Immanencja Boga w doświadczeniu granicznym podmiotu na podstawie wierszy Zbigniewa Herberta „Drży i faluje” i „Wersety panteisty”

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: wtorek, 21 styczeń 2020

Katarzyna John

Nie trzeba być wielkim znawcą literatury współczesnej, aby zauważyć jej cechę charakterystyczną - wybuch rozpaczy i niewiary. Wszystkie wartości kultury europejskiej zostały zakwestionowane. Tysiące powieści, sztuk teatralnych i poematów mówi o nieuniknionej zagładzie, bezsensie życia, absurdalności ludzkiej egzystencji.[1]

Nie mam zamiaru łatwo wyśmiewać pesymizm, jeśli jest on reakcją na zło świata. Sądzę jednak, że czarna tonacja literatury współczesnej ma swoje źródło w postawie, jakie zajmują twórcy wobec rzeczywistości. I właśnie tę postawę starałem się we wierszu zaatakować.[2]

Powyższe słowa Zbigniewa Herberta dotyczą wiersza Dlaczego klasycy?, jak i całościowej postawy twórczej.[3] Poeta poszukuje bowiem prawdy o sobie i o świecie, dzięki kreacji, dyskretnie manifestując swój światopogląd. O Bogu mówi z ukrycia wiersza, nie bezpośrednio, co nadaje jego poezji głębię, skłania do refleksji, przedstawia świat jako niejednoznaczny, ale zawsze zorientowany na dobro wyboru bohatera wierszy. To poezja aksjologii niepodanej w doktrynie, bo owianej tajemnicą świata, w którym dobro jest wartością nadrzędną. Kierując się nim, bohater, parafrazując słowa Karola Tarnowskiego, „poszukuje ostatecznego fundamentu rzeczywistości. Jest to jednak zarazem poszukiwanie czegoś nieskończenie tajemniczego, czegoś, co nie może w żadnym sensie być samo w sobie dane, czegoś, co się nieustannie i radykalnie wymyka, co jest ostatecznie znane jako Nieznane - czy to przez najbardziej abstrakcyjne pojęcie „czystego aktu samoistnego istnienia”, czy to przez doświadczenie symbolicznego wymiaru rzeczywistości, czy przez wymóg absolutnej prawdy, absolutnego dobra lub piękna - prowadzi zawsze ku temu, co niewidzialne, ukryte, co nie da się ostatecznie wyrazić adekwatnie żadnymi środkami ani opisać przez żadną poezję.

To, co stanowi najwyższy cel poezji Herberta, stanowi zarazem jej kres. Dążenie do zrozumienia i poznania rzeczywistości, tak daleko jak to możliwe, prowadzi w końcu do przyjęcia czegoś, co choć jako fundament sensowności rzeczywistości musi być samo w sobie najdoskonalej sensowne , a więc i „zrozumiałe”- jest to nie tylko niemal doskonale niepoznawalne, ale i niezrozumiałe”.[4]

Bohater poezji pragnie poznawczo-doświadczalnie i rozumowo zbliżyć się do jądra rzeczywistości, do Niepoznawalnego, do Tajemnicy i choć w jakiejś części ją odkryć i wyrazić, dzieje się to dzięki metafizycznemu zaangażowaniu, swego rodzaju wbudowanemu dekalogowi, który jest przewodnikiem i kompasem orientacji w świecie, jego mentalności nastawionej aksjologicznie i rzutującej na cielesność.

Podmiot doświadcza konkretu świata, a świat jawi się jako dotykalny i rzeczywisty, poznaje go zmysłami, którym ufa, bo zdobywa dzięki nim prawdę odnoszącą się do niego i przyjmuje postawę realistyczną. Dzięki niej żywi kruchą nadzieję na pamięć pośmiertną, przetrwanie jego słowa uwiecznionego w poezji, ponieważ perspektywa śmierci i przemijania zmienia mu optykę patrzenia i myślenia o świecie.

Ta poezja oscyluje na granicy egzystencji między pełnią a pustką, jest pomostem przejścia na drugą stronę, stronę nieznaną, migoce sensem, ukazując, że jego tworzenie jest zadaniem nadrzędnym, priorytetowym, pomimo przeciwności losu - wpisaniu w cykl natury i ironii przemijania. On przeznaczony do trwania- przemija, ale w tym przemijaniu ukrywa się trwanie - każdy moment przemijania trwa, zatrzymując w chwili los sięgający poza śmierć.

Śmierć wzbudza lęk, wywołuje skojarzenia z bezkresnością morza, jego czeluścią i pochłaniającą głębią, stąd wiadomo, że moment wyjścia „poza” nie jest łatwy, ale nieuchronny, tak, jak nieuchronny jest powtarzający się cykl natury powodujący starzenie się, rozpad i przemijanie. Doświadczenie śmierci jest doświadczeniem granicznym podmiotu, kiedy to jest transcendentny wobec niego, wychodząc poza siebie, „buduje trudną nieskończoność i wznosi porty kruchemu trwaniu” Drży i faluje, dzięki temu chwila trwa, zapisując się we wieczności. Jest to moment poznania Boga wcielonego w świat, Boga opisywalnego i budzącego przerażenie, Boga czasu i przemijania, Natury i śmierci. Podmiot staje naprzeciwko sił natury, która go wchłania, pożera, przeszywa, ale zawsze się jej opiera, przyjmując postawę klasyczną wobec tego losu i nadając formę swemu trwaniu.

