Hanna Dikta "Stop-klatka", Wydawnictwo ZESZYTY POETYCKIE, Gniezno 2012, str. 40

Kategoria: port literacki Utworzono: poniedziałek, 06 sierpień 2012 Opublikowano: poniedziałek, 06 sierpień 2012


Hanna Dikta
- (rocznik 1977) ur. w Tarnowskich Górach. Absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego oraz historii Uniwersytetu Opolskiego. Pracuje w Piekarach Śląskich jako nauczycielka języka polskiego. Poetka. Laureatka licznych ogólnopolskich konkursów, w tym ostatnio OKP im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej (Świdwin 2010), OKP im. Cypriana K. Norwida (Pruszków 2011) i OKP im. Zbigniewa Herberta (Toruń 2011). Swoje utwory publikowała m. in. w "Odrze", "Toposie", "Arkadii", "Migotaniach, przejaśnieniach" i "Pograniczach". Niedawno ukazał się jej debiutancki zbiór Stop-klatka, opublikowany przez Zeszyty Poetyckie - opatrzony posłowiem Dawida Junga.

Ciekawa historia z Hanną Diktą. To jedna z niewielu poetek (i poetów), którą udział w licznych konkursach poetyckich nie zmanierował. Mówię tu o zjawisku konkursomanii, nadgorliwym udziale w turniejowych potyczkach - stającym się celem samym w sobie. Tacy "zawodowi" konkursowicze na ogół z upływem lat zaczynają gonić w piętkę, "drewnieją", wreszcie znikają w okołopoetyckim niebycie. U Hanny Dikty przeciwnie - konsekwentnie szlifowała warsztat, macerowała język, dodawała "ciężaru" artystycznego strofom, by wreszcie doczekać wielce udanego debiutu w postaci Stop-klatki.

Szczupły objętościowo tomik (liczący 33 utwory) przykuwa uwagę bogatą materią poetycką, językiem niesztucznym i obrazowaniem opartym nie na ogólnikach czy kliszach zużytych, lecz na konkretach samodzielnie wypracowanych. Mam tu na myśli szczegóły, często decydujące o jakości strof, o sposobie podejścia do mowy wysokiej, która wysoka być nie musi przez ton i "odświętność" artykulacji.
Naturalnie język jest ważnym elementem każdego poezjowania, każdej twórczości - to wyróżnik: wszak on dookreśla i buduje mikroświaty, nazywa rzeczy, opisuje stany emocjonalne, wreszcie wznosi w rejony duchowe. Jednak język dla samego języka jest co najwyżej tylko piękną grą wirującej piany - jeśli nie służy sprawom istotnym naszej egzystencji. A u poetki z Tarnowskich Gór służy.
Bowiem Hanna Dikta "porwała się" na Thanatosa i Erosa - i to nie z pozycji obserwatorki, a spolegliwej uczestniczki zdarzeń. Wyrażając się precyzyjniej: osią tematyczną zbiorku są niełatwe relacje z nieżyjącą matką, cień jej śmierci na życiu podmiotu lirycznego, a także uczuciowe uwikłania tegoż.
Stop-klatka? Pojęcie znane z techniki filmowej. Zatrzymane w kadrze. Migawka. Utrwalony fragment. Tak to dzieje się (i tłumaczy) w tomiku H. Dikty. Obcujemy z reminiscencjami, trudnymi do usidłania chwilami - trudnymi przez ich ulotność, mgławicowość, niepewność. A cały tomik jest werbalnie spójny, utwory w nim pomieszczone zahaczają o siebie motywami, dopełniają się - niczym nurty dopływów jednej dużej rzeki.

Podmiot liryczny (alter ego poetki) ma naturę skomplikowaną, nieufną wobec ofert doczesnego świata. Jeśli zatem prowadzona ścieżka strof wiedzie nas, odbiorców, ku dziedzinom niechętnie odwiedzanym (bo kto z młodych twórców serio traktuje śmierć; raczej dekoracja to u nich, figura nieostra), jeśli przeważa nuta sceptyczna, nostalgiczna lub wręcz smutna - nie przekreśla tu swoistej swoistej intymności zwierzeń.
 Ta poezja - dzięki "prostemu" mówieniu o rzeczach ostatecznych, zyskuje walor uniwersalny. Wymiar uniwersalny spoza rewirów marketingu plastikowych dawców porad "co, jak, kiedy i dlaczego".

Reasumując: warto zwrócić uwagę na ten debiut. Bo wiele obiecuje - niebanalnym językiem, namysłem, świeżą refleksją i świadomą rezygnacją z panoszącej się w najmłodszej współczesnej poezji pustej "nowomowy". A napięcie liryczne jej strof cechuje rzadko dziś spotykany autentyzm.
Wiem, że chwalenie debiutów jest niebezpieczne. Lecz tu mamy do czynienia z poetką, mimo młodego wieku, dojrzałą. I nie sądzę, by powyższa opinia przewróciła jej w głowie.

Trudno też powiedzieć jaka droga H. Diktę czeka. Co nam w przyszłości twórczyni zaproponuje. W każdym razie z ciekawością będę wyglądała tomiku drugiego, a w przyszłości i następnych. Wtedy okaże się czym w istocie ewokują rozbudzone dziś Stop-klatką czytelnicze nadzieje.

Hanna Dikta "Stop-klatka", Wydawnictwo ZESZYTY POETYCKIE, Gniezno 2012, str. 40

Wanda Skalska

 

Przeczytaj też wiersze H. Dikty na naszym portalu (dział "poezja"), z których dwa weszły do debiutanckiego tomu