Nagrody twórcze do zwrotu

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: niedziela, 12 maj 2019

Jerzy Marciniak

Literat na początku kariery uważany był za mniejszego Melchiora Wańkowicza i w niektórych kręgach nazywany poetą reportażu. Wskazywano przy tym na jego teksty o Polesiu czy Bracławszczyźnie. Profesor vel Krytyk Teatralno-Literacki, autor wstępu do jednej z jego książek, nazywał go prozaikiem i eseistą. Niewykluczone jednak, że tak do końca, to Literat nie był żadną z tych postaci. Miał miłą aparycję, kilka nowych, popoprawianych życiorysów i to zjednywało mu redaktorów w czasopismach literackich jak i pismach uważających się za takowe. W czasach PRL-u był, tak jak i dziewięćdziesiąt dziewięć procent dzisiejszych twórców, bardzo prześladowany przez czerwony reżim, czyli otrzymywał honoraria za wszystko co wydrukował, stypendia twórcze, Ministerstwo Kultury finansowało mu wyjazdy zagraniczne i często mieszkał w pałacu w Oborach czy Radziejowicach, gdzie jadł dobrze. Prawie za darmo.

W Radziejowicach powstało jedno z jego opowiadań. Tak przynajmniej wynikało z adnotacji napisanej kursywą pod tekstem. I było ono wyjątkowej urody a nawet piękności. O żołnierzu leśnym, który po wojnie nie chciał wracać do swojej dziewczyny, tylko samotnie mieszkał w zagajniku. I o pająku, który wczesnym świtem zsuwał się z liści paproci, cicho podchodził do niego i zacerowywał mu pajęczyną dziury w żołnierskich spodniach. O kroplach rosy pochylających łodygi traw i pierwszych promieniach wstającego słońca wbiegających między drzewami w głąb lasu. I szeleście liści, że czytając słyszało się szeptane wyrazy. I śladach żołnierskich stóp na polanie, którzy nie dobiegli do niej, tylko polegli na łące przed lasem.

Widywano go wtedy z poetką, sporo starszą od niego i niektórzy nadmieniali, że ona mogła maczać stalówkę w kałamarzu a później prowadzić jego rękę na białym papierze. Może było tak a może nie do końca tak. W każdym razie ich znajomość przypominała wyschnięty strumyk po burzy. Kamienie leżące na dnie i wodorosty bez życia. Nagły poryw wiatru, oberwanie chmury i rwący nurt zabierający z dna pokryty kurzem piach. A potem dalekie zygzaki odchodzących grzmotów i powracanie pustego dna.
Po kilku dniach poetka zniknęła. On chyba nie chciał się z tym tak do końca pogodzić, bo wiele, wiele razy podchodził pod jej pokój i cicho pukał w drzwi.
W kieszeni marynarki miał kartki zapisane do połowy drobnym pismem.

W stanie wojennym Literat, tak jak i Profesor/Krytyk oraz co najmniej dziewięćdziesiąt dziewięć procent dzisiejszych twórców, był bądź internowany bądź ukrywał się przed czatującymi na niego oddziałami ZOMO. Co działo się rzeczywiście z nim w stanie wojennym dobrze nie wiedział albo nie pamiętał, bo na przestrzeni lat różnie o tym mówił i pisał. I ta utrata pamięci, to był jeszcze jeden dowód jego martyrologii, poświęcenia dla Ojczyzny i Literatury oraz nikczemności czerwonego reżimu.
Jego minipowieść, czy raczej długie opowiadanie, o głodzie dzieci w Afryce „Ted walczy z głodem”, było albo esejem politycznym, albo tekstem antypatriotycznym. Zdaniem wielu, niezbyt dobrze napisanym. Z drukiem fragmentów nie miał kłopotu, bo zawierało niekończące się pochwały pod adresem lokatorów Białego Domu. A teatr, gdzie Krytyko-Profesor był kierownikiem literackim, zapowiedział realizację sceniczną tekstu.

