Janusz Ryszkowski "Stacja przedostatnia", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2014, str. 48

Category: port literacki Created: Wednesday, 24 September 2014 Published: Wednesday, 24 September 2014 Print Email


Agnieszka Kołwzan

HOMO VIATOR

„Chętnie jeszcze poboksuję się z życiem/ Nie rzucajcie jeszcze ręcznika między liny/ choć nieźle krwawię…” – tym stanowczym stwierdzeniem rozpoczyna swój najnowszy zbiór poetycki, Stacja przedostatnia, Janusz Ryszkowski (Biblioteka „Toposu”, Sopot 2014). Dwukrotnie powtórzona w inicjującym tom wierszu *** (Brnę w śniegu po pas, choć to koniec czerwca) partykuła „jeszcze” odciska piętno na kolejnych utworach, pokazując, gdzie znajduje się ich podmiot liryczny.

A stoi on dokładnie na „stacji przedostatniej” – czyli w miejscu, z którego widzi się nie tylko całą przebytą dotąd trasę, ale i cel wędrówki. Jeszcze w drodze, choć nie u kresu. Tym samym staje się on ucieleśnieniem toposu „homo viator” – średniowiecznego symbolu doli człowieczej.

Metaforyczne jego rozwinięcie stanowią wszystkie kolejne wiersze zbioru. W sporej ich części podmiot liryczny „ogląda się za siebie”, patrzy wstecz, przywołuje wspomnienia z odległej przeszłości. W wierszu 191?–19?? wskrzesza swoje dzieciństwo, przywołując postać dobrodusznego „Starego woźnego z podstawówki”, który „Naciskał dzwonek tak/ Aby ostatnia lekcja/ Kończyła się wcześniej/ Za to prawdziwe życie/ Trwało dłużej”. Dzięki poczciwości staruszka, którego roku urodzin ani śmierci podmiot liryczny nie jest w stanie określić (stąd zapewne te znaki zapytania w tytule utworu), uczniowie zyskiwali odrobinę więcej czasu na naukę prawdziwego życia.

W galerii wspominanych osób znajduje się również najbliższa rodzina. W wierszu Odwiedziny, lato 1951 podmiot liryczny odtwarza moment, w którym jego matka odwiedza swoją matkę w szpitalu: „Mama mnie nie poznaje/ Zapytała moja mama/ W separatce”. Po wielu latach mężczyzna doznaje swoistego déjà vu, przychodzi mu bowiem pielęgnować w chorobie swoją matkę, co wyznaje w wierszu Odwiedziny, zima 2011 (stanowiącym dyptyk z poprzednim): „Za mamę od kilku dni/ Oddycha technika/ Dlatego nie wiem/ Gdzie naprawdę jest”. Historia zatacza koło.

Do przeszłości powraca także poprzez miejsca. W utworze Stacja Opalenica wyznaje: „Wdrapywałem się na wysoki nasyp/ Spodziewając się/ Bóg wie czego”. Jednak widok dawnych terenów nie wnosi do jego życia niczego nowego, raczej podkreśla bezpowrotną przemijalność: „Na torowisku/ Którego przez roztargnienie/ Nie rozebrano/ Rosły już krzaki […] Na pordzewiałym kolejowym znaku/ Ktoś napisał/ AMEN”. Amen, słowo w chrześcijaństwie oznaczające „tak jest” i „niech tak się stanie”, staje się tu symbolem odchodzącego w niebyt świata, do którego powrotu być nie może.

Znajdując się na „stacji przedostatniej” podmiot liryczny widzi też cel, czy inaczej, kres swej podróży. Ma świadomość nieuchronności jego nadejścia. Dlatego część wypowiedzi lirycznych poświęcona zostaje ewokacji przyszłości. Życie pośmiertne opisuje wcielając się w umarłego. W wierszu Jestem chwastem zwraca się jako nieboszczyk do odwiedzającej jego grób ukochanej: „Kiedy plewisz chwasty, karmione moim ciałem/ To tak, jakbyś niszczyła to, co było złe we mnie”. Dostrzega analogię między wyrywaniem zielska a oczyszczaniem duszy, co w luźny sposób nawiązuje do wizji chrześcijańskiego czyśćca, z którego dusza może się dostać również za sprawą modlitw żyjących do nieba.

W podobny sposób przemawia podmiot liryczny w utworze Wyrzut. Tu także przybrawszy postać zmarłego mówi do krzątającej się wokół jego grobu kobiety: „Będę szczery: wpieprza mnie ten facet,/ Często przychodzi pożyczać grabie,/ jakby nie mógł kupić swoich./ Zabiera ci tylko czas/ A ty przecież masz/ kwiatki do podlania/ i ciągle mnie”. Upomina bliską osobę, pragnie, by na cmentarzu nic jej nie rozpraszało, by swój czas poświęciła tylko mu, choć tak naprawdę jego szorstkie i wręcz brutalne słowa świadczą o tym, że rozpaczliwie chce być pamiętany.

A co tak naprawdę zostanie po człowieku, którego świeczka już się wypaliła? „Zostanie po nas/ I po naszym świecie/ PESEL, NIP, kilka mejli/ I zapalona świeczka w necie” (*** Zostanie po nas…). Pesymistyczna wizja, krańcowo przeciwstawna do horacjańskiego „Non omnis moriar”, ukazuje anonimowość śmierci jako cechę współczesną. Po człowieku zostanie tylko urzędowo nadany numer, przyporządkowany ciąg bezdusznych cyfr, nadal funkcjonująca poczta internetowa i… wirtualna świeczka. Można dostrzec tu zbieżność z wymową wiersza Wisławy Szymborskiej Pisanie życiorysu: „Bez względu na długość życia/ życiorys powinien być krótki. […] Raczej cena niż wartość/ i tytuł niż treść./ Raczej już numer butów, niż dokąd on idzie/ ten za kogo uchodzisz”.

Podmiot liryczny wierszy Janusza Ryszkowskiego przebył już sporą część drogi, z perspektywy czasu obserwował nie tylko swoje zmiany, ale i przewartościowania, którymi karmi się współczesna rzeczywistość, szczególnie przejście od pojmowania człowieka jako istoty myślącej i czującej do postrzegania go jako bezosobowego produktu. Nie tylko miniony „ja” odszedłem w niebyt, ze mną skończył się dawny świat – zdaje się mówić podmiot liryczny.

Stacja przedostatnia Janusza Ryszkowskiego to pełen głębokich przemyśleń nad kondycją współczesnego człowieka zbiór wierszy, w którym prosta, choć niepozbawiona środków artystycznego wyrazu, forma nie przesłania treści. Osobistym, często autobiograficznym wątkom przydaje autor uniwersalnych, ogólnoludzkich znaczeń. Zanurzony w przeszłości zmierza ku nieznanemu…

Janusz Ryszkowski "Stacja przedostatnia", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2014, str. 48

Agnieszka Kołwzan

 

 

Przeczytaj też opowiadanie J. Ryszkowskiego "Wieczna eksmisja" w dziale "proza" naszego portalu