„Po Rzymie. Szkice włoskie” Piotra Kępińskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: piątek, 20 wrzesień 2019 Drukuj E-mail

Jerzy Żelazny

TŁUMY SPOCONYCH TURYSTÓW

Rzeczywistość miesza się w Rzymie z mitem, świat wspaniałego antyku i przepysznych galerii styka się tutaj z fałszem, korupcją i dziurami w drogach - to zdanie wyjęte z pierwszego tekstu pt. Rzym się burzy było mi niejako mottem podczas lektury tej znakomitej eseistycznej książki - Po Rzymie. Szkice włoskie Piotra Kępińskiego. Taki obraz Włoch - dwuwartościowy, przeciwstawny lub dwuznaczny wyłania się z tej książki. Z jednej strony przepych, piękno architektury, wspaniałe krajobrazy, słynne kościoły, a obok kupy śmieci, rozpadające się domy i tłum turystów, koniecznie spoconych (to określenie pojawia się wielokrotnie), okupujący place, skwery, oblegający zabytki, jedzący kanapki w kościołach podczas nabożeństwa, na słynnych Schodach Hiszpańskich, bezdomni, migranci różnych kolorów skóry i narodowości, przeróżni włóczędzy i cwaniacy, wrzeszczące Włoszki, fetor miesza się z wytwornymi zapachami.

To dominujące wrażenie podczas lektury tej książki. Zapachy, trzaski i wrzaski autor zatytułuje jeden z esejów, w którym opisze przeróżne zapachy z restauracji i nie tylko. Ludzie jednak na to nie zwracają uwagi. Wszyscy przyzwyczaili się do smrodu i śmieci w pojemnikach, które stoją gdzie popadnie – pisze eseista w innym miejscu. (str. 9)
Odmienny to obraz Italii od tego z przewodników turystycznych, folderów, pocztówek, kolorowych czasopism, z ceremonii religijnych lub ten, który wyłania się z opowieści tych, którzy odwiedzili Wieczne Miasto.

Od czasu do czasu coś się wali, książka rozpoczyna się od opisu zawalenia się kamienicy w Rzymie, stojącej blisko słynnego Ponte della Musica. Nikomu nic się nie stało, tylko kilka rodzin powędrowało na ulicę. A oto słowa policjanta, pilnującego ruchu ulicznego: Od czasu do czasu coś się wali – podsumowuje z miną filozofa. – Taki kraj. Pałac cesarza Nerona, Domus Aurea, też się zawalił…(str.14). Opisów rozpadających się domów, budowli zabytkowych w tej książce jest mnóstwo. Czasem pojawia się myśl, że ten kraj się rozpada pod naporem turystów, migrantów jak niegdyś starożytny Rzym, którego jedną z przyczyn upadku był napór obcych ludów.

Na moje wyobrażenie, piękne wyobrażenie o Italii wpływ wielki miały pieśni i piosenki włoskie, zwłaszcza te neapolitańskie. Z lat dziecięcych pamiętam pieśń Santa Lucia, śpiewaną na dwa głosy przez mego ojca, wuja i miejscowego księdza proboszcza podczas świątecznego spotkania przy kieliszku wiśniówki. Miałem wtedy pięć lat, ale już przemawiało do mnie piękno tej pieśni, a była znana i chętnie nucona na rodzinnych lub towarzyskich spotkaniach. I nie tylko, w samotności też. Uwielbiam pieśni neapolitańskie, zwłaszcza gdy śpiewał je Luciano Pavarotti, a teraz w wykonaniu Andrei Bocelliego.
Pamiętamy też nostalgiczny wiersz Adama Mickiewicza:
Znaszli ten kraj,
Gdzie cytryna dojrzewa,
Pomarańcz blask
Majowe złoci drzewa…
Stanisław Moniuszko skomponował do tego wiersza muzykę, wykonywało tę pieśń wielu znanych śpiewaków, Bernard Ładysz na przykład, Marek Grechuta, „Mazowsze”… Ten piękny obraz Włoch jest również obecny w piosenkach popularnych. Przed laty śpiewała Sława Przybylska: Jest długie lato w Portofino, a ja lubię sobie zanucić: Bela, bela donna, wieczór taki piękny, chodźmy więc nad morze do maleńkiej kawiarenki… - to piosenka śpiewana niegdyś przez Janusza Gniatkowskiego i Jana Danka, dawne dzieje, niewielu pamięta.

