Grzegorz Tomicki „Pocztówki legnickie”, Wydawnictwo FA-art, Katowice 2015, str. 64

Kategoria: port literacki Utworzono: wtorek, 22 marzec 2016 Opublikowano: wtorek, 22 marzec 2016 Drukuj E-mail


Anna Łozowska-Patynowska

BÓG I ŚWIAT ODMALOWANY NA KARTCE POCZTOWEJ

Grzegorz Tomicki pisze o świecie czytanym z perspektywy Legnicy i Legnicy, która umieszczona jest w konkretnej czasoprzestrzeni. Wzajemne naświetlanie się rejonów, do których dołącza jeszcze jedna „pocztówka”, widokówka, czyli czasoobraz, fotografia miejsca, które zostało ujęte z jednej perspektywy, jest dla poety zabiegiem najważniejszym. Pocztówka otwiera wymiar katalogowania, spisywania i pokazywania czytelnikowi dowodów na to, że podmiot liryczny opowiedział kolejne przestrzenie.

Topografia świata, którą zbudował Tomicki w oparciu o jeden punkt powrotu, Legnicę, nie wydaje się być chybioną. To szczególnego rodzaju zarys-obraz pochwycony i przedstawiony jakby okiem kamerzysty. Gdy bowiem czyta się liryki z tego zbioru, nie można nie dostrzec reporterskiego kodyfikowania elementów świata przedstawionego. Zatem liryki łączy nie tylko przynależność wizerunkowa czy gatunkowa, wpisująca je w schemat mini-widokówek, ale także ciągłość prowadzonej opowieści, która toczy się za sprawą oglądania kolejnych pocztówek wysyłanych z oddali stanowiących zintegrowaną całość.

Tomik Pocztówki legnickie został podzielony na cztery części kolejno: Legnica, Europa, Ameryka, Świat, z których każda grupuje po dwanaście utworów. Nie jest to zatem kompozycja przypadkowa. Przywodzi na myśl dwanaście miesięcy kalendarzowych. Ponadto wydaje się, że Tomicki wykorzystał symbolikę liczby dwanaście dla pokreślenia architektoniki zbioru jako idei doskonałej, ukazującej kompletność i skończoność. Jego liryki w zbiorze, z których każdy odwołuje się do konkretnej pory roku, a nadana mu liczba staje się znamieniem miesiąca, stanowią system naczyń połączonych. To „widokówki” cykliczne, wskazujące na przemianę pór roku, metamorfozy przestrzeni związane z tą zmianą. Pocztówki to przecież krótkie widoki, jednorazowe pozdrowienia, przypomnienia o istnieniu zmian w przestrzeni i utraty czasu.

Poeta każe na czytać swoją wypowiedź liryczną dwutorowo, z jednej strony poddając bardzo szczegółowej  lekturze same wiersze, z drugiej ukazując świat tekstu z perspektywy globalnej, jako stawiający pewne kwestie pod rozwagę i pokazujący możliwości ich rozwiązania. Świat czytany jako cykl przemian nałożony na rzeczywistość naczelnych pytań egzystencjalnych, to kwintesencja rozważań poety. Zbiór poetycki Tomickiego rozpoczyna się od panoramy, od wizji świata z lotu ptaka. Obserwujemy zapomniany świat jakby od góry, by w wierszu numerowanym jako „Legnica II” przejść do rozważań nad kondycją samego miasta. W utworze obserwujemy powolne schodzenie w głąb miasta, zwiedzamy zabytki kultury, artefakty religijne, które tylko z pozoru nimi są, jak turyści.

Nad swoim światem Tomicki roztacza sakralny parasol, upina go mocno w pasy bezpieczeństwa, wierząc, a właściwe mając nadzieję, że ludzka modlitwa przywróci mu dawne znaczenie. Ale według niego rozmowa z Bogiem nie będzie dialogiem, lecz tylko monologiem, jeżeli nowoczesność będziemy pojmować zbyt dosłownie, a za nową świątynię, w której można nawiązać taką relację uznamy przestrzeń „u Piotra i Pawła”, gdzie „sprzedają dziś mydło, powidło”.

