiem pawie pióra. Napisał dwie prace magisterskie: „Habitat człowieka współczesnego” i „Obraz kobiety w twórczości Stanisława Lema” - obie na UMCS w Lublinie: pierwszą w Zakładzie Filozofii Kultury, drugą w Zakładzie Literatury Współczesnej. Najczęściej czyta książki (Eliade, Howard, Musil, Pielewin, Byron itd.), słucha art rocka i rocka progresywnego (Uriah Heep, Genesis, Yes, Led Zeppelin itd.). W muzyce, jak podtrzymuje, szuka inspiracji do tworzenia wierszy. Czasem sam komponuje na fortepianie. Był reaktorem naczelnym „Paradygmatu Podziemnej Wyobraźni” oraz „Światłocieni”. Obecnie rolnik i doktorant na filozofii UMCS. Kocha piękno i życie, uwielbia kobiety, w człowieku nade wszystko ceni duchowość.
Zatem doinformowani rzetelnie, gdy o biografię i upodobania idzie, przyjrzyjmy się samym wierszom.
Zbiorek, opatrzony mottem z Juliusza Słowackiego („Pieśń na Nilu”) zawiera trzydzieści dwa utwory. Bardzo nierówne poetycko, rozchwiane wewnętrznie, w dużej mierze oparte na rymowanej strofice. Często przybierają kształt piosenki lub pieśni – z dominantą nut nostalgicznych. W zasadzie to poetyka sztambuchowa. Bezradna, językowo i myślowo nieodkrywcza. Jak choćby w tekście „Rezygnacja”, gdzie czytamy:

Tak, zabić miłość, bo sama nie umrze,
zakończyć to, co dobrego nie niesie.
Zabiję ją i nadzieję w mig ujrzę
na koniec męki, co jej nikt nie zniesie.

Aż dziw, że napisał to współczesny dwudziestoparolatek! Nawet przy umowności pewnej konwencji czujemy zakłopotanie. Bo to strefy czytelniczych zwątpień i zniechęceń.
Raz jeden, przy jednym jedynym wersie coś we mnie zadrgało. Przy świeżej linijce Zgryzłem orzech snu.
I Nagle/ zawiśliśmy na odrębnych/ bezdennych słupach telegraficznych martwego przekazu.  Pstryk, mój ekran pojmowania zgasł. Tylko komunikat po nim się pęta „No signal”.



Latarnia morska 2 (10) 2008