„Andrzej. Andrzej K. Waśkiewicz we wspomnieniach”

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 13 styczeń 2018 Drukuj E-mail

Leszek Żuliński

WAŚKIEWICZ PRZYPOMNIANY

Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza nie ma już pośród nas od lipca 2012 roku. Jego przedwczesne odejście było ogromną stratą dla polskiej literatury. Był nie tylko dobrym poetą, ale także wybitnym krytykiem literackim. Fascynował go przede wszystkim okres XX-lecia międzywojennego, ale potem niezwykle skrupulatne sekundowanie naszej poezji bieżącej i tzw. rocznikom wstępującym. W tandemie z Jerzym Leszinem byli „koszałkami-opałkami” nowych nazwisk, zjawisk, trendów, dykcji i animatorami wielu literackich wydarzeń.
Z Andrzejem byłem w bliskiej komitywie. Wiele od niego się nauczyłem. W zasadzie miałem go za Mistrza – on w naszych relacjach był „akademikiem”, a ja „studentem”. Co nie przeszkadzało nam być kumplami. Spotykaliśmy się dosyć często… Andrzej przez kilka lat miał dojazdowe zajęcia w Warszawie (głównie w Młodzieżowej Agencji Wydawniczej), a poza tym bywaliśmy wielokrotnie na różnych imprezach. Byliśmy także razem w Chinach (delegowani przez ZLP). Ech, dużo by opowiadać…

Anna Sobecka, żona Andrzeja, wpadła na pomysł wielce pracochłonny, acz bezcenny. Zebrała otóż – policzyłem! – aż 123 teksty poświęcone na przestrzeni lat Andrzejowi. To wszystko zgrupowane jest w czterech rozdziałach: Świat literatury, W kręgu przyjaciół i znajomych, Prywatnie i Dedykacje (wybór wierszy dedykowanych Andrzejowi). Sporo zdjęć – dziś unikatowych, pamiątkowych, no i dokumentujących rozmaite miejsca, spotkania, zdarzenia. Bezcenny materiał dla tych, którzy będą o Andrzeju pisać, a myślę, że będą na pewno jeszcze przez długie lata.

Ku mojemu zdziwieniu książkę otwiera mój tekst pt. Andrzej Waśkiewicz – twórca i stwórca. Są tu jeszcze dwa inne moje teksty. Ale przecież nie siebie mam reklamować, więc wymienię trochę nazwisk innych autorów: Tadeusz Dąbrowski, Wojsław Brydak, Zbigniew Joachimiak, Aleksander Jurewicz, Stefan Jurkowski, Wojciech Kawiński, Marian Kisiel, Janusz Kryszak, Jerzy Leszin-Koperski, Jan Kurowicki, Eugeniusz Kurzawa (bardzo bliski przyjaciel AKW), Marek Wawrzkiewicz, Andrzej Wołosewicz, Janusz Żernicki… Ciekawe są też wspomnienia dzieci Andrzeja i bliskich z jego rodziny – to nam bardzo przybliża jego „prywatną postać”.
No, multum tych nazwisk. Ten ostatni, wspomniany wyżej rozdział (pt. Dedykacje), to wiersze dedykowane lub poświęcone Andrzejowi. Innymi słowy, książka ta to pełne spectrum wszystkiego, co o AKW pisano. Ech, solidna robota… No i te nasze biedne wdowy bywają istnym skarbem literatury. Tu należy się chapeau bas Ani Sobeckiej. I zapewniam, że my jeszcze wiele razy będziemy o Andrzeju pisać, a w pracach magisterskich i doktoranckich Andrzej nie raz jeszcze się pojawi. Jednak pocieszające jest to stare, horacjańskie powiedzonko: nie wszystek umrę!
Jak się domyślacie, książka ma charakter wspomnieniowy, jednak tekstów interpretacyjnych, krytycznoliterackich tu wiele. Innymi słowy, ten opasły zbiór to „waśkiewiczowskie silva rerum. Podsumowanie Postaci i Jej Pracy.

Nie sposób w tej recenzji opowiedzieć o wszystkich tekstach. Są zresztą zróżnicowane, ale to dobrze, bo gdy „z lotu ptaka” spojrzeć na recepcję Waśkiewicza, to otrzymujemy mozaikę bogatą i komplementarną. A to jest sprawa bezcenna.
Jednak zacytuję fragment tekstu Mariana Kisiela: Andrzej K. Waśkiewicz „czytał” literaturę i życie literackie. Zachłannie. Jednakowo uważnie, by nie prześlepić żadnej formy aktywności artystycznej. Był w tych lekturach – równocześnie – dokumentalista i interpretatorem. Kolekcjonerem papieru i egzegetą sensów ukrytych. Jego pisarstwo krytyczne opierało się na metodologicznych podstawach strukturalizmu, silnie wzbogaconego o osiągnięcia socjologii literatury. Powiedzielibyśmy dzisiaj, że dorobek ten ma dwojaki charakter; z jednej strony wpisuje się w model interpretacji historycznoliterackiej, z drugiej jednak – w porządek kultury literackiej zorientowanej ekspresyjnie. W pierwszej grupie mieściły się szkice o poetach, krytykach, liczne odczytania drobnych i większych utworów, w drugiej – edycje krytyczne i popularne dzieł pisarzy dwudziestowiecznych, bibliografie, opisy mechanizmów rynkowych, refleksji nad czasopismami, grupami i pokoleniami literackimi. Pozornie wykluczające się, obie formy ekspresji krytycznej tak naprawdę tworzą dopiero pełny wizerunek krytyka.

Tak, chyba w tym mieści się cała kwintesencja literaturoznawczej pasji Andrzeja. Postaci wyjątkowej i osobliwej. Mieszczącej się kategorii doctus. Choć warto też czytać wiersze Andrzeja – tam i natus dochodzi do głosu.
Trochę do dziś zastanawiam się, dlaczego Waśkiewicz nie został akademikiem – miał ku temu wszelkie kompetencje. No ale chyba chwała Bogu, że nie został – on chyba nie wytrzymałby rygorów, choć sam „rygor tekstu” uważał za wyższą szkołę jazdy

Dałem na górze tytuł Andrzej przypomniany. To za mało powiedziane – On tu jest opisany „do suchej nitki” i z każdego punktu widzenia. Solidne podsumowanie! Ale kto jak kto, lecz Waśkiewicz sobie na to sumiennie zapracował.

„Andrzej. Andrzej K. Waśkiewicz we wspomnieniach”, zebrała i opracowała Anna Sobecka, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Josepha Conrada Korzeniowskiego, Gdańsk 2017, str. 428

Leszek Żuliński

 

Przeczytaj też w ‘porcie literackim’ recenzję L. Żulińskiego książki Andrzej K. Waśkiewicz – miejsca odwiedzane (2015)