Osiągnięcia współczesnej kultury są odpowiedzią na frustrację jednostki, która nie potrafi odnaleźć się w znajomej przestrzeni. Idąc z duchem czasu, wcale nie zmieniamy siebie, swoich problemów, nie zdejmujemy z siebie pokrywy człowieczeństwa, bo przecież zachowujemy roztropność (rozsądek) i wyznajemy ideę aurea mediocritas (renesansowa zasada „złotego środka”), świadczą o tym frazy „gościu spragniony” czy „tak nie chodź gościu/ złakniony”. Umiar i równowaga w działu to przecież cechy szczególne tego utworu. Fraszka Jana Kochanowskiego „Na lipę” staje się tutaj szablonem, na którym Tomicki buduje anty-świat, antyszablon dla przestrzeni, która powinna być bezpieczna, a wcale nią nie jest. To przestrzeń wiecznego przebrania, miejsce odgrywania sztuki dramatycznej, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą rzeczywistością.

Modlitwa na scenie, modlitwa sceniczna, wcielanie się w role rozmówcy z Bogiem to dwie przestrzenie mentalne, które miesza ze sobą Tomicki. Poeta nie tylko powraca do motywu theatrum mundi, ale i, sakralizując rzeczywistość, jednocześnie znosi tę ramę znaczeniową. Nic nie jest już takie samo. Nawet świątynia przestaje być miejscem wzniosłych aktów religijnych. Ważniejsze okazuje się odegranie roli na scenie życia. Legnicka modlitwa w postaci pozostawianych przez Tomickiego „kartek z kalendarza”, jak w wierszu „Legnica XI”, to prośba i podziękowanie człowieka, błaganie o jej kontynuację i ofiarowanie siebie takim, jakim się jest.

W części drugiej swoich rozważań, w cyklu lirycznym „Europa” poeta pragnie przywrócić za pośrednictwem miejsc ich dawną historię. Chce pokazać, w jaki sposób przeszłość mieszka w nas, mimo jej odejścia. W utworze zatytułowanym „III. Europa” Legnicę traktuje Tomicki jako zaplecze przemian kulturowych. Tam nie tylko skostnieniu uległ czas, jak na „pocztówce”, tam także zawisła w powietrzu opowieść o artyzmie minionym i nadchodzącym, czego dowodem jest ironiczne odwołanie do powieści Jerzego Andrzejewskiego (Idzie skacząc po górach). W wierszu bowiem czytamy: „i głuche nawoływanie jak zimny dreszcz idzie skacząc po wodzie”. Kolejny utwór „IV. Istnienie” następujący po wierszu „III. Europa” potwierdza koncepcję patetyczności literatury, która zakrywa sobą antywzniosłość, realizm życia. Twórca zajmuje się zatem hieratycznością tekstu, który sam stwarza, poddając go w wątpliwość: „Wielkie Nadzieje były wielkie/ jak gotyckie budowle i nie rzucały cienia własnej destrukcji”. Tekst jest trwałym komponentem istnienia, fundamentem, na którym poeta buduje nową „pocztówkową” rzeczywistość. Literatura kreuje samą siebie, poddając się procesowi demistyfikacji. I dlatego tej literaturze Tomicki ośmiela się wystawić pokaźny rachunek: „teraz mamy problemy/ z budowlami, które rzucają cienie własnej destrukcji” w wierszu „XII. Rachunek”.

Ale jednocześnie przyznaje, że życie bez nich jest co najmniej niemożliwe, ponieważ liryka jest listem przewodnim całego ludzkiego życia, niemalże częścią kodu genetycznego człowieka, wbudowanego w system ludzkiego trwania. Tekst może być zatem uznawany za niezrozumiały, lecz bez niego jeszcze trudniej pojąć i zaakceptować otaczającą rzeczywistość. Poezji nie można jednak unicestwić, bo w tle pozostaje po niej cień zrozumienia przeszłości, akcent utraconej bądź zapomnianej interpretacji. Literatura jest podmiotem uniwersalnym, który daje się rozumieć zawsze, choć z różnych stron, dlatego choć wygasa jedna interpretacja, na jej miejscu pojawia się kolejna.