Głód dzieci, był tematem często poruszanym w literaturze i twórczości filmowej, bo dobrze się sprzedawał. Nawet jak poziom artystyczny też był głodny. Sposoby niwelowania tego zjawiska były różne. Szwedzi dostarczali tam żywność, lekarstwa i urządzenia do budowy studni głębinowych. Duńczycy, Norwegowie i Islandczycy tak samo.
Literatowi najbardziej podobał się sposób amerykański. Najprostszy
i najczęściej przez nich stosowany, czyli dostarczanie darmowego uzbrojenia i materiałów wybuchowych każdemu, kto chciał strzelać i podkładać bomby. Nie wszystkim w świecie literatury przypadało to do gustu. Jednak nikt nie chciał go krytykować, bo powszechnie uważano, że nie po to został obalony PRL, żeby teraz mówić prawdę o przyjaciołach.
Niektóre litery w wyrazach minipowieści Redakcja wydrukowała dużymi literami z uwagi na ich wysokie walory artystyczne i polityczne: ... w górze błękit A Na Dole tRwały ZabójczE Jemeńskie dni... upał, że drzewa usłychały a w gardle To Obrzydliwie Coś Harczało i Ujadało Jazgotliwie, więc bohater powiedział, że jeden był jedną nogą na tAmtym świecie, ale Gdy zAłaTwił mu się w ustA, To On jak sPRinter pObiegł doSTarczYć Tym tUbylcom Trotyl, Amunicję i pisma pornograficzne na kredowym papierze, gdyż z braku żywności byli już praktycznie martwi”. Po tym wyimku, kolejne strony w czasopiśmie pisane były w sposób podobny: ... widział Dobrze, cO mi Nagle stAło się w gardLe, więc Dodał, to napluję ci skutecznie, konkreTnie i dObrze w środeK Ust za sto dolaRóW, A jak nie mam tyle, to doceni nasz wkład w rozbrajanie Iraku z nieistniejących głowic atomowych i odda mocz mi w gębę taniej. Po czym obniżył stawkę na dziewięćdziesiąt. Weszliśmy w krzaki, odliczyłem walutę kraju zaprzyjaźnionego, przykucnąłem i Ted zrobił swoje. Po tym byłem szczęśliwy i nabrałem takich sił intelektualnych, że skrzynkę z granatami przerzucałem z ręki do ręki jak piłeczkę od tenisa a tabliczkę mnożenia pamiętałem bez zająknięcia w tył i przód oraz trochę w bok”.
Dokonania twórcze przyniosły autorowi też i Nagrodę Miesiąca.

Profesor vel Krytyk literacki i teatralny był z wykształcenia filologiem klasycznym, a przez jakiś czas studiował, jako drugi fakultet, fizykę. Pracę w Instytucji Literatury rozpoczął w rok po ukazaniu się jego debiutanckiego tomiku poezji. Jak nieraz podkreślał, miał po ojcu sporo różnojęzycznych książek. Z których wiele przeczytał. I jak zwykł mawiać, nie był z nadania POlitycznego vel POczerwcowego albo jakiegoś POdobnego, tylko otrzymał ten zaszczyt za zasługi naukowe, które w najbliższych latach zacznie realizować.
Przed Laudacją dla Literata, Krytyk/Profesor spotkał się na korytarzu teatru z paroma artystami pióra. I powiedział co nieco o tym co będzie mówił oraz nieco co o polityce kulturalnej instytucji kultury. Z akcentem na dokonania sceniczne ostatnich lat. Widać było, że swoją misję traktował poważnie, bo ubrany był wytwornie. Nowy i dobrze skrojony garnitur, elegancka biała koszula, muszka i złote spinki w mankietach.
Tekst o Tedzie i pomocy Amerykanów w szybkim i skutecznym rozwiązaniu Głodu w Afryce, poprzez darmowe dostarczanie nowoczesnej broni i materiałów wybuchowych, Krytykowi/Profesorowi chyba się podobało albo nie był nim zachwycony, ale wykazywał patriotyzm POczerwcowy i chwalił w ciemno. Trochę mylił fakty i imiona bohaterów a chwilami wyglądał tak, jakby przybrał postać Sprawiedliwej Temidy i czytał teksty Literata z opaską na oczach. Jednak docierał nieraz do istoty rzeczy i można było z grubsza zrozumieć o co mu chodziło.