Oczywiście te piękne obrazki z Włoch burzyły włoskie filmy, jasne, nie wszystkie, ale te z neorealistycznego nurtu w włoskim kinie ukazując świat niepiękny, przemocy i biedy. Filmy Vittorio De Sici, słynny Złodzieje rowerów, czy późniejszych twórców, Federico Felliniego, dla mnie niezapomniana La strada z wielką kreacją Giulietty Masiny, jakże okrutny, jakże poetycki.
O tych filmach i neorealizmie w włoskiej kinematografii sporo pisze Piotr Kępiński w swej książce. Jest obecna literatura i wszelka inna sztuka. Pisał te eseje wielki erudyta, znawca nie tylko kultury włoskiej, antyku, ale kultury europejskiej na przestrzeni wieków, związki tych kultur. Z niejaką nonszalancja porusza się autor po wielu obszarach nie tylko włoskiej kultury, bliskie mu są wszystkie epoki, zwłaszcza literatury, pojawi się Dante, Owidiusz, ale oczywiście bardziej współcześni twórcy, Alberto Moravia, Elena Ferrantte oczywiście, ostatni krzyk mody i postać zagadkowa. A może lepiej zacytować takie zdanie: Na Sycylii mity literackie, filmowe i mafijne przenikają się codziennie, tworząc nową operę albo teatr, nazwijmy to jak chcemy. (str.183) Turyści upodobali sobie wycieczki trasą wiodącą przez miejscowości, w których Coppola realizował swój głośny film Ojciec chrzestny, co pozwala mieszkańcom Sycylii tłuc na tej pasji niezłą kasę.

W książce Po Rzymie sporo jest o związkach Polaków z Italią, chociaż głównie pojawiają się pisarze – wspomina się Sienkiewicza: Gdzieś w oddali (za jeziorkiem, po drugiej stronie) zamajaczy pomnik Sienkiewicza otoczony walającymi się prezerwatywami i workami po kanapkach.(str.21). Pojawiają się inni polscy pisarze i poeci, Zbigniew Herbert, Jarosław Iwaszkiewicz, który wielokrotnie odwiedzał Włochy, dużo pisze się o Herlingu-Grudzińskim, który we Włoszech mieszkał, w Neapolu. Są w tej książce obecni i inni Polacy, przecież Jan Paweł II, papież, który chętnie wyjeżdżał do Abruzji, gdyż krajobraz tego regionu przypominał mu polskie Podhale. Tymi wycieczkami łagodził tęsknotę za krajem.

Oczywiście w książce pojawiają się inni Polacy, nie tak znani, lecz ci, co szukali tu poprawy swego położenia materialnego, wykonują przeróżne prace, handlują. Nie zawsze cieszą się poważaniem rodzimych mieszkańców. Oto scena z sycylijskiej Taorminy, gminy słynącej z istnienia tam ruin teatru greckiego. Jak chcesz kupować taniej, to idź do tych cholernych Polaków. Oni tylko kłamią, że mają taniej. Na początku dadzą tobie towar za pól ceny, ale potem cię wydymają (…)Idź w cholerę i głowy mi nie zawracaj, a jak spotkam tych Polaków, to powiem im co myślę. Złodzieje i chamy. (str. 178)

Tak myślę, że ci, co planują wyjazd do Włoch, niechby wzięli do ręki książkę Piotra Kępińskiego, przeczytali zamiast przewodników i folderów, a potem ruszyli śladem autora, który dogłębnie poznał ten kraj gdzie cytryna dojrzewa wzdłuż i wszerz, w którym od jakiegoś czasu mieszka. Jestem pewny, że byłoby to korzystne. Mnie się też śni wycieczka śladami tych miejscowości, które tak świetnie scharakteryzował Piotr Kępiński, ale wiem, że go nie spełnię, to już ponad moje siły.
Po Rzymie. Szkice włoskie to znakomita książka. Dla potwierdzenia tych słów przytaczam opinię Leszka Bugajskiego, zamieszczoną na okładce: Świetna książka – od dawna żaden tom eseistycznych tekstów nie sprawił mi tak wiele przyjemności i satysfakcji w trakcie lektury.
Nic dodać.

Piotr Kępiński „Po Rzymie. Szkice włoskie”, Wydawnictwo FORMA i Dom Kultury 13 MUZ, Szczecin 2019, str. 210

Jerzy Żelazny