„Odzyskane rzeczy” Wojciecha Czaplewskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: piątek, 15 czerwiec 2018 Drukuj E-mail

Leszek Żuliński

PRZEDWCZESNY KURS SAMOTNOŚCI

Wojciech Czaplewski to postać ciekawa. Cytuję ze skrzydełka na okładce: urodził się w 1961 roku w Gliwicach, absolwent filologii polskiej na UMK w Toruniu. Opublikował m.in. Filozofię z przyległościami. Skrypcik szkolny dla użytkowników mózgu (2008), Pochwałę niezrozumiałości. Eseje filozoficzno-literackie (nagroda Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza za najlepszy debiut krytycznoliteracki, 2013) oraz tom wierszy Próba czytania (2014).
I jeszcze jedna wiadomość (zaczerpnięta z Internetu): Nauczyciel. Sześcioro dzieci. Trzy koty. Pisuje eseje, autor podręcznika do filozofii. Lubi rysować, chodzić po górach i mówić wiersze (raczej cudze niż własne). Herbertolog.
Już tytuły dwóch pierwszych książek Czaplewskiego były intrygujące. Ten nowy tomik aż tak frapującego tytułu nie ma, ale – zapewniam was – jest warty lektury, bowiem te piękne w swej aurze wiersze są huśtawką między dzieciństwem a dorosłością i wyłuskują zdarzenia, które nas tworzyły i tworzą.

Zacznę od ostatniego wiersza pt. Kasyda snu, który nie chce nadejść: potem nadejdą dni powrotu / strumienie rzeczy chwil bez nazw / wyzute z imion ptaki / Znów trawy skaleczą małe palce / znów mnie nauczysz grać na źdźbłach // w potrzasku chwili trwa ślepy dotyk / krzemieni bazaltów śliski przełom / gorące szorstkie sukno lata / dojrzały owoc strużka potu / i śmieszne trąbki z łodyg mleczy // komu ta miłość Ścieżka saren / wolno obraca ziemi ziarno / w zbutwiałej korze praca chrząszczy / przelewa ciszę w śpiewny zgiełk / i płochy pył przemienia kości // wiem że mam ciało w którym grzęznę / użyźnia twarz nieznana wilgoć / to woda nocy Ktoś nadchodzi / palce zanurza świat rozdziela / na strugi dwie i na dwie śmierci // jest pora bólu i czas ulgi / czerwień znaczona płaczem krzykiem / i biel na dłoni czułych płyn / Ich jasny nurt opływa kamień / Fala kołysze suchy liść.
Piękny wiersz! Zagadkowy, somnambuliczny, ezoteryczny… Sedno w tym, że większość wierszy w tym tomiku dzieje się nie w konkretnym behaviorze, lecz w „aurze” i w sławnym „id” (czyli podświadomości opisanej przez Freuda). Ego i super-ego są tu uśpione.

Czaplewski łowi „obrazy”, nastroje, powidoki. Nie wiemy jaki świat dzieje się za jego plecami, w realu. Dowiadujemy się natomiast, że: za brzegiem wiatru płynie kamień / napełnia formę rzeką zwierząt / początek biegu okrywa kołdra z piasku / i śni się wtedy przypomina / błękitny motyl w klatce z palców / zamkniętej szeptem jak skoblem z ciepłej mgły.
Pamiętacie czasy tzw. „mówienia wprost”? Było, w dużej mierze minęło. Tu mamy „mówienie w głąb”. To są te dwie antypody na których żyjemy. Co do Czaplewskiego, to dawno nie czytałem aż tak konsekwentnego schodzenia w powidoki duszy i wyobraźni. Gdzieś tam dzieje się codzienny świat i codzienne życie, a on pisze w jednym z wierszy o pastuchu, który gapi się w niebo. Za chwilę uwierzę, że Czaplewski nie zna słowa „reizm”! Bo on – tu cytat z Andrzejewskiego idzie skacząc po górach, przeskakując pagórki

Niby nic osobliwego się nie dzieje. Zawsze mieliśmy te dwa modele poezji: „konkretną” i „immanentną”. Ale ten tomik jest wręcz manifestacją tej drugiej opcji. Może to jest (świadoma lub nieświadoma) ucieczka od świata, który nam ostatnio parszywieje i którego mamy dosyć? Ja byłbym admiratorem takiego zjawiska.
Tytuł (odzyskane rzeczy) jest próbą powrotu do tego wszystkiego, o czym powyżej pisałem.

Jeszcze jeden wiersz wam zacytuję. Jego tytuł: Wykluwanie: po odrapanych ścianach / z trudem wspinały się cienie // był kwiecień i kacze jaja wysiedziane przez oszukaną / kurę zmieniły się w stado piskląt żółto-brązowa / puszysta czereda skakała do zbiornika przy pompie / na jego brzegu tam i z powrotem dreptała niespokojna / kwoka czy ona wiedziała to co ja teraz / kiedy tak chodzę za wierszami // potem całe lato biegało się na bosaka / mech ciepła trawa szorstki asfalt kamyki / rozkrojona tłusta ziemia na polu więc teraz / trzymam świat na grubość podeszwy: // naręcza bezdomnych litera przepoczwarzone zgiełk / po malowanych ścianach ślizga się obcy cień.

Trzeba uważać! Takie jak ten „wierszyki” mają u Czaplewskiego „drugie dno”. Tu akurat staje się coś ważnego: poeta deklaruje, że trzyma świat na grubość podeszwy. I może właśnie w ten sposób powinniśmy zacząć chodzić od nowa po tym padole „wojen politycznych” i wszelkich innych?

Sporo także w tym zbiorze powrotów do dzieciństwa. Piękna Arkadia, którą bieżąca rzeczywistość nam odbiera. W tym także nasza wina, że sobie na to pozwalamy. Właśnie dlatego powinniśmy „odzyskiwać rzeczy”. Wracać do źródła. Przedwczesny kurs samotności (to fraza z jednego wiersza) zemści się na nas!

Wojciech Czaplewski ” Odzyskane rzeczy”, Wydawnictwo ADAM MARSZAŁEK, Toruń 2018, str. 52

Leszek Żuliński

 

Przeczytaj też w „porcie literackim” recenzje tomu esejów filozoficzno-literackich W. Czaplewskiego Pochwała niezrozumiałości (2013) oraz zbioru wierszy Próba czytania (2014), a także (w odpowiednich działach) jego prozę i felietony