Krytyk vel Profesor przez dłuższy czas miał kłopoty z publikowaniem swoich prac naukowych, ale zaczął z czasem coraz częściej używać język wypracowany i wypromowany po Pamiętnym Czerwcu i stanął na nogi.
Profesor/Krytyk zasiadł za stołem na Scenie Kameralnej, poprawił muszkę i popatrzył po znajomych twarzach siedzących na widowni. Jak wynikało z ich aktualnych życiorysów, co najmniej dziewięćdziesiąt dziewięć procent odbiorców jego wiedzy i przemyśleń, było niszczonych przez Czerwoną Cenzurę. I co najmniej dziewięćdziesiąt dziewięć procent miało ciągłe odmowy wydania paszportu, co uniemożliwiało im wyjazdy w celu podpisania lukratywnych umów na wydania książek. A najwięcej odmów mieli ci, co często za granicą bywali. Dodało mu to otuchy, więc podciągnął nieco mankiety ze złotymi spinkami i rozpoczął spokojnie, konkretnie i treściwie.
- Minipowieść vel opowiadanie jest k... dobrze napisane, bo daje k.. pozytywny przykład uczciwości autora... są twórcy, którzy przez lata mieli k... wydawane książki w wielu krajach za pieniądze podatnika a później pluli k... na niego, bo chcieli dostać k... nagrodę za granicą... robili tak, bo dobrze k... wiedzieli, że twórczość mają k... słabą i plucie, to jedyna szansa a nasz bohater oficjalnie k... tego nie robił.
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent słuchających wstało i rozległy się rzęsiste brawa dziewięćdziesięciu dziewięciu procent dłoni. Mówca podziękował skinieniem siwiejącej głowy i wzruszył się, że zaczął mówić z przerwami a miejscami jakby gubił wątek.
- Ameryka k... jest, odwrotnie niż Związek Radziecki czy Rosja, Ojczyzną Praw Człowieka i widać to na każdym kroku... Ted załatwił się k... w usta potrzebującemu pomocy, bo go k... szanował zgodnie z ich systemem wartości... a Ruski może k... próbowałby poczęstować go samogonem lub k... gruzińskim czajem, który ma zły smak, ale im smakuje dobrze, bo k... przypomina o Józefie Stalinie... dziewięćdziesiąt dziewięć procent drukowanych k... dzisiaj tekstów literackich nie jest objętych honorariami i jest to k... nasze wielkie zwycięstwo, bo dowodzi, że zerwaliśmy trwale ze złym PRL-em... język literacki, którym autor posługuje się k... przy podkreślaniu naszej przyjaźni z Ameryką jest k... przyszłościowy a co do opisów Głodu w Afryce jest dodatkowo stricte naukowy... niektórzy k... mówią, że w tym opowiadaniu prawie nie ma języka, tylko puste usta, inni twierdzą, że tam tylko dziąsła i parę spróchniałych zębów i na scenę to się nie nadaje... ja twierdzę z autorytetem naukowca, że te opinie nie mają k... racji, bo mieliśmy utalentowanych twórców jak Adam Mickiewicz, Cyprian Kamil Walenty Norwid, Juliusz Słowacki czy Józef Ignacy Kraszewski, więc powinno to k... wystarczyć i teraz winniśmy myśleć k... o lepszej przyszłości naszej kultury... zresztą jak widać, ja nie utknąłem k... na mieliźnie, tylko płynę ku innym, naukowo lepszym czasom, bo mój język też k... jest pewnym novum w procesie kontemplacyjnym, nowym bytem filozoficznym i k... teatralnym... a poza tym, jak aktorzy k... będą przez większą część sztuki grali nago, to tekst nie jest k... taki ważny.

Musiało to podobać się większości, bo co najmniej dziewięćdziesiąt dziewięć procent słuchających przytaknęło. To poparcie dodatkowo wzruszyło mówiącego, bo zaczął jeszcze bardziej się gubić i robić coraz dłuższe przerwy.
- Niektórzy mówią, że nagrody literackie przyznawane są k... w ciemno i gdyby jurorzy przeczytali twórczość laureatów, to połowa nagród byłaby k... do zwrotu... w swoich tekstach autor k... daje nam dużo optymizmu, dla przykładu pisze, że Amerykanie k... strzelają z helikopterów wojskowych do dzikiej zwierzyny w Iraku, Jemenie czy Somalii, co jest k... lepsze niż ciągłe strzelanie do niewinnych ludzi... dlatego jako naukowiec z dużym dorobkiem politycznym a w przyszłości i dydaktycznym uważam, że ta twórczość jest wybitna ... pokazuje to też, że obalenie PRL-u oraz przeorientowanie k... polityki na Zachód było słuszne... a teatr k... nie powinien wypinać się k... na to co wartościowe... wiele osób k... mówi, że jak się czyta recenzje teatralne czy słucha takich w radiu, to wygląda k... na to, że mamy najlepsze teatry w Europie, ale jak się patrzy na to co k... na scenie, to wygląda, że jesteśmy k... na szarym końcu, więc ja k... zapewniam, że adaptacja tego tekstu będzie k... miała i dobre recenzje i k... dobry odbiór widowni... jak k... dostaniemy za spektakl nagrodę za granicą, to k... na poważnie zastanowimy się nad zwrotem części dotacji.
I znów dziewięćdziesiąt dziewięć procent głów przytaknęło.