Istnienie jest trwałe o tyle, o ile przyzwyczajamy się do niego jak do pokrywy oddzielającej to, co prawdziwe od tego, co jest kompletnym fałszem. Egzystencja liryczna to właśnie taka warstwa stanowiąca wirtualną barierę broniącą dostępu do realności. Poeta wcale nie stwierdza, że ten świat jest gorszy, on jest po prostu inny, ponieważ rządzi się zupełnie innymi prawami, zasadą odpowiedniości między wyborem dokonanym przez twórcę przejawiającą się w konkretnej formie. Dlatego życie należy rozumieć jako „niepowstrzymany strumień Interpretacji”, nadawanie znaczeń wszystkiemu, co otacza człowieka, by stało się logiczne.

Rzeczywistość w wydaniu Tomickiego to przedstawienie świata z boskim udziałem i tego okołoboskiego. W wierszu „Świat IX” czytamy: „Nie samym Bogiem człowiek się stwarza”. Oprócz religijnej perspektywy istnienia, która wydaje się być najważniejszą z możliwości istnienia u poety, podmiot liryczny w utworze manifestuje obecność czegoś ponadto. Ta nieokreśloność wiąże się z wytworami kultury i całym bogatym zapleczem poznania tego, co materialne.

Jednocześnie Tomicki rozumie świat jako proces, ciągłość. Jak to wpływa na rozumienie kanonicznych tekstów, na które nieustannie zdaje się powoływać twórca? Mam tu na myśli szczególnie Księgę Genesis oraz Apokalipsę św. Jana. Są to odwołania, które inicjują i zamykają poetyckie rozważania poety. W kolejnym utworze „X” z cyklu „Świat” natrafiamy na stwierdzenie: „Świat się tworzy, kończy i odtwarza i tak od zrywu/ do zrywu”. Tajemnica nieudanej repetycji tworzenia, o której pisze Tomicki, niemocy odtworzenia pierwotnego stanu, powrotu do punktu wyjścia zostaje skonfrontowana z założeniami kompozycyjnymi zbioru.

Poeta zadaje podstawowe pytanie o możliwość pogodzenia sprzecznych dążeń, uruchomienia w sobie świadomości istnienia dysonansu poznawczego i jego całkowitego zaakceptowania. Idąc za myślą Tomickiego, musimy zrozumieć przyjętą przez niego koncepcję życia. Poeta pisze w wierszu „IX. Życie na moście”: „Życie w  świecie to życie na moście (…)/ pomiędzy żartem a byciem pożartym”. Zabawna formuła zastosowana przez twórcę podczas charakterystyki, oddaje całokształt sprzeczności, w które uwikłane jest ludzkie istnienie.

Wizja katastroficzna świata, która wyznacza cezurę, koniec istnienia tekstu i świata wykreowanego przez Tomickiego w ostatnim wierszu z cyklu „Świat” numerowanym jako „XII” znajduje swoje rozładowanie emocjonalne w wyraźnym zaakcentowaniu niedoszłej funkcji katartycznej ukazanej zagłady: „Żaden koniec świata to jeszcze nie koniec świata. (…) zawierucha,/ która rozsadza ten świat od środka, to inny świat,/ który się stwarza od serca. Boli, bo musi boleć (…) cały ten ból.”. Regularną, niemalże perfekcyjną strukturę zbioru rozrywa krótkie sformułowanie „cały ten ból”. Poeta jest bardzo świadomy konsekwencji takiego działania. Kompozycja tekstu staje się nie tylko elementem drugorzędnym, ale i znaczącym podwójnie, zaprzeczającym wszelkim schematom myślowym, sztucznym konstrukcjom i konglomeratom.

Unicestwiając szablon, Tomicki abstrahuje od płytkiego myślenia o świecie, pragnąc uczulić nas na świat prawdziwych wartości. Ważniejsze od formy jest uwrażliwienie na cierpienie, pochylenie się nad bólem nawet całego świata, który my sami tworząc, poddajemy nieuchronnej destrukcji.

Grzegorz Tomicki „Pocztówki legnickie”, Wydawnictwo FA-art, Katowice 2015, str. 64

Anna Łozowska-Patynowska


Przeczytaj też w tym dziale niżej recenzję książki krytycznoliterackiej G. Tomickiego Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego (2015)