„Moja wiara – ryba z ością w gardle”[1]. O stworzeniach morskich w liryce Zbigniewa Jankowskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: niedziela, 17 wrzesień 2017 Drukuj E-mail

Agnieszka Kołwzan

Zbigniew Jankowski, poeta i krytyk, założyciel wielu grup literackich i kierownik domów kultury w czasach peerelowskich, redaktor i radiowiec [2], mimo aktywnej działalności pisarskiej, trwającej nieprzerwanie od ponad półwiecza nie jest postacią znaną szerszemu ogółowi. A szkoda. Jego bogata semantycznie twórczość, mieszcząca się w prawie trzydziestu tomach poezji, interpretowana w duchu zarówno marynistycznym jak i metafizycznym, stanowi interesującą materię do namysłu nad kondycją współczesnego człowieka. Nie tylko morze, tytularny a zarazem merytoryczny bohater liryków, staje się asumptem do rozważań i autorefleksji, równie istotni są także jego mieszkańcy. Ryby, pływające ssaki, mięczaki – masowo wypływają z kart kolejnych tomów. Nie traktuje ich Z. Jankowski jako sztafaż czy element scenerii, wręcz przeciwnie – poczytuje je za niezwykle „metaforogenne” tworzywo.


Morska fauna przywoływana jest zarówno kontekście, który można by opatrzyć mianem „franciszkańskiego” jak i w aspekcie autorefleksyjnym. Do pierwszej grupy wliczają się utwory przedstawiające cierpienie zabijanych przez człowieka zwierząt. Najdobitniej postawa współodczuwania bólu przejawia się w wierszach: Modlitwa za dobijanych (Pacyfik, dnia…, 1993), Nad lastą (Ciążenie morza,1970), W górę morza (Poezje wybrane, 1985).
Modlitwa za dobijanych to ewokacja okrutnej śmierci, jaką istota ludzka zadaje rybie:
(…) wraca do mnie z ubiegłego ćwierćwiecza
ta drgająca flądra,
którą wędkarz jak laczem uderzał
o deskę mola,
zanim zaczął z niej wycinać
zbyt głęboko połknięty haczyk
(…) jak łaski losu dopadła
tej kłamliwej przynęty [3].
Owo drastyczne wspomnienie podmiotu lirycznego kończy opis zachowania wędkarza – klęczącego z nożem w ręce nad rybą. Mężczyzna dostrzega w tym sprzeczność: „Czy wolno klęczeć/ z nożem w ręce?” [4]. Kilka strof poniżej podmiot liryczny przypomina sobie kolejny krwawy obraz z przeszłości, w którym rybak dobija raję (płaszczkę) i jeszcze żyjącą rzuca na brzeg [5]. Oba drastyczne opisy rozdziela litanijna apostrofa do Boga, powtórzona notabene jeszcze dwukrotnie, choć za każdym razem w nieco zmienionej formie:
Ojcze nasz,
Ojcze fląder,
Ojcze wędkarzy,
Ojcze Wędkarzu –
czemu tak długo żyją płastugi? [6].
Przepełnione buntem i niezgodą na cierpienie dobijanych stworzeń Bożych pytanie podmiotu lirycznego zawiera także franciszkańskie przesłanie – zwierzęta, tak jak człowiek, stanowią część natury, i tak jak człowiek cierpią i umierają. Bóg jest Stwórcą nie – istot rozumnych czy nierozumnych, Bóg jest Stwórcą istot cierpiących i umierających.

Ryba, którą, jako metaforą, posłużył się podmiot liryczny dla zobrazowania cierpienia istot dobijanych, wpisuje się również w krąg symboliki biblijnej – ichtys konotuje Jezusa Chrystusa. Z kolei przywołanie rybaka odnosi się do Zbawiciela, który słowami: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi” [7] powołał swych pierwszych uczniów, a zatem – określenie Boga epitetem „Rybak” pokazuje, że pierwszy rybak to sam Bóg.

Nad lastą i W górę morza także wpisują się we franciszkański kontekst. W obu utworach podmiot liryczny przedstawia śmierć istot morskich poniesioną z rąk człowieka; pracę, jaką wykonują rybacy, podsumowuje zatem w ten sposób: „(…) każdy gest tu zdjęty z noża/ i burta rdzawi żywą krwią” [8]. Podmiot liryczny współodczuwając ból wespół z przedstawicielami fauny, wyraża w ten sposób swoją głęboką, iście franciszkańską miłość do świata; w wierszu Nad lastą mówi do ryby tak:
Teraz za ciebie
krzyczeć będę,
zanim cię pożrą
zanim pożrą
moich portów betonowe szczęki [9].
Natura, której przedstawicielami są także stworzenia morskie, w poezji Z. Jankowskiego zostaje przeciwstawiona cywilizacji. W takim ujęciu natura symbolizuje życie, natomiast cywilizacja – to nośnik śmierci.

