Xavier Grall "Wierny Bretanii", Centrum Polsko-Francuskie Cotes d'Armor - Warmia i Mazury w Olsztynie, Olsztyn 2011, str. 92

Kategoria: port literacki Utworzono: czwartek, 26 styczeń 2012 Opublikowano: czwartek, 26 styczeń 2012 Drukuj E-mail

Xavier Grall - (1930-1981) - francuskojęzyczny pisarz i poeta bretoński ur. w Landivisau. Reporter, później redaktor naczelny tygodnika "La Vie catholique", od 1968 r. wolny dziennikarz. W 1973 r. opuścił Paryż i osiedlił się z rodziną w Botzulan, gdzie przedwcześnie zmarł. Kluczowa postać we współczesnej literaturze bretońskiej. Opublikował m. in. dzieła Le Rituel breton (1965), La Fete de nuit (1972), La Sone des pluies et des tombes (1976), Le Cheval couche (1977) i Solo et autres poemes (1981). A u schyłku 2011 r. ukazało się polskojęzyczne wydanie felietonów  X. Gralla Wierny Bretanii w wyborze, opracowaniu i przekładzie Kazimierza Brakonieckiego. O nich to kilka słów.

Książka ukazała się podczas Dni Bretanii - Dni Cotes d'Armor na Warmii i Mazurach w listopadzie 2011 r. z okazji dwudziestej rocznicy międzynarodowej współpracy samorządowej pomiędzy departamentem Cotes d'Armor we Francji (Bretania) a województwem Warmińsko-Mazurskim (dawniej olsztyńskim) 1991-2011. Jak podaje wydawca, wyboru 44 felietonów dokonano z publikacji książkowych X. Gralla Et parlez-moi de la terre (1983) oraz Les vents m'ont dit (1991).

Mowa tu o felietonach, lecz - wyjaśnijmy, ustalmy - nie są to felietony li tylko dziennikarskie. U Xaviera Gralla nierzadko przybierają kształt miniatur prozatorskich, z zacięciem poetyckim. To reminiscencje nasycone obserwacjami i emocjami, o charakterze "otwartym", meandrujące dygresjami i skłaniające do refleksji wyższych. Punktem wyjścia, punktem widokowym - by tak rzec - i punktem odniesienia jest moja kraina, czyli ukochana przez pisarza Bretania. Słowem świat postrzegany z tej perspektywy: przez lokalność do uniwersalności.

Owa lokalność u X. Gralla jest namacalna, konkretna, pulsująca życiem regionu. Dużo tu motywów morskich (Tak, kocham rozpętane morze. (...) Bałwany i kurzawy kropel! A w narastającej z hukiem, zielonkawej i srebrzystej fali całe tony wody wyrywanej z tajnych głębin! A jak słońce prześwietli tę świętującą kipiel, to zdaje się panować w niej święta moc, w której milion bombard wykrzykuje niesamowitą, niezwyciężoną młodość wszechświata - z tekstu "Spokojne morze") - nie dziw, wszak mamy do czynienia z krainą leżącą w północno-zachodniej Francji, w sąsiedztwie Oceanu Atlantyckiego.
Zaś sama Bretania, wyróżniona w tytule - dodajmy uzupełniająco - wśród regionów francuskich cieszy się opinią rejonu o dużej odrębności kulturowej.

Felietony o zacięciu literackim w sposobie podania cechuje pewna melancholia i namysł wynikły z szerszych odniesień. W trakcie lektury przewija się, w rozmaitych kontekstach, galeria ważnych dla sztuki i literatury postaci - mi. in. Gauguin, Proust, Chauteaubriand, Guilloux, Levi-Strauss i Flaubert.

Swoistego smaku dodaje szczere wyznanie w felietonie "Język", gdzie dowiadujemy się, iż na wskroś bretoński pisarz... nie pisze i nie mówi po bretońsku. Gdyż nie był to - jak się okazuje - jego język macierzysty. Czytamy m. in. w tym tekście:
No więc tak: ten język to mleko i miód dzieciństwa. Z książek uczyć się jest źle. Język jest śpiewem wiatru, skargą deszczu, ziarnem zboża. Jest całkowicie cielesny. Nie wymyślili go naukowcy. Jest konkretny i witalny, wręcz wegetatywny. Jest łodygą i kwiatem. Ale nade wszystko jest muzyką. Jest starszy niż język francuski. Zbyt go sobie cenię, aby w nim bełkotać.