- Mieliśmy reportażystę, który k... pisał autentyczne reportaże o Cesarzu jednego Afrykańskiego kraju, w oparciu k... o autentyczne wypowiedzi jego dworu, chociaż tam praktycznie k... nie był, więc dobrą literaturę faktu można pisać nie wychodząc z domu, wystarczy tylko, że bierze się k... udział w pochodach pierwszomajowych i popiera władzę... teraz mamy k... literaturę światową, bo jak polski podatnik k... zapłaci, to możemy wydać książkę w każdym kraju... a jak dołoży coś extra to i dobra recenzja ukaże się k... w dobrej gazecie... Literat pisze też i o Białorusi, bo tam mieszkali jego przodkowie... o sąsiadach zza Buga pisze k... dobrze i prawidłowo czyli przedstawia ich w złym świetle, według aktualnych, politycznych potrzeb... a ich balet, który k... jest prawie tak dobry jak rosyjski, to k... w jeszcze gorszym... podkreśla też, że polski Minister Spraw Zagranicznych, Ostatnia Dama i marszałek Senatu k... nie rozumieją dlaczego jeden ze Związków Polaków na Białorusi działa k... w podziemiu a tamtejsze władze nie chcą k... go zalegalizować... a sprawa jest k... prosta, legalizacji nie chcą ci prześladowani, bo jakby go zarejestrowali, to musieliby k... chociaż trochę rozliczać się z tego ogromu pieniędzy, który k... do nich płynie z Polski czy międzynarodowych fundacji... i widzimy tutaj k... jakim dobrym psychologiem i specjalistą od podatków jest Literat... dokonania artystyczne u nas po upadku PRL-u są k... dobre, bo utrzymujemy poziom tylko o połowę niższy niż za komuny... niedaleko mojego domu żebrał k... Rumun i jak padał deszcz, to przenosił się pod zadaszenie obok wejścia do teatru, więc niektórzy pytali go k... czy interesuje się sztuką... on odpowiadał, że teraz k... nie, bo spektakle są słabe i jak tylko się rozjaśni, to wróci k... na swoje miejsce... więc adaptacja sceniczna tego tekstu musi się k... udać... a wniosek z tego wszystkiego jest k... taki, że wszyscy na tej sali byliśmy w mniejszy lub większy sposób prześladowani k... przez Czerwonego!
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent siedzących wstało i rozległy się brawa dziewięćdziesięciu dziewięciu procent dłoni.
- Literat w opowiadaniu o Tedzie nie pisał k... o wizycie ambasadora USA w Iraku, przed którą usunięto k... z przestrzeni publicznej dzieci – inwalidy wojenne, żeby ambasador nie czuł k... się źle...
Krytyk vel Profesor zakaszlał i jakby zakrztusił się trochę. Popatrzył takim zniewalającym wzrokiem na stojący obok stolik przykryty zielonym suknem. Stała na nim puszka z napisem Pomoc Humanitarna i zdjęciem czarnego chłopca siedzącego w korycie wyschniętej rzeki. W środku było sporo monet i kilka banknotów. Obok puszki stała szklanka wody. Krytyko-Profesor spojrzał po twarzach zebranych i sięgnął po szklankę.
- Nie będę k... czekał na Teda.
Popił i uśmiechnął się. Kilka osób zaklaskało.

- Literat vel Reportażysta jest k... nieobecny, bo w Afryce zbiera materiały do nowej książki... ja niedługo dołączę do niego, bo jestem członkiem delegacji, która k... zawiezie naszą Pomoc Humanitarną... teatr do tego k... nie dopłaci, bo jadę tam k... na koszt obdarowanych, oni wezmą k... pożyczkę z banku, to będą k... mieli pieniądze, żeby zapłacić.
Znów rozległo się kilka braw.
- Przyznanie Nagrody Literatowi vel Reportażyście było k... bardzo słuszne, bo wrażliwość na ludzki głód jest k... godna każdej ceny... decyzja o adaptacji scenicznej też jest k... strzałem w dziesiątkę... trzeba jeszcze powiedzieć k... o jego postawie moralnej... mówi się nieraz, politycy k... straszą nas Rosją i Białorusią, żeby mieć k... uzasadnienie do kupowania amerykańskiej broni za nasze, duże pieniądze... więc k... mówię, ten casus na scenie nie wystąpi... nie wspomnimy też o sławnym dziennikarzu w Skandynawii, który jakby tworzył lewą i prawą ręką, bo jak siada do komputera i pisze, to jest to k... język bardzo słaby a jak ukazują się jego teksty w gazetach, to jest to język k... bardzo wysublimowany i górnolotny... podkreślam, ja dobrze wiem, co na scenie należy k... pokazywać.
Popatrzył po zebranych jakby szukał w ich spojrzeniach czy gestach potwierdzenia. Jakby chciał się przekonać, że oni dobrze zrozumieli jego sugestię o znanym dziennikarzu, któremu po ślubie z dużo starszą pisarką, natychmiast druga prawa ręka wyrosła.