Przejdę do przedstawienia utworów ujmujących morską faunę w aspekcie autorefleksyjnym. Chronologicznie pierwszym z nich jest Moja wiara (Ciernie wody, 2003). Ów lapidarny dystych, który postanowiłam uczynić mottem moich rozważań, to refleksja podmiotu lirycznego na temat własnej wiary. Przyrównuje ją do ryby z ością w gardle [10], co oznacza, że jego wiara nie jest idealna, że wciąż do niej dąży, że nie stanowi dlań wartości stałej, raz na zawsze danej. Bliźniacze przemyślenia zawiera utwór Małż II (Odpływ. Sztuka ubywania, 2005). Podmiot liryczny, zestawiając siebie z zamkniętym małżem, tworzy swoisty rozrachunek z przeszłością:
Od dziecka waliłem
pięścią, piętą, głową
w skorupę swego ja.
Nim dotarłem do żywej duszy [11].
Spowiada się wręcz z młodzieńczego buntu wobec Boga i zamknięcia wobec świata. Po latach dostrzega swoje błędy i pragnie powrócić duchowo do dzieciństwa, aby pozwolić Stwórcy prowadzić się przez życie:
Teraz wracam do dziecka
i tym dzieckiem proszę:
Bądź wola Twoja,
która od środka otwiera
takie twarde małże
i czyści je złotym piaskiem
do pełnego nieba [12].
Postawa otwarcia na wiarę zostaje pogłębiona w wierszach z późniejszych tomików. Podmiot liryczny oczekuje już nie tylko na pełne zawierzenie Bogu, on jest gotowy na scalenie z Wszechmogącym. Śmierć, która jest dla niego, jako chrześcijanina, przejściem do wieczności, zostaje przedstawiona za pośrednictwem metafory białego delfina:
Ten biały delfin
Płynie wprost na mnie.
I jest mi coraz bielej.
I chcę nim być [13].

Podsumowując, wiersze, których materią jest morska fauna zarówno w aspekcie „franciszkańskim” jak i autorefleksyjnym, budują nowe konotacje wokół tradycyjnej symboliki marynistycznej, przykładowo – Rybak staje się symbolem Boga – Pierwszego Rybaka, a delfin – opatrzony epitetem „biały” – zyskuje znaczenie życia wiecznego. Oba sposoby wykorzystywania morskiej topiki cechują się oryginalnością i świeżością spojrzenia na ukonstytuowaną już wcześniej metaforykę. Sam poeta rzuca światło na tajemnicę tworzenia metafizycznych przenośni:
„Rzeczy są tym większe, im bardziej się nad nimi pochylamy. Może właśnie przez taką „biblijną” pokorę przypadania do rzeczy pierwszych poezja ukonkretnia się i ożywia?” [14].
Podwodni bohaterowie poezji Z. Jankowskiego nie są jednowymiarowymi elementami scenografii, wręcz przeciwnie – za ich pośrednictwem poeta przekazuje swoje rozważania na temat istoty człowieczeństwa, które cechuje permanentne duchowe rozdwojenie: człowiek to istota bezwzględna a zarazem miłująca życie w każdym jego przejawie. Ułomna, ale dążąca do doskonałości. Wątpiąca, ale też poszukująca Boga. Człowiek, tak jak jego wiara, to „ryba z ością w gardle”…

Agnieszka Kołwzan

 

-------------------------------------------------------------
[1] Por. Z. Jankowski, Moja wiara [w:] tegoż, Biały delfin, Warszawa 2009, s. 205.
[2] P. Kuncewicz, Zbigniew Jankowski [w:] Agonia i nadzieja. Poezja polska od 1956, t.3, Warszawa 1993, s. 144–147.
[3] Z. Jankowski, Modlitwa za dobijanych [w:] tegoż, Biały…, dz. cyt., s. 149–150.
[4] Tamże.
[5] Por. tamże.
[6] Tamże.
[7] Mk 1, 16–20 [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, w przekładzie z języków oryginalnych, oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich, wyd.5 na nowo opracowane i poprawione, Poznań 2003, s. 1181.
[8] Z. Jankowski, W górę morza [w:] tegoż, Biały…, dz. cyt., s. 39.
[9] Z. Jankowski, Nad lastą [w:] tegoż, Żywioł wszelki, Gdańsk 1978, s. 69.
[10] Por. Z. Jankowski, Moja wiara [w:] Biały…, dz. cyt., s. 203.
[11] Tamże, s. 214–215.
[12] Tamże.
[13] Tamże, s. 250–251.
[14] Z. Jankowski, W drodze do wiersza [w:] tegoż, Poezje wybrane, wybór i wstęp autora, Warszawa 1985, s.10.

 

Przeczytaj też wcześniejsze artykuły A. Kołwzan o twórczości Z. Jankowskiego w dziale "eseje i szkice", a w „porcie literackim” omówienia i recenzje książek poety: Wolne miejsce (2016), Biała przędza (2014), Morze polskich poetów (2013), Zaraz przyjdzie (2011), Biały delfin (2009), Odpływ. Sztuka ubywania (2005)