Anna Janko "Dziewczyna z zapałkami", Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2007, str. 264.

Категория: port literacki Опубликовано: 16.02.2010


Wanda Skalska

Debiutancka powieść poetki Anny Janko. Dobra książka i trochę niedobra zarazem. Dobra, bo świeżą, wycyzelowaną, chwilami nawet wykwintną polszczyzną napisana. Co we współczesnej dobie niechlujstwa językowego jest niezmiernie rzadkie. Trochę niedobra, bo powstała z „naczytania” i przez to nieco sztuczna. Bo w ogromnej mierze to literatura żywiąca się literaturą.
Oto na kartach tej powieści razem z bohaterką Hanią doświadczamy kryzysu małżeńskiego. Hania, osóbka spod klosza, wykształcona i bardzo wrażliwa, przedwcześnie wiąże się z osobnikiem stanowczo mniej wrażliwym i mniej emocjonalnie dojrzałym. A na pewno mniej dojrzałym duchowo.
Oboje mają określone wyobrażenia o świecie i ambicje. Jednak te wyobrażenia, ambicje i oczekiwania u obojga są różne, czasami wręcz przeciwstawne. Wkrótce pryska młodzieńcza fascynacja sobą (pomylona z miłością?), a miejsce niedoczekanego głębszego uczucia zajmuje siermiężna rzeczywistość. On, Paw (czyli Paweł) porzuca dla pieniędzy rozkręcony doktorat, ona (pisząca wiersze) rodzi i wychowuje dzieci, coraz bardziej od męża się oddala, wreszcie o krok jest od alkoholizmu...
Znacie to? Znacie. No to poczytajcie.
Cała książka (bo wedle reguł gatunku trudno rzecz jednoznacznie określić powieścią) jest w zasadzie zapisem rozpadu związku. Zapisem czasami wzniosłym, czasami bolesnym. I nadzwyczaj gęsto inkrustowanym dygresjami oraz cytacjami, które z zamierzenia (?) mają podkreślić doniosłość rozterek. Narratorka (sama Hania jest narratorką, a ta z kolei autorką tej prozy i być może odwrotnie) co rusz odwołuje się a to do Kierkegaarda, a to do Heideggera, a to do Gombrowicza, a to do Sylwii Plath. Czy Paw jest dla Hani tym, czym był brzydki Ted Hughes dla S. Plath? Niektóre aluzje i sugestie paraliterackie są u A. Janko zawoalowane, a niektóre odzywają się natrętnie, jak przy echolalii.
Książka przyniesie też satysfakcję tropicielom wątków kołobrzeskich w literaturze. Autorka w swej biografii ma kilkuletni epizod z Kołobrzegiem związany. I trochę z tego przeniknęło między strony tej prozy.
W sumie ten miejscami nieco przeintelektualizowany diariusz ma swój urok i gdy poddamy się rytmowi płynących akapitów, lektura wciągnie nas niczym wir.
Poza tym, cóż, książka ma wszelkie atrybuty ważne dla zaistnienia w świecie komercji: pewną gładkość (niezawiły, przyjazny język), wdzięk narracji oraz nośny populistycznie temat (czyli to, o czym miliony kobiet na całym świecie lubią czytać). Na mój nos murowany hit – również potencjalny w kilku językach obcych.


Latarnia Morska 4 (8) 2007 / 1 (9) 2008