Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ

„Świdwin przypomniany” Teresy Tomsi

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 20 październik 2018

Leszek Żuliński

PIĘKNE OJCZYZNY POETYCKIE

Dla nas, którzy zaczęliśmy pisać już 40-50 lat temu, Świdwin był ważnym miejscem literackim. Ja byłem tam kilka razy i do dzisiaj mam jak najlepsze wspomnienia z tamtych posiadów literackich. Dla naszego środowiska sporą rolę odgrywał i nadal odgrywa organizowany tam od blisko półwiecza coroczny Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej. Ważny konkurs! Ale w ogóle wydaje się, że w tym mieście kultura jest czymś ważnym.

To tyle tytułem wstępu. Teraz już tylko skupię się na ledwo co wydanej książce Teresy Tomsi pt. Świdwin przypomniany. I to jest zupełnie inna historia niż moje wspomnienia. Bowiem Tomsia od roku 1954 zamieszkała w Świdwinie i to było jej miasto aż do roku 1981. A więc 27 lat. To w końcu spora część naszego życia. Jeśli potem zmieniamy miasto, to i tak powracamy do swojej kolebki. Ja doznałem podobnej emigracji i do swojego miasta rodzinnego co jakiś czas tam fruwam jak ptak do gniazda. A mój ojciec co jakiś czas rozwijał na dywanie mapę Lwowa i palcem jeździł po bliskich mu uliczkach. Tak!, „syndrom gniazda” to coś „wszczepionego pod skórę”.

Czytaj więcej: „Świdwin przypomniany” Teresy Tomsi

Notatki na marginesach (14)

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: wtorek, 16 październik 2018

Bartosz Suwiński

KOTLINA. PAŹDZIERNIK

W lesie sucho. Sosny wybijają się ponad sklepienie. Ostatnie, przejrzałe jeżyny. Dzięcioł opukuje korę, dźwięk niesie się daleko za karmnik. Z grzybów – tylko trujące. Liście karminowe, imbirowe z pomarańczowymi końcami, strzępy światła na wylocie. Słońce operuje intensywnie, wiatr przewraca doniczki. Wiewiórka znika, kita omiata chwilę z kurzu. Świerk srebrny niewzruszony. Sosna traci szyszki. Buk brązowieje od szczytu. Wierzba rozpościera frędzle w podmuchach. Młody miłorząb i cyprys Norwid. Uliczki puste, kamienice wbite w grunt, romskie dzieci kłócą się o cukierki. Liści z każdym dniem przybywa, ich żyłki i struktury nabrzmiewają jesienią. Jabłka pachną w piwnicy, dominują nad wilgocią. Z pieca trzeba wymieść popiół. Gołębie na dachach. Bardzo krótkie zdania i bardzo ich mało. Wieczorem koniecznie alkohol. Wódka: „lubię się zaszywać, lubię nadużywać / szukam wciąż okazji / i je mam”. Przed spaniem tytoń. Javornik nocą, w cieniu góry.

Czytaj więcej: Notatki na marginesach (14)

„Pomerania” październikowa

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: poniedziałek, 15 październik 2018

Październikowe wydanie kaszubskiego miesięcznika społeczno-kulturalnego „Pomerania” (nr 10 [524] 2018), liczy 68 stron. Jak zwykle wewnątrz numeru znajdziemy osobno paginowaną wszywkę dodatku edukacyjnego „Najô Ùczba” (nr 8/120). A numer otwiera artykuł Bogdana Wiśniewskiego „Kociewiacy przyjechali na Plachandry”.
Co dalej w październikowej „Pomeranii”? Między innymi:

Stanisław Janke: „To nie może być koniec etnofilologii kaszubskiej!” (‘Nasze sprawy’);

Mirosława Borzyszkowska-Szewczyk: „Gra nieoczywistościami. Czesząc myśli po obejrzeniu filmu >Kamerdyner<” (‘Kultura’);

Czytaj więcej: „Pomerania” październikowa

„Prowincja” jesienna

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: niedziela, 14 październik 2018

Niczym klucze dzikich gęsi nadciągają kolejne jesienne wydania periodyków: tym razem mknie „Prowincja” – trzeci tegoroczny (a w ogóle trzydziesty trzeci) numer kwartalnika społeczno-kulturalnego Dolnego Powiśla i Żuław. Rzecz ukazuje się dzięki staraniom Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich TAKA GMINA w Sztumie. Do finansowania przyłożyło się nie tylko MKiDN, ale również budżet samorządu w ramach programu „Rozwój kultury w województwie pomorskim w 2018 roku”, a także J. Szarycki Prezes Zarządu Fobos Invest. Bieżące wydanie, liczące 220 stron, niezmiennie wita okładką autorstwa Mariusza Stawarskiego.
A co znajdziemy w jesiennym numerze „Prowincji”?

Czytaj więcej: „Prowincja” jesienna

Polak, katolik, alkoholik

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 13 październik 2018

Jerzy Żelazny

Tak ironicznie o sobie mówił Władysław Broniewski, poeta wybitny, i jak to zwykle się mówi - o kontrowersyjnym życiorysie i twórczości. Jego bogate życie w zdarzenia, ale przecież dramatyczne, mogłoby się stać materiałem na niejeden film, może nawet serial. Byłby wymownym obrazem losów polskiej inteligencji pierwszej połowy poprzedniego wieku. Uczestniczył w trzech wojnach, a po ostatniej ten piłsudczyk stał się nadwornym poetą PRL, więzień Łubianki napisze wiernopoddańczy poemat o Stalinie.

Warto w tym roku, w stulecie odzyskania niepodległości, przypomnieć osobę poety o solidnie zagmatwanym życiorysie. Jedno jednak trzeba poecie oddać – był szczerym patriotą polskim, a walce o niepodległość poświęcił wiele lat swej młodości. Wywodził się z inteligenckiej rodziny o szlacheckim rodowodzie kultywującej tradycje patriotyczne.

Czytaj więcej: Polak, katolik, alkoholik