Wybór felietonów, otwierający się "Pochwałą deszczu", a zamknięty "Zdjęciami", kończy przypis tłumacza:
"Ten ostatni felieton napisany został 10 XII 1981 roku, następnego dnia 11 XII 1981 roku autor zmarł w szpitalu w Quimperle. Miał 51 lat, zmarł na atak serca. Przez lata chorował na wyniszczającą organizm chorobę płuc. Przez ostatnie dwa lata prawie nie opuszczał swojego pokoju. Grall przez całe pracowite życie dużo pisał do gazet. Przetłumaczone na język polski felietony ukazywały się w II polwie lat 70. XX wieku w paryskich, ogólnokrajowych dziennikach 'La Vie' oraz 'La Monde'."

W jednym z ostatnich utworów trafiłam na wątek polski. Jako że tekst krótki, pozwalam sobie na cytację całego. Stanowić też może próbkę stylistyki felietonów bretońskiego autora.

Widok morza

Ponieważ nie mogę już wychodzić, widok morza wywołują we mnie mewy. Wcześnie rano słyszę ich dzikie krzyki, kiedy nadlatują nad Botzulan. Czyżby przylatywały od strony Concarneau, gdzie marynarze ogłosili strajk? Unieruchomione statki nie pozostawiają im rybich wnętrzności, którymi się żywią. Jakże porty są smutne, kiedy na pomostach nie śpiewa takielunek, kiedy ptaki i ludzie opuścili pokłady.

Wyobrażam sobie jednak, że mewy krażące nad dachem mego domu przybyły z krain jeszcze bardziej odległych. Może aż z Gdańska, znad Morza Bałtyckiego, gdzie klasa robotnicza, rozumna i odważna, odzyskuje godność w niegodnym systemie, posługując się w sposób pokojowy uporem i mądrością.

Godna podziwu Polska, która tyle razy była ukrzyżowana, a zawsze zmartwychwstawała! To Lamennais podjął się niegdyś sprawy i obrony tego opuszczonego i miażdżonego narodu, wywołując skandal wśród ostrożnych dyplomatów i upudrowanych prałatów. Z wielką gwałtownością zaprotestował także przeciwko niesprawiedliwej eksploatacji klasy robotniczej przez pierwszych sępów kapitalizmu. Ten gwałtownik i ksiądz pochodził z Saint-Malo. W jego pismach wyczuwa się porywy wolnego i świeżego powietrza znad oceanu. Bardzo bym pragnął, aby Karol Wojtyła przypomniał sobie kiedyś i zrehabilitował doktrynę Lamennaisa, która oprócz tego że była gwałtowna i żywiołowa, to co najmniej w równym stopniu była autentycznie sprawiedliwa i ewangeliczna.

Błogosławieni sprawiedliwi...

Drogi Feli, nie pomstuj! Zanim polscy robotnicy przedstawili swoje żądania, pomodlili się, klęcząc na stoczniowej ziemi. Całej twojej filozofii, tak płomiennej, wierzącej, żywej, właśnie o coś takiego chodziło. Więc to wiatr ze Wschodu unosi lekko twoje nad nami skrzydła mew...

Osobiście dziękuję tłumaczowi za przybliżenie tym wyborem felietonów tak ciekawej postaci. Bowiem ta książka - w sumie skromna objętościowo - to nowa dla mnie i ważna literacko przygoda. Zapewne też wielu innych polskojęzycznych czytelników będzie wdzięcznych za omówioną wyżej lekturę - jeśli tylko zechcą po nią sięgnać. Do czego gorąco namawiam!

Xavier Grall "Wierny Bretanii", Centrum Polsko-Francuskie Cotes d'Armor - Warmia i Mazury w Olsztynie, Olsztyn 2011, str. 92

Wanda Skalska