Andrzej Bohdanowicz "Integrująca rola miłości w małżeństwie. Studium na podstawie myśli fenomenologicznej Dietricha von Hildebranda", Wydawnictwo Naukowe UAM w Poznaniu, Poznań 2007, str. 256
Wanda Skalska
W dobie relatywizmu wartości, gdy miłość bywa traktowana instrumentalnie lub kojarzona wyłącznie z cielesnością - czego liczne ślady widać też w rodzimej literaturze współczesnej - niżej przedstawiona książka okaże się czymś, co przywróci zagubionym i wątpiącym odpowiednie proporcje rzeczy. I pozwoli mocniej uwierzyć w siłę duchową emocjonalnych związków. A także daje szansę uporządkowania rozchwianych relacji między psyche a somą, między sacrum a profanum.
„Integrująca rola miłości w małżeństwie. Studium na podstawie myśli fenomenologicznej Dietricha von Hildebranda” - tak brzmi tytuł. Kto zacz ten Hildebrand? To postać powszechnie mało znana. Urodzony w 1889 r. we Florencji filozof, w kręgu przyjaciół zwany doctor amoris... Bo miłość właśnie stała się głównym przedmiotem jego zainteresowania.
Filozof, fenomenolog. A pamiętajmy, że odważył się być fenomenologiem w czasach przedsoborowego dyktatu filozofii tomistycznej. Fenomenologia jest dla Hildebranda nie systemem, lecz metodą ejdetycznego poznania przedmiotu. Taką metodę stosuje się wówczas, gdy poznający chce dotrzeć do istoty przedmiotu przez intuicyjny z nim kontakt. Sam Hildebrand stanowczo odróżnia swoją fenomenologię od idealizmu transcendentnego Husserla, zaznaczając w swoich pismach: „Fenomenologia stoi w wyraźnej, radykalnej opozycji do jakiegokolwiek idealizmu. Wykazuje najbardziej otwarty obiektywizm i realizm”.
Lecz zostawmy z boku roztrząsania terminologiczne i zajmijmy się książką A. Bohdanowicza, w której autor zechciał przybliżyć ideę miłości małżeńskiej D. von Hildebranda.
Podkreśla Hildebrand, że miłość ma niepowtarzalne znaczenie i szczególną wartość, której nie powinno się sprowadzać do funkcji prokreacyjnej (np. św. Augustyn, zwany prekursorem kościelnego pesymizmu, widział płciowość jako coś zwierzęcego). Integrująca rola miłości w małżeństwie przejawia się najpierw w tym, iż miłość małżeńska staje się fundamentem zjednoczenia wymiaru zmysłowego z duchowym. Zaś seksualność w relacjach małżeńskich urasta do tak wysokiej rangi, iż mówi się o niej, że staje się językiem miłości. Miłość przestaje być środkiem do celu, jest czymś, czego się pragnie dla niej samej i dobrowolnie ofiarowuje. Zaś wspólnota miłości jest jednym z najgłębszych źródeł małżeńskiej jedności i ludzkiego szczęścia. Bo miłość z samej swej istoty pragnie nieskończoności i wieczności.
Wedle Hildebranda człowiek prawdziwe zakochany chce związać się z osobą, którą kocha na zawsze, a małżeństwo mu to umożliwia. Miłość jest najważniejsza w życiu każdego człowieka, do tego stopnia, iż dopiero gdy jesteśmy kochani, czujemy, że żyjemy. Lecz bez bezwarunkowego oddania się w miłości - zdradzamy sami siebie.
Jak powiada w recenzji ks. prof. dr hab. Stanisław Urbański „Hildebrandowska wizja miłości i małżeństwa, przedstawionego jako najwznioślejsza komunia typu Ja - Ty, wydaje się być pożądanym modelem dla zagubionych chrześcijan XXI wieku, szukających wskazówek jak żyć”.
Właśnie dużą zasługą A. Bohdanowicza jest przybliżenie poglądów Hildebranda czytelnikowi. Bo same dzieła tego filozofa i teologa operują językiem raczej zawiłym i trochę zdrewniałym. Zaś Bohdanowicz - porządkując i analizując poglądy Hildebranda - wykłada rzeczy klarownie, językiem przystępnym nawet dla tych, którzy o filozofię ocierają się rzadko. Jak się zdaje, komplanarne (a może trafniej powiedzieć: wielopłaszczyznowe) przybliżenie tajemnicy miłości - tak, jak ją pojmował Hildebrand, lecz w odświeżającym spojrzeniu Bohdanowicza - może mieć i ma znaczenie nie tylko dla moralistyki.
Bo - jak powiada w swojej pierwszej encyklice (z 1979 r.) Redemptor hominis Jan Paweł II - "Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa".
Latarnia Morska 2 (10) 2008