Wersety panteisty zwracają uwagę czytelnika na koncepcję panteistyczną, która głosi, że Bóg jest obecny w świecie i w nas samych, a przez to samo poznawalny, jest wcielony w świat - immanentny. [5] Bóg immanentny w świecie we wierszu tym dąży do zagłady podmiotu, do jego śmierci, dopiero po jej doświadczeniu otwiera się przed nim inny rodzaj poznania, poznania prawdy o rzeczywistości, takie jest jego przeświadczenie.

W obydwóch wierszach - w tajemnicy świata zobrazowanej w konwencji katastroficznej objawia się podmiotowi Bóg- Bóg Natury- groźny, okrutny, skazujący podmiot na niechybną śmierć, z którą walczy, przeciwstawiając się Nicości materii świata i własnej, dążąc do nieskończoności. Występuje w nich negatywnie nacechowany żywioł wody i niebo z ciałami niebieskimi związane z nicością, pustką i śmiercią, niosą one zagładę. Obrazowanie to podkreśla potęgę Boga, którą wyolbrzymia przyjęta przez poetę wspomniana konwencja.

Doświadczenie Nicości materii świata, nicości Natury i swojej jest dla podmiotu również argumentem potwierdzającym istnienie Boga.[6] Bóg Natury jest tajemnicą, wzbudza lęk, jednak podmiot przyjmuje Jego nieuchronną wolę zapisaną w losie. Dramatyzm tej postawy zostaje stonowany klasycznym, stoickim jej przyjęciem, kiedy podmiot mierzy się ze śmiercią, próbując nadać jej sens dzięki doświadczeniu poznania rzeczywistości pozazmysłowej i kruchym przekonaniu o wieczności swojej poezji.[7]

Przywołany tutaj katastrofizm dzięki wyolbrzymieniu burzy poczucie klasycznego piękna, tworząc klimat metafizycznej dysharmonii, potęguje przerażenie podmiotu wobec Tajemnicy, wzbudzając lęk, który podmiot stara się wyprzeć, oswajając go dzięki przyjęciu klasycznej, heroicznej, stoickiej postawy wobec praw Natury, dzięki wysiłkowi budowania sensu i dążenia do pełni wbrew śmierci.

Poeta zachwiał Arystotelowską jednią piękna i dobra, bowiem katastroficzny obraz świata nie odpowiada temu klasycznemu pojęciu, że wszystko, co piękne jest zarazem dobre, świat przedstawiony został jako tajemniczy, niepiękny, został piękna w ujęciu tym pozbawiony, ale pozostał dobry czyn podmiotu i jego wysiłek nadawania sensu, tam, gdzie można powiedzieć, że on nie istnieje, bo w doświadczeniu najbardziej granicznym, doświadczeniu śmierci. Dlatego też poznaje on Boga w tajemnicy świata, niejako wcielonego w świat, niecałkowicie, ale ową niecałkowitość dopełnia jego transcendentne doświadczenie graniczne „budzenie się w sercu rzeczy”. Podmiot jest przeświadczony o istnieniu świata pozazmysłowego, ponieważ dotykalność rzeczywistości jest dla niego argumentem istnienia drugiego jej wymiaru, a wgląd w nią otrzymał dzięki owemu doświadczeniu, doświadczeniu śmierci.

Podsumowując, można powiedzieć, że cytowane wyżej obydwa wiersze nie są prostą egzemplifikacją twórczości Zbigniewa Herberta, twórczości, w której dominuje postawa klasyka i nawiązanie do starożytnych podstaw kultury śródziemnomorskiej. A to za przyczyną katastrofizmu zasługują one na szczególną uwagę, wyróżnia je wizja zagłady podmiotu, której poeta nadał ujęcie kosmiczne.[8] Zostaje ono stonowane w strofach końcowych, nawiązujących do klasycyzmu, szczególnie jeśli chodzi o postawę ja lirycznego już właściwą całej twórczości Herberta, ja aksjologicznie zorientowanego i podejmującego swój los naznaczony heroicznym wysiłkiem nadawania mu sensu pomimo wszelkich przeciwności. Nawet w przytoczonych wierszach, można by rzec trywialnie, mniej klasycznych, autor przywołał stoicką postawę podmiotu i tutaj został wierny swojej wyznaczonej linii twórczości literackiej - przywracania wiary człowiekowi dzięki aktywności budowania sensu jego losu w świecie.

Katarzyna John

 

--------------------------------------------
[1] Z. Herbert Wiersze wybrane, Wydawnictwo a 5, Kraków 2005, s.391.
[2] Tamże
[3]W szkicu Zbigniewa Herberta Dlaczego klasycy? znajdujemy odpowiedź, jakie są założenia twórczości autora i czym się kierował, pisząc wiersze.
[4] K. Tarnowski Człowiek i Transcendencja, Znak, Kraków 1995, s. 20.
[5] J. Didier Słownik filozofii, Książnica, Katowice 1995, s. 404-405.
[6] O tym mówi poeta we wierszu Raj teologów.
[7] O tym mówi poeta we wierszu Epizod w bibliotece.
[8] M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J . Sławiński Słownik terminów literackich, Ossolineum, Wrocław 1988,s. 217.