Na moje urodziny, Przestroga, Skarga wolności

Kategoria: poezja Opublikowano: wtorek, 15 wrzesień 2015

Joseph Eichendorff


NA MOJE URODZINY

1850

 

Kiedy świt rozjaśniał ogród

I napływał falą ciepła,

Wiosna stała nad gałązką,

By wyrosła aż do nieba.

 

Jak błyszczały młode liście

W ten poranka piękny czas!

Dookoła kwiatów kiście,

Śpiewem się zanosił ptak.

 

Już południe, liście zwiędły,

I w gałęziach umilkł śpiew,

Burze szły i odchodziły,

Niemo stały rzędy drzew.

 

Wnet wieczorne zbledną zorze,

Kwiat opada, milkną pieśni,

A ja szumię i się modlę

Razem z drzewem: Bogu dzięki!

 

Przełożył Andrzej Lam

 

Podczas uroczystości zorganizowanej przez Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa w Łubowicach 19 lipca br. rosnący w rodzinnym parku 300-letni dąb został nazwany imieniem poety. Obok umieszczono tablicę z wierszem Na moje urodziny w języku niemieckim i polskim. Własne życie biegnie tu równolegle do życia drzewa. Prowadząca wręcz do utożsamienia, obecna w najlepszych wierszach Eichendorffa empatia w stosunku do przyrody sprawiła, że ruchy ekologiczne uznały go za swojego patrona. Komu nie brzmi w uszach pieśń Schumanna Noc księżycowa: „Es war, als hätt' der Himmel die Erde still geküßt...“ (Tak było, jakby niebo ziemię całowało...)?

Świadectwo ślubu rodziców poety w pruskich wówczas Łubowicach zostało sporządzone w języku polskim. On sam władał biegle polszczyzną śląską. Warto wspomnieć, że podobnie jak Kochanowski, napisał po śmierci półtorarocznej córeczki Anny cykl wierszy-trenów. Drzewo Kochanowskiego, czarnoleska lipa, mogłaby jeszcze żyć, ale nie dotrwała do naszych czasów. W miejscu, gdzie rosła, posadowiono symboliczny sarkofag Urszulki.

Iwaszkiewicz miał swoją ulubioną sosnę-strażniczkę. Pisał w późnym wierszu: „Pogrzeb mnie, ratuj, daj swoje korony, bym także był Uranią, nicością i sosną”.

Lipa, dąb, sosna... Ilu jeszcze poetów, ile gatunków? Ileż myśmy wam winni, o domowe drzewa!

A. L.




PRZESTROGA


Dość majstrowania światową historią!

Te gwiazdy, co przez wszystkie czasy świecą,

Wy chcecie stłumić swą zuchwałą ręką,

By każdy własnym światłem błyszczał odtąd.

 

Lecz niewstrzymanie chodzą szale wagi

I z wież wołają dzwony same z siebie,

Stara wskazówka nie spyta o zdanie,

Godzinę sądu wam wskaże płomieniem.

 

O ciche dreszcze, milczenie cudowne,

Gdy tajnie szepcąc kołyszą się lasy

I niczym duchy bledną doliny uśpione,

 

A w burzach nad szczytami gór strzelistych

Historię świata pisze Pan błyskawicami –

Bo Jego, a nie wasze są górne zamysły.

 

Joseph Eichendorff

Przełożył Andrzej Lam



portal LM, wrzesień 2015





SKARGA WOLNOŚCI

(1849)

 

Biada, kraju, coś mnie spętał:

Gdy do ciebie ufnie biegłam,

Mnie w głupocie nie rozpoznał;

 

Gdzie z rumowisk duchy blade

Ślepią: duma i nienawiść,

Bracia tłuką się nawzajem.

 

Od tegoście się odwrócili,

Co mnie posłał litościwy:

Honor wasz się w hańbę zmieni.

 

Kto chce sztandar mój rozwinąć,

Musi z diabłem w szranki stanąć,

Który wie, jak pętlę ścisnąć.

 

Kto tak śmiały, by mnie bronić,

Ten niech śmierci się nie boi,

By w królestwie stanąć moim.

 

Ty nie kochaj, w bok zerkając,

Bo młodością jestem samą

I wszech ludów cnotą stałą.

 

Jam rozkoszą wysokości,

Gdzie się oddech temu zmąci,

Kto w głębinę patrzeć skłonny.

 

Płomień, co wysoko strzela,

Który gniewnie, co murszeje,

Chwyta, pali i spopiela.

 

Tam był w górze las potężny,

Pień przy pniu stał niebosiężny,

Dom zielony dla mnie święty.

 

Biada, dębów silnych kraju!

Bratnia zwada, jak śmierć blada,

Z siekierą się morderczo skrada.

 

W dniach idących, pustych, martwych

Będą tylko sagi żalne

O niemieckim lesie gwarzyć.

 

przełożył Andrzej Lam

 

 

Joseph Eichendorff (ur. 1788 w Łubowicach koło Raciborza, zm. 1857 w Nysie) - romantyk o światowej sławie, poeta przyrody, miłości i mistycznych uniesień, przeżył w Berlinie i Dreźnie głęboko rewolucję marcową 1848 roku, manifestacje brutalnie tłumione przez policję i wojsko. Zareagował na nie cyklem poetyckich diatryb, do których należy m. in. wiersz „Skarga wolności” (za życia poety niedrukowany). Przerażony zarówno gwałtownością wystąpień rewolucyjnych, jak tępotą obrońców starego porządku, apelował o niezatracenie w bratobójczym zwarciu klejnotu najcenniejszego, czyli wolności – niepodległego ducha, odziedziczonych po przodkach ideałów i uczciwej pracy, niezależnie od społecznego statusu.


portal LM, grudzień 2015