Za oknem widać było nadciągającą burzę. Sine chmury pełzły coraz niżej nad miastem i coraz niżej. Nieruchome do tej pory gałęzie drzew na skwerze zaczynały ruszać się, falować i dawał się słyszeć skrzyp konarów starych dębów i lip. Wiatr naganiał coraz ciemniejsze i ciemniejsze wilgotne chmury. A w dalekim horyzoncie tkwiła już tylko czerń.
- Oni k... w Afryce to by się cieszyli na taki widok, bo jak ostatnio byłem tam k... z delegacją rządową zawieźć dary, to niektórzy k... mówili, we are k... waiting for rain... dyrektor teatru w Poznaniu o orientacjach erotycznych k... takich czy innych, najął k... reżyserkę co ma w przedstawieniach mało k... artyzmu a dużo nagości i ona zrobiła k... spektakl pod niego... aktorzy grali k... na golasa, to dyrektor żadnej próby k... nie opuścił, tylko siedział k... w pierwszym rzędzie i patrzył k... jak kogo natura obdarzyła... nasz spektakl będzie k... grany przy podniesionej kurtynie, ale na zakończenie kurtyna pójdzie w dół i każdy będzie mógł k... odgiąć róg i zobaczyć coś ekstra, bo zaangażowaliśmy k... aktorów do specjalnych zadań artystycznych, nazywanych k... przez niektórych aktorami porno...

Rozległo się ciche pukanie do drzwi i weszła asystentka dyrektora teatru. Pochyliła nieco głowę w ukłonie i uśmiechnęła się zalotnie.
- Dzwonili k... z Ministerstwa Kultury i mówili, że przyznali nam k... dotacje na wyjazd ze spektaklem na festiwale do Avignion i Toronto, ja im k... grzecznie podziękowałam, żeby k... mieli o nas i teatrze jak najlepsze k... zdanie.
Uśmiechnęła się jeszcze raz i cicho wyszła.
Profesorowi/Krytykowi Teatralnemu musiało się to spodobać, bo zacisnął mocno pięść i na wysokości twarzy potrząsnął nią kilka razy. Tak dla wyrażenia radości i wygaszenia emocji.
- Ostatnie moje zdanie, nasz dyrektor będzie k... przychodził na co drugą próbę, bo my k... jesteśmy teatrem porządnym a spektakl będzie k... taki albo inny, ale najważniejsze jest, że braku troski o teatr i braku patriotyzmu, to k... nikt nam nie zarzuci.
Uśmiechnął się i popatrzył jak na szybie pojawiać zaczęły się pierwsze krople deszczu. Osiadała jedna przy drugiej, jedna przy drugiej, tkwiły chwilę lub dwie a później zmieniały kształty, wydłużały się, rozciągały, łączyły, łączyły i spływały w dół jak łzy po policzku niechcianego dziecka.
Profesor/Krytyk wstał i ukłonił się.
- Dziękuję k... za przyjście.

Stolik z Pomocą Humanitarną postawił przy wyjściu i podszedł do okna. Słyszał jak za jego plecami zaczęły rozlegać się brawa. Po chwili kilka osób podeszło do niego i niektóre poklepały go ciepło po ramieniu.
Wiatr giął drzewa w ukłony, trzeszczały wyschnięte gałęzie lip i skrzypiały wiekowe konary dębów. Coraz większe krople deszczu rozpryskiwały się i roztrzaskiwały na chodniku. A tuż przy oknie rozlewała się szeroko kałuża. I widać było, jak jedna kropla doganiała drugą, popychały się, wpadały w kałużę tworząc kółka na jej zmarszczonej wiatrem powierzchni. Jedno na drugim, jedno na drugim i na wierzchu jeszcze jedno.
Krytyk/Profesor włożył Pomoc Humanitarną do teczki i ruszył szybko za wychodzącymi z sali.

Jerzy Marciniak

 

Przeczytaj też opowiadania J. Marciniaka w dziale ’proza’ naszego portalu, szkic "Przybyszewski a... pałace" (dział ’eseje i szkice’), a także recenzje jego książek Urząd Lekkich Obyczajów (2014) oraz Owacja Pustej Widowni (2015) - w 'porcie literackim'